Autor: Andrzej
Muszyński
Tytuł: Podkrzywdzie
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2015
Nikt nie wie, gdzie
się znajduje Podkrzywdzie. Czy w ogóle istnieje? Chyba tak, skoro dziadek
głównego bohatera - narratora, udawał się do tego tajemniczego miejsca.
Wnuczek, mimo że próbował śledzić seniora rodu, nigdy nie widział Podkrzywdzia.
Ale był za to świadkiem innych cudów.
Miejsce, w którym
rozgrywa się akcja powieści Muszyńskiego położone jest nad rzeką Białą, gdzieś
między Lasami Błędowskimi a puszczą Pakosznicą. To wieś zanurzona w bezczasie,
gdzie magia i niezwykłość wyzierają z każdego zakamarka. Legendy żyją tu swoim
życiem, w Zaduszki stawia się dziadom przy cmentarzu kaszę jaglaną i otwiera
drzwi, by dom nawiedziły czyste duchy, na parapecie stawia się świecę, kwartę
wódki, soczewicę i bób, a Adwent zaczyna się od śpiewania o świcie ligawek i do
samych świąt nie patrzy się w lustro. Tutaj mają miejsce cuda - kwitną igły, a
pod progiem mieszka tajemnicze ono. Ono, które okazuje się wyrzutem sumienia.
Pewnego dnia do wsi
przybywa Stójkowy, przepędza księdza i wprowadza swoje dekrety: „Będziesz czynił sąsiadowi, co i tobie
miłe" (...) „Okiełznacie wszelką gadzinę i ziele, wytniecie Pakosznicę i
Błędowskie Lasy". Kazał rozbudować wieś, siać i coraz więcej sadzić (str.
40). Oswaja tuziemców z Miastem.
Stwarza nowy świat, niczym demiurg. Jest patriarchą i mędrcem i jedynym
człowiekiem we wsi, którego szanuje dziadek narratora.
„Podkrzywdzie"
to realizm magiczny w czystej postaci, poetycka opowieść o przyrodzie, o
inicjacji, o drugiej stronie lustra. Dziadek staje się dla młodego bohatera
przewodnikiem po tym magicznym świecie. Jest niczym ojciec ze „Sklepów
cynamonowych" Schulza, zamknięty w swoim świecie, bliski obłędu, udający
się na mityczne Podkrzywdzie. Chłopak podgląda życie na wsi, wybiera się z
dziadkiem na ryby, pierwszy raz bierze udział w zarzynaniu gęsi, uczestniczy w
żniwach, gnojeniu. Wydaje się, że to są rutynowe wiejskie prace i tak jest, ale
Muszyński tchnie w nie magię. A to wszystko za sprawą języka, który nasycony
jest sensualnymi metaforami oraz detalicznymi
opisami: Magnes słońca ściągnął
kolejny dzień za ścianę boru — widnokrąg spływał krwistą czerwienią, jakby na
niebie rozpoczęło się już po tamtejszych żniwach jesienne świniobicie.
(str. 59).
Muszyński czerpie z
najlepszych wzorców tradycji literackiej. Wykorzystuje biblijną konwencję,
nadając rozdziałom tytuły przypominające księgi z Pisma Świętego. Tworzy swoją
biblię, historię miejsca, historię ludzi i wie autor, że to jest dobre.
Nad
„Podkrzywdziem" krąży duch schuzlowski, ale również wyczuwa się w nim coś
z „Prawieku i innych czasów" Olgi Tokarczuk oraz poetyckiej „Dukli" Andrzeja
Stasiuka. To opowieść, którą trzeba się powoli delektować, dając się ponieść
leniwej, nasączonej symbolami narracji. Ja lubię takie powieści, lubię smakować
każde zdanie, zagłębiać się w świat przedstawiony, a nie gonić za bohaterem, za
akcją, sensacją, choć czasami i taki typ literatury jest w stanie mnie porwać.
W przypadku
Muszyńskiego dałam się uwieść nieskrępowanej wyobraźni i impresjonistycznemu
obrazowaniu, autor otulił mnie swoją opowieścią, choć na końcu historia
wywołała gęsią skórkę.
bardzo mi miło, zapraszam zatem do wzięcia udziału w konkursie :)
OdpowiedzUsuń