Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

niedziela, 29 listopada 2015

Jesiennie




I stała się jesień. Nadeszła którejś nocy, cicho i niepostrzeżenie, niosąc ze sobą wszystko co jesienne. Rozhulała się wiatrem po polu, spłynęła deszczową łzą po szybie okiennej, otuliła wczesnym zmrokiem błotniste ulice. Liśćmi martwymi zawirowała, rozełkała się szumem padających kropel, zaśpiewała dziką pieśń wichury.
            W uszach, w oczach, w sercu - wszędzie jej pełno - mojej pani Jesieni. Czuje ją każdym zmysłem; boli mnie i upaja widokiem astrów kwitnących (kto tak ślicznie pisał o astrach? To były wiersze...) i jesienną słotą.
            Jest pole. Nierówne, zorane bruzdami. Noc. I pada, wciąż silniej, zalewa oczy. Idę. Coraz mniej świateł. Coraz dalej. I tylko chlupocze woda w butach, wilgotny wiatr przejmuje obcym, przeraźliwym zimnem, a skronie oblepiają mokre kosmyki włosów.
            Idę, potykając się od czasu do czasu wśród rozmiękłej bruzdy. Idę, a światła już tylko migoczą gdzieś daleko.
            I drzewa - koniecznie drzewa. Pokraczne, powykręcane, w małych grupkach lub pojedynczo stoją albo zdają się biec z wyciągniętymi, sparaliżowanymi łapami konarów. Królują nad mogiłami zwiędłych, lśniących, mokrych liści... Od liści bije silna, urzekająca woń.
            Ot - Jesień.
            A ja idę - świateł coraz mniej.
            Na pole spływa mgła - biały, puszysty obłok - przynosi ukojenie, tuli, usypia.
            I śnią się sny jesienne.

Agnieszka Osiecka, Dzienniki i zapiski. Tom III 1952, pod red. Karoliny Felberg-Sendeckiej, Prószyński i Sk-a, Warszawa 2015, str. 428, 429.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.