Autorka: Petra
Soukupová
Tytuł: Bercik i
niuniuch
Przekład: Julia
Różewicz
Ilustracje: Petr
Korunka
Wydawnictwo: Afera
Rok wydania 2015
Może to jeż?
Nieeee, nie ma na grzbiecie kolców, tylko dłuższą sierść, jakby miał punkowego
irokeza. A może wombat? Albo ostronos, bo ma taki długi ryjek? Hmmm...
Bercik, gdy po raz
pierwszy ujrzał niuniucha przeżył szok. Nie dość, że nigdy w życiu nie widział
takiego stworzenia, to na dodatek ono mówiło! I to całkiem do rzeczy, choć na
początku chłopiec nie bardzo chciał słuchać rad dziwnego sierściucha.
Niuniuchy istnieją
po to, by pomagać złośnikom, które są na najlepszej drodze do tego, by
zmarnować sobie życie, a Bercik, no cóż, nie jest chłopcem, którego można
polubić. No, nie był, dopóki nie spotkał niuniucha.
Bercik ma dziewięć
lat, jego rodzicie się rozwiedli, a mama znalazła sobie nowego partnera -
Richarda. Po zakończeniu roku szkolnego Richard zabiera chłopca i jego
rodzicielkę na wakacje do swojej rodziny na wieś, gdzie Bercik będzie mógł
poznać inne dzieci i miło spędzić czas z dala od miejskiego zgiełku. Problem w
tym, że chłopakowi wcale nie uśmiecha się ta perspektywa, bo, po pierwsze - nie
znosi Richarda, a po drugie - wolałby spędzić ten czas z tatą, grając w konsolę
i objadając się niezdrowymi frykasami (jak wiadomo, u taty wszystko jest
dozwolone).
Od samego początku
Bercik sprawia kłopoty, jest złośliwy, dokucza innym, nie chce się bawić z
dziećmi, jednym słowem, zachowuje się jak frajer. Aż dochodzi do małej
tragedii. Z jego winy. Chłopak ucieka do lasu i tu wkracza do akcji niuniuch.
Pisać dla dzieci
jest niezwykle trudno, zwłaszcza, gdy chce się poruszać niewygodne tematy,
które często stanowią rodzinne tabu. Trzeba uważać, by nie popaść w banał i
tanie moralizatorstwo. Soukupová wali między oczy. Stwarza bohatera
wiarygodnego, z którym dzieciaki z rozbitych rodzin mogą się identyfikować. Złość,
zagubienie i stworzenie sobie pancerza, który ma chronić przed cierpieniem, to
emocje, o których trudno rozmawiać. Trudno też przebić się przez taką skorupę.
Dlatego warto sięgnąć po tę książkę, bo niuniuch to takie stworzenie, które
pomoże kawałek po kawałku rozbić pancerz. I nie tylko dzieci potrzebują takiego
przyjaciela, bo i dorosłym czasami przydałby się sympatyczny stworek, który,
mam takie wrażenie, jest trochę jak sumienie odzywające się, gdy dzieje się coś
niedobrego.
To jest jedna z
tych książek, które warto przeczytać razem z dzieckiem na głos. Historia jest
podzielona na krótkie rozdziały i zilustrowana świetnymi rysunkami Petra
Korunki. Wspólna lektura „Bercika i niuniucha" może być pretekstem do
rozmowy o różnych modelach rodziny, o tym, że w życiu nie zawsze wszystko
układa się według scenariusza: żyli długo i szczęśliwie, ale to właśnie my o
tym decydujemy. Wystarczy tylko odłożyć na bok złość, a wtedy świat wygląda
zupełnie inaczej.
Brzmi fajnie. Choć co prawda mam nadzieję, że Myszy się ta książka nie przyda :)
OdpowiedzUsuńA weź to wypluj! Tylko nie w moją stronę, bo mi jeszcze coś podpalisz ;) Gdyby w Zoo były młodsze małpki to lektura ta powinna się znaleźć na liście obowiązkowych
UsuńCzytałam o tej książce. Bardzo pomocna, nie ma wątpliwości.
OdpowiedzUsuń