Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

czwartek, 8 października 2015

Iwona Banach "Klątwa utopców"






Autorka: Iwona Banach
Tytuł: Klątwa utopców
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Seria: Babie lato
Rok wydania 2015



A miało być tak pięknie, /a miało nie wiać w oczy nam/i ociekać szczęściem - chciałoby się zaśpiewać razem z zespołem happysad, ale w życiu lekko nie ma, o czym przekonała się Dagmara, dwudziestosiedmioletnia bohaterka „Klątwy utopców".

Cóż począć, gdy ma się dziadka Generała, który przez swoje przyjaźnie z lat młodości potrafi pokomplikować życie swej wnuczki? Chciała jechać nad morze, na upragnione wakacje. Ze swoim narzeczonym Filipem.  Ale chcieć, to nie zawsze znaczy móc, więc wylądowała w zabitej dechami wiosce, której mieszkańcy niekoniecznie byli do niej przyjaźnie nastawieni. Na dodatek musiała zamieszkać w ruderze, będącej w przeszłości psychiatrykiem. A wszystko przez jakiś tajemniczy spadek pozostawiony dla niej przez Tytusa, przyjaciela Generała, któremu dziadek Dagi świsnął sprzed nosa narzeczoną. Czyżby zapis w testamencie zmarłego przyjaciela był aktem słodkiej zemsty?

Wszyscy wokół coś wiedzą, a biedna Daga niczego od nich nie może wyciągnąć, zostaje wplątana w intrygę, której jest główną postacią.

Iwonie Banach udało się napisać komedię kryminalną. Są trupy, jest zagadka, spisek, ale przede wszystkim jest Kusiakowa- moja faworytka, wioskowa baba, której lepiej nie podskakiwać, bo może cię palnąć chochlą i wtedy święty Boże nie pomoże. Poza tym jestem zafascynowana jej zdolnościami kulinarnymi. Tylko Kusiakowa potrafi zrobić bezmięsny obiad w postaci schabowego (no przecież ziemniaków do niego naobiera). To kobieta bogobojna i nie przepuści żadnemu diabłowi, nawet takiemu w postaci różowej komórki. Wierzy też w utopce, które podobno szlajają się po opuszczonym psychiatryku.

Kusiakowa bawi, ale Filip, narzeczony Dagi, zirytuje każdego. Takiego bufona dawno nie spotkałam, więc niech Dagmara się dobrze zastanowi, zanim zdecyduje się go poślubić.  Do tej trójki postaci dorzućmy jeszcze Różową Pindzię, piękną Kingę, aspiranta Kotka, młodego weterynarza, który nie potrafi sobie znaleźć żony, więc jego zaradna matka, robi to za niego. Są jeszcze dwa przesympatyczne psy- Bestia, który kradnie i chowa zdobycze, no chyba że zostanie przekupiony jakimś smakołykiem i Precel, ogromny dog, który lubi siadać wszystkim na kolana (wyobrażacie sobie takie psisko gramolące się na wasze dolne kończyny?). 

Jestem pełna podziwu dla autorki, bo umiejętnie panuje nad tą całą chałastrą. Co chwilę jednak pojawiają się nowe wątki, a fabuła pączkuje we wszystkie możliwe strony, jakby chciała się wymknąć, ale nie z Iwoną Banach te numery, pisarka świetnie sobie radzi z prowadzeniem czytelnika po zagadkach, domysłach i intrygach. Nie raz i nie dwa dostawałam zadyszki, bo ledwo mogłam nadążyć za wariackim tempem narracji. Jedno jest pewne- z tą książką nie można odpocząć, bo nie dość, że pochłaniasz ją, zastanawiając się, co też jeszcze się przytrafi naszej bohaterce, to na dodatek co chwilę parskasz śmiechem, uruchamiając tym samym kiszki, które niebezpiecznie zaczynają się skręcać.

Książka bierze udział w Wyzwaniu 2015- Autorem jest kobieta

2 komentarze:

  1. Brzmi naprawdę ciekawie :) Obawiam się trochę tego lekkiego chaosu, ale myślę, że dam radę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest lekki chaos ;) Ale do opanowania, co chwilę coś się tam dzieje, jak już myślałam, że coś się wyjaśniło, to zaraz się zaciemniało coś innego :). Zabawa przednia.

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.