W małej pralni stoi przy pomalowanej na biało szafce
na ojcowe przybory do golenia. Po raz pierwszy próbuje zgolić puch z policzków.
Patrzy w małe ospowate lustro, a tym, kogo widzi, jest krępy, tęgi chłopak z
gęstą szopą stojących włosów, z intensywnie niebieskimi oczami i gdzieniegdzie
pryszczem dużego formatu prześwitującym przez jasny puch na policzkach. Stoi z
podłużną brzytwą w dłoni, którą najpierw ostrożnie, tak jak pokazał mu ojciec,
naostrzył na skórzanym pasku zamocowanym wcześniej za sprzączkę na klamce
drzwi, aby można go było naciągnąć. Wkrótce skończy piętnaście lat, lecz
pozostanie niewysokiego wzrostu.
Stefan Hertmans, Wojna i terpentyna, przeł. Alicja Oczko,
Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2015, str. 101.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.