Autor: Miloš Urban
Tytuł: Lord Mord
Przekład: Katarzyna
Kępka-Falska
Wydawnictwo:
Książkowe Klimaty
Seria: Czeskie
Klimaty
Rok wydania: 2015
Praga- Złote
Miasto? A gdzie tam! Już Jaroslav Rudiš w „Ciszy w Pradze" zajął się
rozprawieniem z tym złotym mitem. Czeski autor prowadził nas wtedy po szarych
uliczkach niczym przewodnik po zgniłym muzeum. Praga Rudiša wpędzała w
przygnębienie, a jaka jest Praga Miloša Urbana?
Przede wszystkim
musimy się cofnąć w czasie do końca XIX wieku, kiedy to Freud dopiero zaczyna swoje
psychiatryczne odkrycia, a karierę robi heroiczny lek, który pomaga nie tylko
gruźlikom, ale ma również wpływ na zmianę świadomości.
Świat wkracza w
wiek XX, a Praga tapla sie w brudzie, gnoju i chorobach, a za wszystko winę
ponoszą Żydzi. Czesi biją się z Niemcami,
a dla obu stron każda okazja jest dobra, by oczernić Żydów (str. 118).
Konflikty o ustawę językową, asenizacja, intrygi polityczne - to tło
historyczne, ale to nie wszystko.
Groźba zarazy jest
tylko jednym z zagrożeń, które wisi nad miastem. Jest jeszcze tajemniczy upiór
żydowski - Kleinfleisch zwany Mięskiem, który w bestialski sposób morduje
prostytutki.
Pojawia się piękna
żydowska królowa, która przybywa do Pragi, ale nikt nie wie, gdzie się
zatrzymuje i kim jest.
Akcja powieści
toczy się wśród ciemnych uliczek, burdeli, zakażonej żydowskiej dzielnicy
Josefov. Zwiedzamy te miejsca ramię w ramię z głównym bohaterem, hrabią Arco,
trzydziestoletnim gruźlikiem nadużywającym absyntu i heroiny, niestroniącym od
kobiecych wdzięków mistrzem szpady. Towarzystwo, przyznacie, arcy hrabiowskie.
Nie mogę czytać
takich powieści, gdzie pojawiają się jakieś upiory, które zamiast twarzy mają
ziejące pustką otwory w czymś co powinno być twarzą, a jest ochłapem mięsa. Te
potwory odgryzają psom ogony i mordują niewinne kobiety, odcinając im głowy. Do
tego krążą po ciemnych uliczkach albo wyskakują znienacka w ogrodzie. I nie
życzę źle Milošowi Urbanowi, ale niech go ognie piekielne w piety połaskoczą,
bo mnie nieźle wystraszył. Przy takim talencie do detalicznego opisywania, jaki
posiada autor „Lorda Morda" moja wyobraźnia nie musiała wykonywać zbyt
ciężkiej pracy, by przed mymi oczętami stanęły te wszystkie straszliwe sceny.
Dziękuję bardzo, przy mojej wrażliwości, noc z głowy (ale to tylko ja jestem
taki cykor, bo ci, co lubią mroczne powieści i nie straszne im żadne dracule i inne wampiry
oraz makabryczne opisy, to połkną „Lorda Morda" bez mrugnięcia okiem i do
tego zagryzą kanapką).
Powieść Urbana to
dobrze skonstruowany kryminał, do którego autor dorzucił wątki
charakterystyczne dla powieści grozy oraz podrasował wszystko intertekstualnymi
gierkami, więc jeżeli ktoś lubi szukać tropów, które poprowadzą go do innych
dzieł literackich oraz dadzą możliwość wyjścia poza rzeczywistość tekstową -
proszę bardzo, „Lord Mord" zaspokoi te zachcianki.
Można się przy tej
powieści dobrze bawić, tropiąc mordercę i zastanawiając się kim jest obrzydliwy
Mięsko.
Można się przy tej
powieści dobrze bawić, poznając historyczne tło, wtapiając się w rzeczywistość
miasta, które stoi u progu XX wieku, gdy to szlachta traci swoją pozycję, a
walki o zachowanie czeskiej narodowości stanowią główną oś konfliktu.
Można się przy tej
powieści dobrze bawić, towarzysząc hrabiemu Arco przy poszukiwaniu tajemniczej
żydowskiej piękności, błądzeniu po burdelach oraz ćwiczeniu fechtunku.
Każdy miłośnik
dobrze skonstruowanej sensacji zaprzyjaźni się z bohaterami „Lorda Morda"
(niekoniecznie ze wszystkimi, bo Mięsko nie jest najlepszym materiałem na
przyjaciela), da sie wciągnąć autorowi w misternie budowaną intrygę, by na
końcu zamknąć książkę z poczuciem ulgi, że to jednak fikcja literacka.
KLIKNIJ W ZDJĘCIE |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.