[źródło zdjęcia] |
Cięciwy dni kurczyły się, wykrzywiając coraz dłuższe
cienie pod wzgórkiem, nabierając fantastycznych form, aż pod naszymi stopami
urastało widmo, cień wielkiego Miasta, na zawsze pustej i niemej metropolii.
Wpatrzony w pustkę dziadek, siedząc na brzozowej ławce przed domem, roztaczał
przed nami apokaliptyczne wizje zimy — bębniąc palcami o korpus liczydła,
przywoływał swoje legendy i prorokował erę ciemności, w której mgły zastygną i
przeżyją tylko ślepi i głusi.
Andrzej Muszyński, Podkrzywdzie, Wydawnictwo Literackie,
Kraków 2015, str. 26.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.