Autor: Michal
Viewegh
Tytuł: Ekożona
Przekład: Mirosław
Śmigielski
Wydawnictwo: Stara
Szkoła
Rok wydania: 2015
Michal Viewegh to
jeden z najpoczytniejszych pisarzy czeskich. Autor „Wychowania panien w Czechach"
postrzegany jest jako twórca postmodernistyczny. W wywiadzie udzielonym kilka
lat temu Mirosławowi Śmigielskiemu literat przyznał, że ta szufladka jest dla
niego bardzo wygodna z tym, że jego rozumienie postmodernizmu opiera się na
metatekstowości i pracy z archetypami: Dziś,
po latach, nie umiem już tych wszystkich cech wymienić, ale pamiętam, że kiedy
czytałem o postmodernie, stwierdziłem, że ja intuicyjnie, bez świadomości czy
chęci wypełnienia jakiegoś programu, piszę teksty postmodernistyczne. Na
przykład: banalny temat wprowadzić do innych kontekstów, dzięki czemu zyska on
na znaczeniu. Andy Warhol, puszka zupy Campbell’s. Na przykład „Powieść dla
kobiet” powstała po tym, jak w księgarni przeczytałem fragment powieści
Danielle Steel. Wychodziłem więc z tej głupiej według mnie, powierzchownej książki
dla kobiet, wykorzystując podstawowy archetyp: „ona bez powodzenia szuka tego
właściwego” albo: „ona z powodzeniem szuka tego właściwego” i spróbowałem to
napisać inaczej. Chyba bardziej przekonująco pod względem psychologii postaci,
chyba dowcipniej, chyba inteligentniej. To jest dla mnie postmoderna- wyjaśnia
pisarz (wywiad możecie przeczytać TUTAJ).
Choć rozmowa była
przeprowadzona w 2012 roku wiele się od tego czasu nie zmieniło. Humor i
ironia, metatekstowość i intertekstualność, zabawa z archetypami i schematami, gra
z czytelnikiem oraz wątki autobiograficzne, które już nie są charakterystyczną
cechą postnowoczesnej literatury, ale stanowią rozpoznawczy znak twórczości Michala
Viewegha - to wszystko odnajdziecie w „Ekożonie", krótkiej powieści o
feminizmie oraz uleganiu wszelkim modom.
Doula (osoba płci
żeńskiej wspierająca kobiety podczas ciąży, porodu i połogu) odkrywa w sobie
talent literacki i postanawia napisać współczesną baśń o Sinobrodym. Temat
niejako sam podsunął jej się pod nos, bo oto dzięki swojej pracy poznała Hedvikę
i jej męża Mojmira. Miała zostać tylko na czas połogu, ale tak jakoś się
wypadki potoczyły, że planowany pobyt przedłużył się do kilku lat.
Hedvika była zwykłą
bibliotekarką, niepozorną dziewczyną i to urzekło Mojmira- sławnego pisarza.
Mężczyzna zobaczył w tej kobiecie ucieleśnienie swoich męskich pragnień - on ją
wyswobodzi, uwolni od wszelkich problemów, da jej luksusowe życie, będzie
niczym książę z Kopciuszka, podaruje jej nowe życie i wydobędzie z biedy.
Dziewczyna pozna świat wraz z wszystkimi jego blaskami, będzie mu towarzyszyć w
bankietach i pięknie się uśmiechać. A co na to Hedvika?
Cóż, nie jest ona w
ciemię bita, jest kobietą, która chce mieć dom i dzieci i do tego potrzebuje
kogoś, z kim ten plan zrealizuje. Mojmir może nie do końca się nadaje, ale
przecież zawsze można nad tym popracować. Hedvika zachodzi w ciążę i tu pojawia
się doula, która pomaga jej wyjść z szafy.
Dnia piątego czerwca 2001 roku Hedvika po raz pierwszy
otwarcie sprzeciwia się woli Mojmira (str.
50)* - relacjonuje doula. A poszło o rozpalenie ogniska, by Władek ezoteryk
mógł oczyścić się z negatywnej energii: I
wtedy to się stanie: Hedvika z niemym wyrzutem posyła Mojmirowi krótkie
spojrzenie i idzie za tym młodym chłopakiem. rozumiecie? Szeregowa bibliotekarka
postawiła się sławnemu pisarzowi! Razem z tym chłopakiem zbiera gałęzie i
rozpala ogień (str. 53).
Architekt i
Ogrodnik to kolejne poza doulą postaci, które sprowadzają Hedvikę na „złą"
drogę. I oczywiście wszyscy są przeciwko Mojmirowi.
Hedvika wcale nie
jest kobietą, która przed swoim rzekomym wyemancypowaniem była bierna i
posłuszna mężowi. Ona miała swój plan, który zrealizowała, poświęciła się
rodzinie, a teraz chce się skupić na sobie, by odkryć swą kobiecą naturę.
Dzięki douli rozwija się duchowo, dojrzewa do świadomego macierzyństwa, odkrywa
uroki życia eko oraz chce się dzielić tą wiedzą ze swoimi „siostrami",
dlatego zakłada poradnię dla kobiet karmiących. Temu wszystkiemu z przerażeniem
przygląda się jej mąż i użala się nad sobą, bo spada coraz niżej na
dziesięciostopniowej liście rzeczy ważnych dla jego żony.
Michal Viewegh
zestawia ze sobą dwa światy, dwa żywioły: ona zapatrzona w nowoczesne idee,
często absurdalne, co stara się przez ironię ukazać czeski pisarz, i on- tradycjonalista
lubiący porządek i życie według powszechnie panujących zasad podziału ról
męskich i kobiecych.
Aż żal patrzeć na
tego biednego bohatera, który został wciągnięty w chaos i do tego jeszcze
okazało się, że wcale nie jest księciem, który za uratowanie Kopciuszka będzie
wielbiony i poważany przez damę swego serca. Trzeba jednak mu przyznać, że
walczy o to, by znów znaleźć się na szczycie listy, ale im dłużej próbuje, tym
więcej drinków wypija ze swoim przyjacielem Feliksem, żaląc mu się podczas
męskich wypadów.
Viewegh daje po
nosie facetom, którzy żyją wpatrzeni w patriarchalny model rzeczywistości, wyciąga
na wierzch stereotypy związane z postrzeganiem feministek (świetna jest scena,
w której „siostry" tworzą sikokapki, by sikać na stojąco tak jak
mężczyźni), ale obrywa się również modom new age'owym.
Ubawiłam się na tej
krótkiej historii, a to wszystko za sprawą zabawnych kreacji bohaterów i
języka. Świetnym pomysłem było oddanie głosu douli, która wcieliła się w rolę
narratorki co rusz wyjaśniającej skąd czerpie wiedzę o opisywanych
wydarzeniach. Jej kąśliwe uwagi dotyczące charakteru Mojmira i satysfakcja
płynąca z widoku staczania się męża Hadviki nadają tej prozie pikantnego smaczku,
bawią, ale jednocześnie zmuszają do refleksji.
* cytaty oznaczone
w nawiasach numerami stron pochodzą z książki Michala Viewegha „Ekożona".
KLIKNIJ W ZDJĘCIE |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.