Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

środa, 28 października 2015

Stefan Hertmans "Wojna i terpentyna"






Autor: Stefan Hertmans
Tytuł: Wojna i terpentyna
Przekład: Alicja Oczko
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2015



Urbain Martien tuż przed śmiercią przekazał swoje wspomnienia spisane drobnym pismem na ponad sześciuset stronach swojemu wnukowi - Stefanowi Hertmansowi. Powierzając mi te zeszyty, prosił o opisanie tego życia. Życia, które obejmuje niemal cały wiek i które zaczęło się na innej planecie (...)Urodził się w 1891 roku, jego życie nie wydawało się niczym więcej, jak przeskoczeniem przez siebie dwóch cyfr w roczniku (zmarł w 1981 r. przyp. mój). Między tymi dwiema datami miały miejsce dwie wojny, tragiczne masowe rzezie, najbardziej bezwzględny wiek w całej historii ludzkości, powstanie i upadek nowoczesnej sztuki (...).*

Hertmans ponad trzydzieści lat zwlekał ze spełnieniem prośby dziadka, bo nie potrafił znaleźć czasu na lekturę, ale w 2014 roku mijała setna rocznica Wielkiej Wojny. To m.in. było mobilizacją dla autora, choć zdawał sobie sprawę, że w zalewie publikacji, kolejne wspomnienia z linii frontu I wojny światowej mogą zostać niezauważone.

Zaczął jednak czytać i okazało się, że pamięć ludzka lubi płatać figle, bo to, co dziadek opisał w zeszytach różniło się od jego opowieści przy herbacie, które zapamiętał wnuk. Hertmans zaczął się zastanawiać nad fenomenem pamięci i doszedł do wniosku, że jest ona czymś, co tworzy naszą tożsamość. O tym jest w dużej mierze „Wojna i terpentyna".

Czym jeszcze jest ta książka? Beletryzowaną biografią? Historycznym dokumentem? Rodzinną historią? Pomnikiem wystawionym dziadkowi? hołdem dla sztuki? To też, ale dla mnie przede wszystkim jest to niesamowicie poruszająca opowieść o różnych obliczach miłości (rodzicielskiej, romantycznej, do sztuk), o okrucieństwie, które wyzwala najgorsze instynkty, ale z drugiej strony potrafi zbudować silne międzyludzkie relacje, o pasji i odkrywaniu własnego powołania, o wyrzeczeniach w imię wyższych wartości, o upadku wzniosłych idei i konfrontacji z brutalną rzeczywistością.

Hertmans przedstawił historię Urbaina Martina w trzech częściach, ale tylko w drugiej oddał głos swojemu dziadkowi, umieszczając jego dziennik bezpośrednio w książce. Są to najbardziej wstrząsające fragmenty „Wojny i terpentyny". 

Urbain opisuje lata 1914- 1918, gdy walczył na froncie I wojny światowej. Opisy są bardzo naturalistyczne, a niektóre sceny wręcz wywołują odruch wymiotny, czujemy zapach gnijących ciał, widzimy rozstrzelane na strzępy ludzkie ciała, brzydzimy się szczurów, które robią sobie uczty na zwłokach żołnierzy. Martien wyrzuca z siebie wszystko z rozbrajającą szczerością. Uderza w tych zwierzeniach okrutne traktowanie zwykłych żołnierzy przez przełożonych, a z drugiej strony przyglądamy się jak w warunkach, na które nikt nie był przygotowany, wzmacniają się ludzkie więzi.

