[źródło] |
Zuzanna lubi mówić o sobie, że jest „naszokiem".
To ci, którzy pochodzą z Zaolzia i mówią gwarą. Z „naszokami" chodziła do
szkół, ich najlepiej rozumie, z nimi jej się najlepiej rozmawia. Nawet kiedy zamieszkała
już jako dorosła w Pradze, to spotykała się tam z nimi.
- Identyfikuję się z Zaolziem. Kiedy mnie w Czechach
ktoś pyta, kim jestem, odpowiadam, że Polką. „Jesteś Czeszką, skoro tam
mieszkasz" - wielokrotnie mówiono mi podczas studiów we Wrocławiu.
Zaprzeczałam. Mówiłam, że Polką, ale podkreślałam, że nie wychowałam się w
Polsce. Moi koledzy i koleżanki zazwyczaj nie wiedzieli, że istnieje jakieś Zaolzie
(...)
Dla Zuzanny „naszok" to człowiek pogranicza. Ale
granica nie jest tu klarowna. „Naszok" może czuć się Polakiem albo
Czechem, ale ma inne doświadczenia niż etniczny Czech lub Polak. Zawsze skazany jest na bycie mniejszością, nawet u
siebie, na ziemi, którą uważa za swoją ojczyznę.
Mariusz Surosz, Ach, te Czeszki,W.A.B., seria Fortuna i
fatum, Warszawa 2015, str. 268, 269.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.