Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

piątek, 27 listopada 2015

Małgorzata Gutowska-Adamczyk "Kalendarze"




 


Autorka: Małgorzata Gutowska - Adamczyk
Tytuł: Kalendarze
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2015




Dom to miejsce, do którego wraca się we wspomnieniach. Tych najtrwalszych, z najwcześniejszego dzieciństwa. Kiedyś, w przyszłości, nie będziemy pamiętać, co stało się wczoraj, ale dom naszego dzieciństwa będzie wciąż pamiętany ze szczegółami, jakbyśmy dopiero co zamknęli za sobą drzwi. Będziemy do niego tęsknić, gdy poczujemy się źle. Błądząc po nim myślami, dotykając sprzętów, których już od dawna nie ma, wrócimy do najszczęśliwszego i najważniejszego okresu w życiu.*

Arkadia dzieciństwa, to chyba najbardziej wyeksploatowany literacki motyw. Rządzi się swoimi prawami, charakteryzuje mitologizacją i nostalgiczną narracją. Uruchamia nasze własne wspomnienia i sprawia, że na autora patrzymy cieplej, zwłaszcza, gdy wspomnienia mamy podobne. Ech, robi się wtedy rzewnie na duszy i miło spędza czas.

Małgorzata Gutowska-Adamczyk wsiadła w wehikuł czasu i odleciała do Mińska Mazowieckiego - miejscowości pod Warszawą, w której dojrzewała. Zawsze chciała tam wrócić do domu bez kanalizacji i z wybrukowanym kostką podwórkiem.

Historia dziewczynki zaczyna się w Barczącej, wsi, w której gospodarstwo miała babka autorki. Sześcioletnia wówczas Małgorzata czeka na przyjście na świat siostrzyczki, w tym czasie opiekuję się nią babcia.

Piękny to czas, pięknie przez autorkę opisany. Zanurzamy się w tym wiejskim rytmie, który jest wyznaczony przez obowiązki. A to trzeba krowy wydoić, pozamiatać podwórze, ugotować obiad, pomóc przy świniobiciu, przynieść wody ze studni, pozbierać jajka i jeszcze obszyć pieluchy, żeby były dla nowego członka rodziny.  Dla malej dziewczynki każda praca jest przygodą, a powierzone jej zadania traktuje bardzo poważnie, wszakże będzie starszą siostrą, a to zobowiązuje.

Gutowska-Adamczyk z czułością pisze o swojej babci, będącej kobietą zaradną, mającą na głowie całe gospodarstwo i wiecznie niezadowolonego dziadka. Zapisuje w pamięci nie tylko codzienność, ale również potrafi oddać atmosferę panującą w domu, w którym poczucie bezpieczeństwa zapewniają zwykłe dzienne rytuały.

Cudownie było zanurzyć się w tym świecie, gdzie problemem jest pierwszy pocałunek w przedszkolu, wyprawy z ojcem na cmentarz w dniu Wszystkich Świętych, pomaganie przy młodszej siostrze, pogaduszki ze starszą kuzynką, samodzielna wyprawa po zakupy. Małgorzata Gutowska-Adamczyk posiada gawędziarski dar, potrafi pisać o uczuciach, kreśli zgrabne obrazki, scenki, a wszystko to umiejętnie okrasza humorem.

Ale „Kalendarze" to nie tylko autobiograficzna opowieść o sześcioletniej dziewczynce, autorka zaprasza nas do spaceru ulicami Mińska. Niezwykle plastycznie opisuje miejsca, ulice, zaprasza nas do cukierni, w której królowała pani Kucharska, prowadzi ulicą Warszawską, przy której znajdowała się piekarnia, sklep, w którym kupowano mleko, kiosk RUCH-u, gdzie sprzedawano szampon do włosów z dziwnym napisem „Shampoo", zaraz potem mijało się kościół. Każde miejsce związane jest z jakimś wspomnieniem.

Autorka w „Kalendarzach" czyni siebie bohaterką, ale stosuje pewien chwyt - pisze o sobie w trzeciej osobie, nie podaje imienia, jest po prostu dziewczynką. Wprowadza również drugą perspektywę. Rozdziały z przeszłości są przeplatane refleksjami dorosłej już kobiety, która zmaga się z bólem rozstania z dziećmi. Jej synowie wyfrunęli z gniazda, a ona nadal nie potrafi się z tym pogodzić: Dokonuję szybkiego bilansu mijającego dnia. Znowu zrobiłam za duże zakupy. Nie muszę już zapełniać dwóch lodówek. Powinnam rozważniej gotować, zmniejszyć porcje. Po co tyle makaronu, kto zje te wszystkie warzywa? Jutro znów ugotuje zbyt dużo zupy. Chociaż dyniowa rzadko zostawała, teraz będę ją pewnie jeść przez kilka dni.* Pretensje do życia? Raczej próba oswojenia się z nową sytuacją, tak jak wtedy, gdy będąc dzieckiem musiała przenieść się na amerykankę, by ustąpić miejsca w łóżeczku swojej siostrze.

Rozrzewniłam się, czytając „Kalendarze". To jedna z tych książek, które wprawiają w dobry nastrój, taki plaster na duszę.
KLIKNIJ W ZDJĘCIE
Wszystkie cytaty oznaczone * pochodzą z książki „Kalendarze" Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015.


W sobotę, 5.12. o godzinie 17.00 w ramach Wrocławskich Targów Dobrych Książek odbędzie się spotkanie z Małgorzatą Gutowską-Adamczyk. Wydawnictwo Literackie zaprasza do sali A.

4 komentarze:

  1. Zastanawiałam się nad tą książka, ale Twoja recenzja mnie przekonała. Lubię takie swojsko-melancholijne klimaty i także lubię powspominać :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam takie książki, gdzie wspomnienia z dzieciństwa sa tak cudne i dają poczucie bezpieczeństwa. I do tego jeszcze jest babcia i od razu mi sie moja Babunia przypomina i tak czytam i czytam i ech....

      Usuń
  2. Nie słyszałam o tej książce, Będę musiała więcej o niej poczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na zimę w sam raz, na prezent dla Mamy, Babci na Mikołaja w sam raz. Polecam bardzo.

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.