Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

czwartek, 31 grudnia 2015

Taki był ten 2015 rok



Zerkam wstecz na te dwanaście miesięcy i myślę sobie: to był dla mnie bardzo dobry rok. Cały czas było pod górkę, ale tyko chwilowo, bo droga, dzięki wsparciu bliskich, przyjaciół i znajomych tych dalszych i bliższych, wyrównywała się i łatwiej było pomalutku kroczyć do celu.

Było kilka przełomowych momentów. Po największej harówie, nowy szef wezwał mnie do siebie i dał wypowiedzenie. Po ośmiu latach pracy. Najpierw szok, a później dostałam takiego pozytywnego kopa, że od czerwca pracowałam już w nowym miejscu. W tej samej branży. Umowa na czas próbny do końca sierpnia, ale...

W lipcu trafiłam do szpitala. Dwa tygodnie badań. Diagnoza: zespół Cushinga. Wprawdzie wykryty późno, ale nie za późno. Szczęście w nieszczęściu. Nie będę Wam opisywać tego, co przeszłam, nie chcę pisać o wszystkich chorobach, które utrudniają mi życie, bo nie o tym chciałam. Cieszę się, że wiem, gdzie jest wróg, cieszę się, że znalazłam dobrego lekarza, który przeprowadzi operację, cieszę się, bo z nowym rokiem dostanę drugą szansę i nowe życie.
Przez tę chorobę i długie zwolnienie straciłam pracę po raz drugi pracę, ale ZUS przyznał mi świadczenie rehabilitacyjne i dzięki temu, jakoś mogę powiązać koniec z końcem. Orację wyznaczyli mi na 15.01. Trzymajcie kciuki.

Jak widzicie, trochę się posypało, ale to wszystko było po coś. Taki Boży plan, któremu poddałam się z ufnością. Oczy mi się otworzyły i przez ostatnie pół roku przeszłam ogromną przemianę wewnętrzną. Ale to jest proces, który ciągle trwa i trwać będzie, ale przynajmniej wiem, w którym kierunku chcę podążać.

W tym roku dużo było łez. Ale były to raczej łzy wzruszenia. Nie sądziłam, że otrzymam tyle wsparcia, tyle ciepła, serdeczności. Nagle pojawili się wokół mnie ludzie, którzy dzwonili, interesowali się moim zdrowiem i rozmawiali ze mną. Moja cała Rodzina...nawet słów nie mam, żeby wdzięczność wyrazić.
Dziękuję Kasi Hordyniec za rozmowę, która pokierowała moje myśli na odpowiednie tory i dzięki niej, nie wpadłam w depresję, a było blisko.
Mogłabym tu stworzyć listę osób, którym chciałabym podziękować za to, że po prostu byli i nadal są, ale boję się, że kogoś pominę :).

To był dla mnie bardzo dobry rok.
Moja Bratowa urodziła pierwszego w rodzinie chłopaka. A ja zostałam dumną i zapatrzoną w Domisia matką chrzestną.
Poza tym nasza Rodzinka powiększyła się jeszcze o dwóch maluchów: Kubę i Igę.

W kwietniu w naszym mieszkaniu zamieszkała Ania i dzięki temu grono najbliższych mi osób i dusz bratnich powiększyło się.

Znalazłam swego duchowego przewodnika- o. Adama Szustaka mogłabym słuchać w nieskończoność. Jego rekolekcje i konferencje sprawiają, że coraz więcej rozumiem. Wiem, że muszę być waleczną sałatą, bo czasami uciekanie od problemów jest niemożliwe, więc trzeba im stawić czoła. Was zachęcam do oglądania na langustanapalmie.pl jego rozważań z cyklu #jeszcze5minutek.

Każda chwila spędzona z dziewczynkami, córkami mojego kuzyna, była i jest pasmem nieprzerwanego szczęścia.
Mimo problemów ze zdrowiem, udało mi się uczestniczyć w wielu fantastycznych literackich wydarzeniach, poznałam świetnych ludzi, przeczytałam mnóstwo dobrych książek, obejrzałam kilkanaście pięknych filmów, zaliczyłam kilka dobrych sztuk teatralnych i udało mi się poskakać na fantastycznych koncertach. 
A na Nowy Rok mam jedno postanowienie: upiekę swój pierwszy chleb.

Mam przeczucie, że to będzie naprawdę dobry rok. Czego sobie i Wam życzę.

