O, podwórka wylane betonem! Piaskownice pełne mokrego
piachu, z którego lepiło się najlepsze babki piaskowe. Ławki zielone z
wyłamanymi deskami, na których wyryto nożem obelżywe wyrazy. Dzieciństwo
udomowione, pełne kryjówek, gonitw i strzelania z patyków. Dzieciństwo tych,
którzy budowali bazy w krzakach i trzymali w nich arcyważne skarby, szkiełko,
nogę od lalki i kluczyk. I tych, którzy umawiali się pod trzepakiem i
wykonywali na nim skomplikowane figury o nazwach „kiełbaska", „fikoł"
i „zwis". Albo przyczepiali do ławki gumę do skakania i wrzeszczeli
„kolanka", „pas", „szyjka"! Piłka przelatująca obok tablicy z
napisem „Zakaz gry w piłkę". Granie w zbijaka, kopanego, w gałę i
koszykówkę, z koszem albo bez kosza. Jazda na wrotkach i rozwalonych rowerach,
akrobacje doprowadzające do zawału matki w fartuchach. Na główkę skok z murka i
podwójne salto. I na stojaka, bez trzymanki na rozpędzonym rowerze wokół
sklepu. Matki się darły i za głowy łapały w geście znanym jak świat długi i
szeroki.
Sylwia Chutnik, Jolanta,Znak literanova, Kraków 2015,
str. 37.
To se ne wrati... Ech...
OdpowiedzUsuńŁezka się kręci, co? :)
UsuńPrzeczytałam tylko tytuł i już wiedziałam, o jakiej książce będzie mowa:) A zamieszczony u Ciebie fragment słyszałam w radiowej Jedynce:) Oj...jaką mam ochotę na tę książkę:)
OdpowiedzUsuńA właśnie wrzuciłam recenzję :) Przyznam szczerze, że mnie ta książka przybiła i w sumie na jesień nie jest to najlepsza lektura, ale tak ogólnie, to książka warta przeczytania. Pozdrawiam.
Usuń