Autor: Janusz
Majewski
Tytuł: Czarny
mercedes
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Marginesy
Rok wydania: 2016
Październik, rok
1941. Warszawa. Karol Holzer - adwokat-
potrącony przez jakiegoś wyrostka upuszcza stos skoroszytów, które
niósł. Podbiega do niego oficer w mundurze SS i pomaga mu pozbierać dokumenty.
Maximilian Graf von Fleckenstein jest zdziwiony, że Polak potrafi tak świetnie
posługiwać się językiem niemieckim, w którym słychać nuty akcentu saksońskiego.
Tak zaczyna się znajomość obu panów - Polaka i Niemca, a wokół wojna,
powstające getto żydowskie oraz tajemnicze morderstwo.
Majewski odsuwa
moment popełnienia zbrodni, by wprowadzić na scenę galerię postaci, których
losy się ze sobą nieszczęśliwie poplątały. Poznajemy Anetę Landau, Żydówkę,
którą Holzer ukrywał i przedstawiał jako swoją żonę. Kobieta to inteligentna i
piękna, wcześniej była studentką swojego przyszywanego męża i nikogo nie dziwi
fakt, że Holzer się w niej podkochiwał. Układ jednak był jasny- żyją ze sobą,
zachowując wszelkie zasady przyzwoitości.
Podobnie miało być
z Cesią - dwudziestoletnią służącą, dziewczyną prostą, seksualnie rozbuchaną.
Ale, jak to bywa w takim układzie, w którym dwie piękne kobiety zamieszkują pod
jednym dachem z młodym mężczyzną, bez przelotnego seksu się nie da.
Cztery postaci
zatem- Holzer, Aneta i Cesia i oficer SS, do tego, gdy pojawia się trup na
scenę wkracza Rafał Król, nadinspektor, niezwykle inteligentny. Policjant zbiera materiał
dowodowy i przy tej okazji odwiedza Lwów, gdzie poznaje uroczą prostytutkę, w
której się oczywiście zakochuje.
W trakcie
przesłuchań poznajemy oryginalnego hrabię Przewiedzkiego- dewianta i obleśnego
podglądacza, do tego niesamowitego gadułę.
Wątków jest kilka-
zbrodnia, namiętność, zemsta, wojenna rzeczywistość - Majewski splata je w
intrygującą fabułę, która nie pozwala się oderwać od książki. Świetnie zostały odmalowane
realia wojennej Warszawy. Tło historyczne oraz wycieczki po
warszawskich i lwowskich uliczkach najbardziej urzekły mnie w tej prozie.
Owszem, Majewski świetnie sobie radzi z prowadzeniem kryminalnego wątku,
dawkuje informacje, buduje napięcie, jednak większą przyjemność sprawiało mi
zaglądanie do Cafe Sztuka, gdzie śpiewała Wiera Gran, a akompaniował jej na
pianinie Szpilman.
KLIKNIJ W ZDJĘCIE |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.