środa, 30 grudnia 2015

Czytelnicze podsumowanie roku 2015



Aż mi się nie chce wierzyć, ale w mijającym roku przeczytałam 116 książek. Nie o wszystkich pisałam na blogu, ale w moim bazgrolniku rejestrowałam każdą pozycję, która trafiła w moje łapki.

W 2015 roku podjęłam się dwóch czytelniczych wyzwań. Pierwsze to Wyzwanie 2015, które udało mi się wykonać prawie w całości. Nie o wszystkich książkach pisałam na blogu, ale o większości możecie u mnie poczytać, wystarczy kliknąć na tytuł.

WYZWANIE 2015

1. Książka, która ma więcej niż 215 stron: Varujan Vosganian „Księga szeptów"
2. Autorem jest kobieta: Iwona Banach „Klątwa utopców"
3. Została wydana w 2015 roku: Wojciech Jagielski „Wszystkie wojny Lary"
4. Ma smutne zakończenie: Aleksandra Zielińska „Przypadek Alicji"
5.W tytule jest nazwa miasta: Aleksandra Łojek „Belfast. 99 ścianpokoju"
6. Film oparty na książce: Petr Šabach, „Pijane banany" (film „Puppendo")
7. Ma więcej niż sto lat: Octave Mirbeau „Dziennik panny służącej"
8. Oparta na prawdziwej historii: Olga Tokarczuk „Księgi Jakubowe"
9. Ma tylko jedno słowo w tytule: Monika Rakusa „ Cień"
10. Autor ma takie same inicjały co ja: Marcin Wójcik „W rodzinie ojca mego"
11. Wydana w roku moich urodzin: Elfriede Jelinek „Pianistka"
12. Ma co najmniej dwóch autorów: Angelika Kuźniak, Ewelina Karpacz-Oboładze „Czarny Anioł. O EwieDemarczyk"
13. W tytule jest imię: Martin Reiner „Lucynka, Macoszka i ja"
14. Autorem jest mężczyzna: Kalin Terzejski „Czy jest ktoś, kto cię kocha"
15. Miałam przeczytać w szkole, ale się nie udało- i nie udało się przeczytać w 2015.
16. Napisał ktoś przed trzydziestką: Olga Rudnicka „Diablinadali"
17. W tytule jest kolor: Agnieszka Osiecka „Czarna wiewiórka"
18. Przeczytałam w jeden weekend: Jana Sramkowá „Zaziemie"
19. Nie ma w niej ludzi: Beata Krupska „Przygody Euzebiusza"
20. Typowy romans: przeczytałam, ale nie mogę zdradzić szczegółów, gdyż powieść jest dopiero w trakcie redakcji i korekty, a udało mi się ją przeczytać dzięki zaufaniu zaprzyjaźnionej autorki.
21. Poradnik: Liv Tyler „Współczesne maniery"
22. Historyczna lub polityczna: Madeline Swan „Historia kotów"
23. Poezja: Agnieszka Wolny-Hamkało „Występy gościnne"
24. Epistolarna: Agnieszka Osiecka „Biała bluzka"
25. Autor pod pseudonimem: Henry Green „Kochając"
26. Akcja podczas wojny: Stefan Hertmans „Wojna i terpentyna"
27. Główny bohater ma imię na tę samą literę co ja: Magdalena Witkiewicz „Milaczek"
28. Akcja w Europie: Danny Wattin „Skarb pana Isakowitza"
29. Zaczęłam czytać, ale nie skończyłam: Andrzej Stasiuk „Wschód"

Drugie wyzwanie polegało na przeczytaniu w ciągu roku takiej ilości książek, których grubość w sumie przekroczy mój wzrost. Nie pokażę się Wam ze stosem, bo większość z przeczytanych przeze mnie w 2015 roku książek ma już innych właścicieli albo pochodziła z biblioteki, więc musicie uwierzyć mi na słowo, że gdyby wszystkie moje tegoroczne lektury ułożyć na sobie, to taka książkowa wieża miałaby 235, 9 cm. Nie jestem aż tak wysoka, bo od ziemi odstaję jedynie na 170 cm, więc wyzwanie zostało wykonane i to z nawiązką.

