Autorka: Astrid
Lindgren
Tytuł: Dzienniki z
lat wojny 1939 - 1945
Przekład: Anna
Węgleńska
Wydawnictwo: Nasza
Księgarnia
Rok wydania: 2016
Gdy wybuchła II
wojna światowa Astrid Lindgren miała 32 lata. Pisarka mieszkała wówczas wraz z
rodziną w Szwecji. Autorka była jeszcze przed literackim debiutem. „Dzienniki z
lat wojny 1939 - 1945" zaczęła pisać z pierwszym dniem września i od tej
daty regularnie notowała wszystkie istotne informacje z frontu. Zapisała
siedemnaście zeszytów, które znaleziono w domu w Sztokholmie w koszu na
bieliznę.
Pisarka
skrupulatnie spisuje kolejne etapy wojny, punkty zwrotne, obserwuje całą scenę
polityczną, niekiedy dopisuje swoje refleksje na temat rozwiązań politycznych.
Pisze i wkleja artykuły z ówczesnych gazet, ale wydawca „Dzienników" zamieszcza
jedynie informację, że w danym miejscu pojawia się wycinek z gazety dotyczący
jakiejś kwestii.
Wojna opisywana
przez Astrid jest czymś abstrakcyjnym. Rodzina pisarki bowiem nie odczuwa jej
skutków, jak i cała Szwecja, która nie poniosła tak ogromnych strat, jak inne
państwa. Z obserwacji, z opowieści innych, z gazet, z radia i z listów, które
Astrid codziennie czytała w pracy (pod koniec lata 1940 roku podjęła pracę w
jednym z oddziałów służby wywiadowczej jako cenzor korespondencji) wyłaniają
się zderzające się ze sobą dwie rzeczywistości: globalna oraz indywidualna.
Globalna to ta, w
której Astrid opowiada o tragicznych losach Finlandii, Polski, Danii, Norwegii
i innych państw, które Hitler doprowadził do ruiny. Przytacza fragmenty listów,
w których nadawcy opisują tragiczne losy swoich rodzin, opowiadają o
deportacjach, torturach, obozach koncentracyjnych. Pisarka nie może uwierzyć,
że człowiek może dopuścić się takich zbrodni, ale z drugiej strony jej obawy,
przerażenie światową sytuacją jest równoważone osobistymi problemami. Co chwilę
pojawiają się w tych notatkach wzmianki o chorobie Karin- sześcioletniej
wówczas córce Astrid, problemach z nauką Larsa, informacje o gromadzeniu
jedzenia, trudnościach ze zdobyciem niektórych artykułów.
Dużo tu o jedzeniu.
Astrid skrupulatnie notuje co i gdzie jedli, opowiada o rodzinnych
uroczystościach, wspólnym spędzaniu Bożego Narodzenia. Stoły są tak zastawione,
że aż się wierzyć nie chce, że w innych krajach ludzie umierają w tym samym
czasie z głodu w gettach. To zderzenie dwóch światów jest mocno wyeksponowane w
„Dziennikach", ale jedyną reakcją pisarki jest głębokie współczucie i
refleksja nad losem wojennych skazańców.
Przyznać muszę, że
nie porwały mnie te dzienniki. Ich raportowy styl przeplatany niekiedy opisami
pogody, które wprowadzają do zapisków trochę literackości, dystansuje i
sprawia, że czyta się te zapiski jak suche sprawozdania. Gdybym miała oceniać
tę książkę z perspektywy historycznej, to uważam, że jest to ciekawy dokument
tym bardziej, że Lindgren, tak jak sobie założyła, starała się opisywać
wszystkie istotne wydarzania od 1939 roku d0 1945.
Ja jednak wolę jej
późniejszą twórczość, w której wyobraźnia, a nie suche fakty odgrywa
najważniejszą rolę.
KLIKNIJ W ZDJĘCIE |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.