Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

sobota, 10 października 2015

TOP 13 - jesienne lektury



Herbatka z sokiem malinowym, kocyk, podusia, Oskar w nogach i, oczywiście, dobra książka. To jest jesienny zestaw na coraz dłuższe wieczory. Najlepiej na tę porę roku sprawdzają się potężne knigi z wciągającą fabułą albo cykle powieściowe, które zabiorą nas na dłużej w inne światy. Oto moje propozycje i plany jesienne.







1. Elif Şafak „Bękart ze Stambułu" . Wciągająca saga, magiczny świat dżinów oraz wstrząsająca historia ludobójstwa Ormian, do tego zapachy kuchni tureckiej wprawiające w ruch ślinianki.

2. Małgorzata Musierowicz „Jeżycjada". Miło jest zasiąść w kuchni Borejków, spróbować ciasta Gabrysi, popić herbatką, posłuchać mądrości profesora Dmuchawca i poduczyć się przy okazji łaciny.

3. Astrid Lindgren „Pippi Pończoszanka". Bo kiedy, jeśli nie jesienią warto wrócić do lektur z dzieciństwa?

4. Virginia Woolf „Chwile wolności. Dziennik 1915-1941". Lubię zaglądać do innych domów, a dzienniki dają ku temu okazję. Virginia była niesamowitą kobietą, lubię wracać do lektury jej zapisków. Można je czytać na wyrywki, można się delektować. Najlepiej przy herbacie jaśminowej.

5. Olga Tokarczuk „Księgi Jakubowe". Historia Jakuba Franka i jego wyznawców w monumentalnej powieści historycznej. Nike dla książki przyznana przez jury, ale również i przez czytelników może być dodatkowym pretekstem do nadrobienia zaległości z książkami odłożonymi na stosik „przeczytam na emeryturze".

6. Jessie Burton „Miniaturzystka". Historia intrygująca, czytałam z zapartym tchem o losach Petronelli Oortman i o XVII- wiecznej Holandii.

7. Jaume Cabré „Wyznaję". Kolejne tomiszcze, które najlepiej czyta się w skupieniu, przy ciepłym świetle lampki. Ci co znają styl Cabré wiedzą, że pisarz lubi nawet na poziomie zdania zmieniać czas, miejsce, lubi wielogłosowość, ale przede wszystkim posiada dar opowiadania i tworzenia genialnych postaci, niejednoznacznych, zapadających w pamięć. Przez ponad osiemset stron można się naprawdę z niektórymi zaprzyjaźnić.

8. Jaume Cabré „Jaśnie pan". Kolejna książka katalońskiego pisarza, ale łatwiejsza w odbiorze. To jedna z pierwszych powieści Jaume Cabré, coś z pogranicza kryminału z mnóstwem obyczajowych wątków.

9. Stanisław Jerzy Lec „Myśli nieuczesane wszystkie". Na każdy jesienny dzień dobra myśl się przyda. Jedne bawią, inne zmuszają do refleksji. Metoda czytania- losowa.

9. Josef Škvorecký „Przypadki inżyniera ludzkich dusz". Trochę filozofii, trochę anegdot, historia totalitaryzmu pisana z typowym dla Czechów dystansem i poczuciem humoru.

10. Miguel de Cervantes „Przemyślny szlachcic. Don Kichot z Manchy". Jesień to również dobry czas na odświeżenie klasyki. Ja wybieram przemyślnego szlachcica i jego uroczego sługę Sancho Pansę.

11. Tove Jansson „Muminki". Dolina Muminków jest dobrym miejscem, w którym można ukryć się w jesienne wieczory, ale również i pospacerować sobie z przesympatycznym Włóczykijem lub podroczyć się z Małą Mi.

12. Brian Jay Jones „Jim Henson. Tata Muppetów". To nie jest typowa biografia, to powieść o człowieku, który realizował marzenia, a przy tym uszczęśliwiał wszystkich, którzy znaleźli się w jego towarzystwie. Biografia Hensona potrafi rozpędzić najciemniejsze chmury, a przy okazji pokazuje kulisy powstawania jednego z moich ukochanych programów telewizyjnych.

13. Swietłana Aleksijewicz „Czasy secondhand". Podejrzewam, że to mocna pozycja. Nie czytałam i dlatego planuję ją wcisnąć w swoje jesienne plany. Aleksijewicz biorę w ciemno, nie dlatego, że dostała Nobla, ale dlatego, ze jej książki na długo pozostają mi w głowie.

A Wasze plany na jesień? Wolicie wracać do przeczytanych już książek, nadrabiacie zaległości, czy gonicie za nowościami? Zapraszam do zabawy.

4 komentarze:

  1. Od jakiegoś czasu odwiedzam Twój blog i bardzo się cieszę, bo mamy podobne gusta czytelnicze. Jutro biorę do ręki książkę Tokarczuk, nie mam kota, a szkoda, bo uwielbiam te zwierzaki, mam za to kota na punkcie książek. Twórczości Aleksijewicz niestety nie znam, ale też mam w planach spotkanie z nią. Podobno ma niezwykły talent. Lektury z dzieciństwa są dobre na każdą porę roku, ja czytam znów Adnersena i zachwycam się ilustracjami Szancera. Pozdrawiam! matkapolkaczytajaca.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zajrzałam do Ciebie niedawno i jak zapewne zauważyłaś, jesteś wśród moich blogów ulubionych :) Rzeczywiście mamy podobne gusta :). Tokarczuk jest dobra na długie wieczory, ja ją czytałam na początku roku, to takie otwarcie 2015 roku dla mnie było. Aleksijewicz- KONIECZNIE! Bajki, baśnie, lektury dzieciństwa- dla mnie to najlepszy sposób na jesienno-zimowe mrozy. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Marzy mi się brytyjska edycja dzienników Woolf - bez skrótów, sześć tomów. Zawsze mi jej za mało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oooo, to ambitnie. Z tego co wiem, Woolf jest bardzo ciężka w oryginale.

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.