Autor: Evžen Boček
Tytuł: Ostatnia
arystokratka
Przekład: Mirosław
Śmigielski
Wydawnictwo: Stara
Szkoła
Rok wydania: 2015
Kostka to siedziba naszego rodu (...) Pięć razy Kostkę
traciliśmy i pięć razy dostawaliśmy ją z powrotem. Po raz pierwszy zabrał ją nam
zakon krzyżacki. Po raz drugi husyci. Po raz trzeci Ferdynand II Habsburg,
który podarował ją zakonowi krzyżackiemu. Po raz czwarty Kostkę zabrał nam
Adolf Hitler, który podarował ją Heinrichowi Himmlerowi, który podarował ją SS.
Po raz piąty Kostkę zabrali nam oczywiście komuniści w 1948 roku. W 1996 roku
po raz piąty dostaliśmy ją z powrotem.*
I cóż było robić,
skoro zamek znowu wrócił w posiadanie jego prawowitych właścicieli? Problem w
tym, że Kostkowie mieszkają w Stanach Zjednoczonych i przeprowadzka do Czech
jest małym wyzwaniem.
Po pierwsze trzeba
zjeść mnóstwo orzeszków ziemnych w celu zgromadzenia odpowiedniej ilości
opakowań. W czymś przecież trzeba przewieźć prochy krewnych, którzy zmarli w
USA i czekają na pochówek w rodzinnym grobowcu.
Po drugie - Caryca-
kotka, która może nie przeżyć podróży, ale perspektywa pozostania pod opieką
babci, jest jeszcze bardziej ryzykowna. Cóż zrobić? Kota trzeba nafaszerować
środkami nasennymi. Nikt nie podejrzewał jednak, że tabletki zaczną działać w
połowie czynności, której dobrze wychowany futrzak oddaje się w kuwecie.
Ale nic to.
Rodzinka w końcu trafia do swojej posiadłości, a na miejscu się okazuje, że
odziedziczyła nie tylko zamczysko, ale i cały inwentarz w postaci pana Spocka-
ogrodnika-hipochondryka, pana Józefa- mrukliwego kasztelana, który nienawidzi
muflonów (i wcale nie chodzi tutaj o samca dzikiej owcy) oraz sprzątaczki- pani
Cichej, która lubi sobie golnąć orzechóweczkę. Do tego towarzystwa dołączają
jeszcze dwa dogi- Aleksander i Leonard, w skrócie: Olek i Leoś.
Rodzinkę Kostków i
jej perypetie poznajemy z perspektywy Marii piszącej pamiętnik : Nazywam się Maria Kostka. Jestem trzecią
Marią w historii rodu. Marię I pochowano w 1450 roku w rodzinnym grobowcu, nie
sprawdzając, czy jest wystarczająco martwa. Kiedy parę lat później otworzono
grobowiec, siedziała na schodach. Od tego czasu nasze zwłoki są chowane w
zamkniętych trumnach. Zamknięta jest również trumna Marii II, która przy jednej
z prób wyprodukowania kamienia filozoficznego najwyraźniej wynalazła dynamit. W
trumnie zamknięto tylko część jej garderoby i perukę, ponieważ ciało zniknęło
wraz z wieżą, w której mieściło się jej laboratorium. Obie są naszymi
straszydłami. Ani jedna nie dożyła dwudziestu lat.*
Maria III- ostatnia
arystokratka- ma dziewiętnaście lat...
Jak na prawdziwego
arystokratę nie przystało, ojciec Marii klnie jak szewc i tonie w długach po
uszy. Kombinuje więc jak by na zamczysku zarobić. I tu pojawia się Milada,
specjalistka od marketingu. Jej projekt „Zamku totalnego" ma przynieść
rodzinie Kostków bogactwo i sławę. Trzeba tylko otworzyć gmaszysko dla
zwiedzających i zainscenizować życie codzienne szlachty. Żywymi eksponatami
mają być oczywiście mieszkańcy zamku.
Zaczynają się przygotowania...
Wydawca „Ostatniej
arystokratki" zapewnia, że jest to najzabawniejsza książka roku w
Czechach. Nie czytałam zbyt wiele czeskich powieści wydanych w 2015 roku, ale
jestem w stanie uwierzyć, że Evžen Boček mieści się w czołówce pisarzy
obdarzonych umiejętnościami przyprawiania o skręt kiszek tudzież skurcz mięśni
policzkowych. Ryczałam wniebogłosy, niebezpiecznie się przy tym zapowietrzając,
gdy poznawałam Deniskę, która na twarzy ma więcej metalu niż wszystkie czeskie
huty razem wzięte. A wiecie jak wygląda tresura dwóch debilnych dogów? Albo co
się dzieje, gdy na konferencję prasową przychodzą dziennikarze, a cały dwór
jest po zażyciu prozaku? I jeszcze te dialogi.
Ściskam dłoń
czeskiemu pisarzowi i dziękuję mu za dawkę dobrego humoru, za dowcipne
skojarzenia, przezabawne postaci, absurd pomieszany z naiwnością daje doprawdy
piorunujące efekty. Do tego należy dorzucić drobne dziwactwa każdej z postaci i
otrzymujemy zgrabną komedię w iście czeskim stylu. Tak jak lubię.
Cytaty oznaczone * pochodzą z
książki Evžena Bočka, Ostatnia
arystokratka, przeł. Mirosław Śmigielski, wydawnictwo Stara Szkoła, Wołów
2015.
Książka bierze
udział w Wyzwaniu 2015- główny bohater ma imię na taką samą literę co ja.
Chyba nie czytałam żadnej czeskiej książki. Muszę to nadrobić! Okładka jest przepiękna :)
OdpowiedzUsuńooooooo, to KONIECZNIE! "Arystokratka" jest w sam raz na rozpoczęcie przygody z czeską literaturą, do tego jest to świetna książka na ponurą jesień, ja się uchichrałam jak norka, a to jeszcze nie koniec, bo to dopiero pierwsza część.
Usuń:-) Mam ochotę na tę książkę, a po Twojej recenzji - jeszcze bardziej :-)
OdpowiedzUsuńDzięki, miło to czytać :) A książka naprawdę świetna :) Perełeczka!
UsuńA mnie jakoś nie śmieszyła aż tak bardzo jak wg zapowiedzi powinna. Może dlatego, że humor jakby bardziej rodem z USA niż z Czech. Taka rodzina Bundych w czeskiej oprawie. Choć były i dobre kawałki :D
OdpowiedzUsuńnieee, no co Ty, Bundy? Ja się uchichrałam i czekam na kolejną część.
UsuńJak będzie, przeczytam, ale nie czekam :P
UsuńBędzie, w styczniu :)
Usuń