W 2016 roku nie planuję brać udziału w czytelniczo -  blogowych wyzwaniach, ale mam swoje postanowienia, które zamierzam zrealizować:

1. Przeczytam „Lalkę" Bolesława Prusa. Nie udało mi się przeczytać tej książki w liceum, a później na studiach, więc nadeszła pora na nadrobienie zaległości.
2. Planuję przeczytać cykl Ani z Zielonego Wzgórza, bo do tej pory widziałam tylko film.
3. Muszę nadrobić zaległości w książkach autorstwa Małgorzaty Gutowskiej - Adamczyk, a szczególnie chcę sie skupić na cyklu „Cukiernia pod Amorem".
4. Koniecznie muszę nadrobić swoje zaległości z prozą Hrabala.
5. Zamierzam powolutku podczytywać Antologię reportażu pod redakcją Mariusza Szczygła, bo stoją trzy tomy na półce i się już kurz na nich zbiera.

A jak tam Wasze wyzwania i plany czytelnicze na 2016 rok?


wtorek, 29 grudnia 2015

Lucy Ribchester "Sufrażystki"





Autorka: Lucy Ribchester
Tytuł: Sufrażystki
Przekład: Robert Waliś
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2015




W 1903 roku Christabel i Sylvia Pankhrust, zawiedzione nieskutecznymi działaniami sufrażystek, założyły Women's Social and Politycal Union (Społeczna i Polityczna Unia Kobiet- SPUK), tworząc tym samym bardziej radykalny odłam kobiecego ruchu emancypacyjnego.

Po raz pierwszy słowo „sufrażetki" zostało użyte w 1906 roku w gazecie „Daily Mail", jako pejoratywne określenie kobiet, które zakłóciły zebranie wyborcze Winstona Churchila. Były bojowniczkami o prawo głosu dla płci pięknej. Zgodnie z hasłem „Czyny zamiast słów" rozbijały szyby witryn sklepowych, organizowały marsze, a nawet podkładały bomby w rezydencjach brytyjskich polityków. Nie miały na celu stosowania przemocy, ale chciały, by je usłyszano. Masowe aresztowania i blokada zgromadzeń przez policję, zmusiły je do strajków głodowych, co pociągnęło za sobą tragiczne skutki. Kobiety osadzone w więzieniach przymusowo karmiono sondą. Ale warto było, bo walka o prawa wyborcze zakończyła się sukcesem w 1928 roku. Brytyjski Parlament przyznał kobietom prawo głosu na równi z mężczyznami. To są fakty, które wykorzystała w swej książce Lucy Ribchester, by poprowadzić czytelnika przez wciągającą kryminalną intrygę.

Szkocka pisarka w posłowiu wyjaśnia, że historyczne wydarzenia potraktowała bardzo luźno: Chociaż fabuła tej książki dotyczy walki o prawa wyborcze kobiet, jest to fikcja literacka, dlatego często zmieniam, fałszuję albo świadomie przekręcam fakty historyczne, żeby dopasować je do swojej opowieści (str. 423). Historycy zatem nie mają sie do czego przyczepić, ale mnie zastanawia inna rzecz- dlaczego polski wydawca zdecydował się na tytuł „Sufrażystki" skoro tło działań grupy głównych bohaterów stanowią wydarzenia związane z sufrażetkami.

Londyn 1912 roku. Frankie George - ambitna chłopczyca, paląca papierosy i chodząca w spodniach,  pracuje dla brukowca „London Evening Gazette", gdzie ma swoją rubrykę, w której prowadzi kącik porad dla pań oraz zamieszcza w nim ploteczki ze świata society, które sprzedaje jej emerytowana i dystyngowana dama do towarzystwa - Iskierka. Frankie jest niepokorna, ma dość traktowania jej jako niepoważnej dziennikarki, chce udowodnić, że potrafi więcej, niż pisanie o babskich problemach z doborem odpowiedniego kapelusza do wieczorowej sukni.

Okazja trafia się już niebawem. Naczelny zleca dziewczynie napisanie artykułu o Ebony Diamond- akrobatce cyrkowej i sufrażetce. Dziennikarka udaje się do sklepu z gorsetami, gdzie jest świadkiem tajemniczej sceny rozgrywającej się między Ebony a właścicielem sklepu - Olivierem Smythem. Od tego momentu wydarzenia zaczynają nabierać tempa. Dwa trupy, tajemnicze zniknięcie Ebony podczas występu, kobieta z nadgniłą szczęką, tancerka z wężem, karły, fetyszyści, trucizna, kokaina, akcje sufrażetek, bomby, tłuczenie szyb oraz oryginalna Fabryka Klepsydr - tego nie można tak zostawić i Frankie o tym wie. Wraz z Milly i Liamem daje się wciągnąć w intrygę i na własną rękę prowadzi śledztwo. Pomaga im Iskierka.

