Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

czwartek, 17 marca 2016

Warszawa i Lwów



Przesiedział tak cały ranek. Dopiero koło południa zszedł na dół i przespacerował się przez centrum. Zaskoczyła go różnica klimatu ulic Warszawy i Lwowa. W Warszawie wyczuwało się opór, bunt, krnąbrność wobec represji okupanta, demonstrowanie na każdym kroku wrogości wobec Niemców, chodzenie z podniesioną głową; Lwów jakby lekceważył najeźdźcę, jakby go ignorował i traktował jak powietrze, jakby wzruszał ramionami i mówił: nie takie rzeczy tu widzieliśmy i trzeba było przetrwać, nie takie języki tu słyszeliśmy i mówiliśmy nimi: polskim, ruskim, żydowskim, węgierskim, ormiańskim, rumuńskim i chociażby waszym, niemieckim. Tylko, że my tu kiedyś delektowaliśmy się językiem Goethego, Heinego, Tomasza Manna, a wy szczekacie wulgarnym dialektem monachijskich piwiarni, dlatego traktujemy was jak hołotę, która może najwyżej wynosić gnój z naszych stajni. Pomyślał, że mogło to także wynikać z różnicy humorów i folklorów: warszawski był bezczelny, knajacki, taki, co to majchrem po żebrach pojedzie dla kawału, lwowski dobrotliwy, ścichapęk, finezyjny i ironiczny, wielkoduszny.

[Janusz Majewski, Czarny mercedes, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2016, str. 234]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.