Jest też strach, który przeszywa do szpiku kości. I zaskoczenie, bo przecież uczono ich inaczej: Przepełniało nas poczucie, że mamy naprzeciw siebie wroga pozbawionego jakichkolwiek moralnych skrupułów. Ten rodzaj prowadzenia wojny psychologicznej był dla nas czymś nowym, zostaliśmy wychowani zgodnie z surowym wojskowym honorem, moralnością i kunsztem walki, opanowaliśmy elegancką szermierkę oraz wykonywanie ćwiczeń ratunkowych, nauczyliśmy się refleksji nad honorem żołnierza i ojczyzny. To, co tutaj zobaczyliśmy, należało do innego porządku. Wywróciło do góry nogami nasze myśli i uczucia, ze strachem w sercu czuliśmy, że staliśmy się innymi ludźmi, gotowymi do wszystkiego, od czego wcześniej stroniliśmy.*

Sceny z okopów, w których nie było czasu na pójście w ustronne miejsce, by załatwić swoje potrzeby, zesztywniałe od krwi  i odchodów spodnie, rany i panika i ten obraz, gdy żołnierze widzą dziesiątki zwierząt- kotów, psów, krów, koni- płynących rzeką, by uciec przed niebezpieczeństwem. To zostaje w pamięci i kształtuje charakter dwudziestotrzyletniego młodzieńca.

Wcześniej jednak na jego życie miało wpływ inne wydarzenie, o którym pisze Hertmans w pierwszej części poświęconej młodości dziadka spędzonej w Gandawie.

Odwiedził swojego kuzyna w miejscu jego pracy- fabryce żelatyny. Widok rozkładających się zwierzęcych głów na brudnym dziedzińcu nie daje mu spokoju, uwiera go i otwiera w nim nową przestrzeń. Chłopak zdaje sobie nagle sprawę z tego, że jedynym pragnieniem, jakie ma w życiu, to nauka rysowania i malowania. Chciał robić to, co jego ojciec- malarz kościelny.

Relacja Urbaina z rodzicami jest bardzo bliska. Dziadek w swoich wspomnieniach przedstawia matkę jako osobę zaradną i honorową, która dla jego ojca zrzekła się życia w luksusie i poświęciła wszytko dla miłości. Piękna to historia, zawierająca w sobie walkę z chorobą ukochanego, z biedą i tęsknotą.

Losy dziadka, jego rodziców otwierają Hertmansowi kolejną płaszczyznę, którą umieścił w książce - to konfrontacja jego własnych wspomnień z faktami, których dowiedział się  z zapisków. Okazuje się, że przedmioty również mają w niej swoje istotne miejsce. Nagle zegarek, który autor dostał w prezencie na dwunaste urodziny i niefortunnie go roztrzaskał, ma swoją historię, która po tylu latach wywołuje wyrzuty sumienia. A co z dziwnym obrazem głowy czarnoskórego mężczyzny i otoczakiem z namalowanym cepeliowskim widoczkiem? Tajemnice skryte w przedmiotach skłaniają do refleksji i stają się brakującymi elementami dopełniającymi życiorys nie tylko dziadka, ale również wnuka.

I jeszcze trzecia część, w której poznajemy tragiczną historię miłości Urbaina i Marii Emelii. A pomiędzy rozdziałami coś dla amatorów sztuki - analizy obrazów oraz technik malarskich ilustrowane reprodukcjami.

„Wojna i terpentyna" to wielopoziomowa powieść. Hertmans spełnił prośbę dziadka, opisał jego życie, ale zrobił też coś więcej - wykorzystując prawdziwą historię, stworzył jednocześnie uniwersalne dzieło, w którym zadaje pytania o pamięć kształtującą naszą tożsamość, o to, co w życiu najważniejsze.

Cytaty oznaczone * pochodzą z książki Stefan Hertmans, Wojna i terpentyna, przeł. Alicja Oczko, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2015.

 
KLIKNIJ W ZDJĘCIE
Książka bierze udział w Wyzwanie 2015- akcja dzieje się podczas wojny.





2 komentarze:

  1. Intrygujące... Z pewnością sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęcam bardzo, choć nie polecam jej czytania podczas posiłków, opisy są tak naturalistyczne, że mogłoby się to skończyć hm...no, nie za bardzo literacko ;)

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.