Jest morderstwo, to musi być i dochodzenie, a jak jest dochodzenie, to musi być i policja - czyli typowy sztafaż kryminalny. Pojawia się inspektor Primrose, stojący na czele specjalnie powołanego oddziału do tropienia wykroczeń sufrażetek. Akcja biegnie więc dwutorowo: z jednej strony podążamy za domysłami Frankie i jej ekipy, z drugiej przypatrujemy się poczynaniom służb bezpieczeństwa.

Oczywiście, policjant wypada na tle ambitnej dziennikarki blado i nie wydaje się zbyt rozgarnięty. Jest postacią wewnętrznie rozdartą. Nie chce być brutalny wobec sufrażetek, stara się być rozsądny  w przeciwieństwie do porywczego Willsona. Z jednej strony jego służbowym obowiązkiem jest tępienie działalności emancypantek, z drugiej jednak strony widać, że inspektor coraz bardziej skłania się do stanięcia po tej drugiej stronie.

Frankie i Ebony, Promrose to postaci pierwszoplanowe, do nich jeszcze dochodzi Milly, która uciekła z Kairu, splamiła rodzinne imię i została cyrkową tancerką oraz wspomniana już wcześniej Iskierka.

„Sufrażystki" to, jak informuje na okładce wydawca, kryminał historyczny i to się zgadza. Jest zagadka, śledztwo, czarny charakter, ambitny detektyw i historyczne wydarzenia stanowiące kanwę powieści. To, co udało się debiutującej autorce, to oddanie kolorytu epoki. Ribchester zabiera nas do edwardiańskiego Londynu, snujemy się z nią po zaułkach, mrocznych klubach, odwiedzamy ówczesne sklepy.

Ale są też i sprawy ważniejsze. Ribchester pokazuje wewnętrzne rozwarstwienie ruchu emancypacyjnego. Spory, podziały, które w efekcie prowadzą do tragedii. Do tego jeszcze świetnie został ukazany świat ówczesnych mediów oraz teatrów rewiowych.

„Sufrażystki" to nie tylko dobrze skonstruowany i wciągający kryminał, to również powieść o różnych drogach dążenia do wolności. Frankie chce być niezależną i poważnie traktowaną dziennikarką, więc robi wszystko, by dopiąć swego. Milly ucieka przed surową matką i konwenansami, a swój bunt wyraża ucieczką z domu i poślubieniem Francuza. Ebony walczy o prawa kobiet. Wszystkie łączy jedno - determinacja.
KLIKNIJ W ZDJĘCIE





poniedziałek, 28 grudnia 2015

O hierarchii

[źródło]


            Im wyżej w budynku, tym ważniejszy lokator. W piwnicach stały prasy drukarskie obsługiwane przez mężczyzn w fartuchach, którzy tak ogłuchli od hałasu maszyn, że wrzeszczeli do siebie nawet wtedy, gdy siedzieli przy tym samym stole w Olde Cheshire Cheese. Wciąż pod ziemią, ale jeden poziom wyżej wyszkoleni ludzie o zwinnych palcach pianistów siedzieli przy linotypach, ustawiając litery w równych rządkach.
            Parter należał do dziennikarzy sportowych i pracowników etatowych, których można było natychmiast posłać do dowolnego miejsca w Londynie, żeby podstępem zdobyli informacje na posterunku policji, w kostnicy, sądzie rozwodowym lub u gadatliwych właścicielek pubów bądź mściwych służących. Pisarze nekrologów, korespondenci polityczni oraz redaktorzy dłuższych artykułów zajmowali biuro położone na pierwszym piętrze; mieli do dyspozycji czerwoną aksamitną kanapę, z której wzbijały się kłęby kurzu, gdy tylko ktoś na niej usiadł. Jeszcze wyżej korektorzy pracowali przy biurkach pełnych niebieskich ołówków, butelek z klejem i nożyczek, tnąc, układając teksty otrzymane przez pomocników biurowych. A na samym szczycie zasiadał sam pan Stark, redaktor naczelny, w gabinecie ze skrzypiącą drewnianą podłogą i potężnym dębowym biurkiem pokrytym konkurencyjnymi gazetami oraz skrawkami kalki, którym towarzyszyła szklaneczka whisky z trwałą skamieliną osadu po poprzednich drinkach.

Lucy Ribchester, Sufrażystki, przeł.Robert Waliś, wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2015, str. 14, 15.