Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

czwartek, 26 listopada 2015

O dojeniu krów



Zapada zmrok. Robi się coraz ciemniej. Kury i świnie już nakarmione, babka zabiera się do udoju. Przygotowuje wiadro, bierze stołek i kubek z czystą wodą oraz szmatkę. wchodzi do obory. Przekręca kontakt. Mdłe światło słabej żarówki rozprasza nieco panujący tu mrok. Dziewczynka zostaje na szerokim progu i patrzy, jak babka w zawiązanej z tyłu głowy chustce, siedząc na niskim stołku, myje krowom wymiona, a potem to prawą, to lewą dłonią pociąga za cycki. Puste wiadro dźwięczy mleczną muzyką. Najpierw metaliczną i ostrą, potem coraz bardziej miękką. Wreszcie strumień dusi się, tonąc w wysokiej pianie. Krowa melancholijnie przeżuwa siano, nie zwracając uwagi na dojącą. Oddawszy kilka litrów mleka, jej pełne wymiona się zmniejszają. Babka przynosi wiadro do kuchni i tam przez złożoną we czworo gazę przelewa mleko do wyparzonej wcześniej bańki. Jutro z rana dziadek wyniesie mleko na drogę, skąd zostanie zabrane do mleczarni.

Małgorzata Gutowska - Adamczyk, Kalendarze, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015, str. 63.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.