Autorka: Małgorzata
Gutowska - Adamczyk
Tytuł: Kalendarze
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2015
Dom to miejsce, do którego wraca się we wspomnieniach.
Tych najtrwalszych, z najwcześniejszego dzieciństwa. Kiedyś, w przyszłości, nie
będziemy pamiętać, co stało się wczoraj, ale dom naszego dzieciństwa będzie
wciąż pamiętany ze szczegółami, jakbyśmy dopiero co zamknęli za sobą drzwi.
Będziemy do niego tęsknić, gdy poczujemy się źle. Błądząc po nim myślami,
dotykając sprzętów, których już od dawna nie ma, wrócimy do najszczęśliwszego i
najważniejszego okresu w życiu.*
Arkadia
dzieciństwa, to chyba najbardziej wyeksploatowany literacki motyw. Rządzi się
swoimi prawami, charakteryzuje mitologizacją i nostalgiczną narracją. Uruchamia
nasze własne wspomnienia i sprawia, że na autora patrzymy cieplej, zwłaszcza,
gdy wspomnienia mamy podobne. Ech, robi się wtedy rzewnie na duszy i miło
spędza czas.
Małgorzata
Gutowska-Adamczyk wsiadła w wehikuł czasu i odleciała do Mińska Mazowieckiego - miejscowości pod Warszawą, w której dojrzewała. Zawsze chciała tam wrócić do domu bez
kanalizacji i z wybrukowanym kostką podwórkiem.
Historia dziewczynki
zaczyna się w Barczącej, wsi, w której gospodarstwo miała babka autorki. Sześcioletnia
wówczas Małgorzata czeka na przyjście na świat siostrzyczki, w tym czasie
opiekuję się nią babcia.
Piękny to czas,
pięknie przez autorkę opisany. Zanurzamy się w tym wiejskim rytmie, który jest
wyznaczony przez obowiązki. A to trzeba krowy wydoić, pozamiatać podwórze,
ugotować obiad, pomóc przy świniobiciu, przynieść wody ze studni, pozbierać
jajka i jeszcze obszyć pieluchy, żeby były dla nowego członka rodziny. Dla malej dziewczynki każda praca jest
przygodą, a powierzone jej zadania traktuje bardzo poważnie, wszakże będzie
starszą siostrą, a to zobowiązuje.
Gutowska-Adamczyk z
czułością pisze o swojej babci, będącej kobietą zaradną, mającą na głowie całe
gospodarstwo i wiecznie niezadowolonego dziadka. Zapisuje w pamięci nie tylko
codzienność, ale również potrafi oddać atmosferę panującą w domu, w którym
poczucie bezpieczeństwa zapewniają zwykłe dzienne rytuały.
Cudownie było
zanurzyć się w tym świecie, gdzie problemem jest pierwszy pocałunek w
przedszkolu, wyprawy z ojcem na cmentarz w dniu Wszystkich Świętych, pomaganie
przy młodszej siostrze, pogaduszki ze starszą kuzynką, samodzielna wyprawa po
zakupy. Małgorzata Gutowska-Adamczyk posiada gawędziarski dar, potrafi pisać o
uczuciach, kreśli zgrabne obrazki, scenki, a wszystko to umiejętnie okrasza
humorem.
Ale
„Kalendarze" to nie tylko autobiograficzna opowieść o sześcioletniej
dziewczynce, autorka zaprasza nas do spaceru ulicami Mińska. Niezwykle
plastycznie opisuje miejsca, ulice, zaprasza nas do cukierni, w której
królowała pani Kucharska, prowadzi ulicą Warszawską, przy której znajdowała się
piekarnia, sklep, w którym kupowano mleko, kiosk RUCH-u, gdzie sprzedawano
szampon do włosów z dziwnym napisem „Shampoo", zaraz potem mijało się
kościół. Każde miejsce związane jest z jakimś wspomnieniem.
Autorka w „Kalendarzach"
czyni siebie bohaterką, ale stosuje pewien chwyt - pisze o sobie w trzeciej
osobie, nie podaje imienia, jest po prostu dziewczynką. Wprowadza również drugą
perspektywę. Rozdziały z przeszłości są przeplatane refleksjami dorosłej już kobiety,
która zmaga się z bólem rozstania z dziećmi. Jej synowie wyfrunęli z gniazda, a
ona nadal nie potrafi się z tym pogodzić: Dokonuję
szybkiego bilansu mijającego dnia. Znowu zrobiłam za duże zakupy. Nie muszę już
zapełniać dwóch lodówek. Powinnam rozważniej gotować, zmniejszyć porcje. Po co
tyle makaronu, kto zje te wszystkie warzywa? Jutro znów ugotuje zbyt dużo zupy.
Chociaż dyniowa rzadko zostawała, teraz będę ją pewnie jeść przez kilka dni.* Pretensje
do życia? Raczej próba oswojenia się z nową sytuacją, tak jak wtedy, gdy będąc
dzieckiem musiała przenieść się na amerykankę, by ustąpić miejsca w łóżeczku
swojej siostrze.
Rozrzewniłam się, czytając
„Kalendarze". To jedna z tych książek, które wprawiają w dobry nastrój,
taki plaster na duszę.
KLIKNIJ W ZDJĘCIE |
Wszystkie cytaty oznaczone *
pochodzą z książki „Kalendarze" Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015.
W
sobotę, 5.12. o godzinie 17.00 w ramach Wrocławskich Targów Dobrych Książek
odbędzie się spotkanie z Małgorzatą Gutowską-Adamczyk. Wydawnictwo
Literackie zaprasza do sali A.
Zastanawiałam się nad tą książka, ale Twoja recenzja mnie przekonała. Lubię takie swojsko-melancholijne klimaty i także lubię powspominać :-)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam takie książki, gdzie wspomnienia z dzieciństwa sa tak cudne i dają poczucie bezpieczeństwa. I do tego jeszcze jest babcia i od razu mi sie moja Babunia przypomina i tak czytam i czytam i ech....
UsuńNie słyszałam o tej książce, Będę musiała więcej o niej poczytać :)
OdpowiedzUsuńNa zimę w sam raz, na prezent dla Mamy, Babci na Mikołaja w sam raz. Polecam bardzo.
Usuń