Autorka: Iwona
Banach
Tytuł: Klątwa
utopców
Wydawnictwo: Nasza
Księgarnia
Seria: Babie lato
Rok wydania 2015
A miało być tak pięknie, /a miało nie wiać w oczy
nam/i ociekać szczęściem - chciałoby
się zaśpiewać razem z zespołem happysad, ale w życiu lekko nie ma, o czym
przekonała się Dagmara, dwudziestosiedmioletnia bohaterka „Klątwy
utopców".
Cóż począć, gdy ma
się dziadka Generała, który przez swoje przyjaźnie z lat młodości potrafi pokomplikować
życie swej wnuczki? Chciała jechać nad morze, na upragnione wakacje. Ze swoim
narzeczonym Filipem. Ale chcieć, to nie
zawsze znaczy móc, więc wylądowała w zabitej dechami wiosce, której mieszkańcy
niekoniecznie byli do niej przyjaźnie nastawieni. Na dodatek musiała zamieszkać
w ruderze, będącej w przeszłości psychiatrykiem. A wszystko przez jakiś tajemniczy
spadek pozostawiony dla niej przez Tytusa, przyjaciela Generała, któremu
dziadek Dagi świsnął sprzed nosa narzeczoną. Czyżby zapis w testamencie
zmarłego przyjaciela był aktem słodkiej zemsty?
Wszyscy wokół coś wiedzą,
a biedna Daga niczego od nich nie może wyciągnąć, zostaje wplątana w intrygę,
której jest główną postacią.
Iwonie Banach udało
się napisać komedię kryminalną. Są trupy, jest zagadka, spisek, ale przede
wszystkim jest Kusiakowa- moja faworytka, wioskowa baba, której lepiej nie
podskakiwać, bo może cię palnąć chochlą i wtedy święty Boże nie pomoże. Poza
tym jestem zafascynowana jej zdolnościami kulinarnymi. Tylko Kusiakowa potrafi
zrobić bezmięsny obiad w postaci schabowego (no przecież ziemniaków do niego
naobiera). To kobieta bogobojna i nie przepuści żadnemu diabłowi, nawet takiemu
w postaci różowej komórki. Wierzy też w utopce, które podobno szlajają się po
opuszczonym psychiatryku.
Kusiakowa bawi, ale
Filip, narzeczony Dagi, zirytuje każdego. Takiego bufona dawno nie spotkałam,
więc niech Dagmara się dobrze zastanowi, zanim zdecyduje się go poślubić. Do tej trójki postaci dorzućmy jeszcze Różową
Pindzię, piękną Kingę, aspiranta Kotka, młodego weterynarza, który nie potrafi
sobie znaleźć żony, więc jego zaradna matka, robi to za niego. Są jeszcze dwa
przesympatyczne psy- Bestia, który kradnie i chowa zdobycze, no chyba że
zostanie przekupiony jakimś smakołykiem i Precel, ogromny dog, który lubi
siadać wszystkim na kolana (wyobrażacie sobie takie psisko gramolące się na
wasze dolne kończyny?).
Jestem pełna
podziwu dla autorki, bo umiejętnie panuje nad tą całą chałastrą. Co chwilę
jednak pojawiają się nowe wątki, a fabuła pączkuje we wszystkie możliwe strony,
jakby chciała się wymknąć, ale nie z Iwoną Banach te numery, pisarka świetnie
sobie radzi z prowadzeniem czytelnika po zagadkach, domysłach i intrygach. Nie
raz i nie dwa dostawałam zadyszki, bo ledwo mogłam nadążyć za wariackim tempem
narracji. Jedno jest pewne- z tą książką nie można odpocząć, bo nie dość, że
pochłaniasz ją, zastanawiając się, co też jeszcze się przytrafi naszej
bohaterce, to na dodatek co chwilę parskasz śmiechem, uruchamiając tym samym
kiszki, które niebezpiecznie zaczynają się skręcać.
Książka bierze
udział w Wyzwaniu 2015- Autorem jest kobieta
Brzmi naprawdę ciekawie :) Obawiam się trochę tego lekkiego chaosu, ale myślę, że dam radę :)
OdpowiedzUsuńTo nie jest lekki chaos ;) Ale do opanowania, co chwilę coś się tam dzieje, jak już myślałam, że coś się wyjaśniło, to zaraz się zaciemniało coś innego :). Zabawa przednia.
Usuń