Autorki: Ewa
Błaszczyk, Krystyna Strączek
Tytuł: Wejść tam
nie można
Wydawnictwo: Znak
Kraków: 2016
Wybaczcie, ale nie
potrafię napisać o tej książce. Próbowałam ułożyć sensowny, poukładany tekst,
ale po ponownym jego przeczytaniu, kasowałam go i znów siedziałam przed pustym
monitorem. Nie da rady.
Są takie książki,
które dotykają do głębi, poruszają każdy nerw, zaciskają pętlę na gardle,
wzbudzają wewnętrzny krzyk i sprzeciw, wzruszają i zawstydzają, bo są tak
intymne, że masz wrażenie, że nie powinnaś wchodzić w czyjeś życie tak bardzo,
tak blisko.
Byłam zwyczajnie
ciekawa. Słyszałam już wcześniej o Klinice „Budzik", którą wraz z całą
masą cudownych ludzi wybudowała Ewa Błaszczyk. Myślałam, że „Wejść tam nie
można" jest opowieścią o kulisach założonej przez aktorkę Fundacji
„Akogo?" oraz o budowie „Budzika". Owszem, w książce pojawiają się
fragmenty dotyczące powstania i funkcjonowania Fundacji, ale są one jedynie
dodatkiem do niezwykle przejmującej i intymnej opowieści o walce i stawieniu czoła największej ludzkiej
tragedii - stracie ukochanego oraz choroby córki.
Rok 2000 był dla
Ewy Błaszczyk cezurą, która podzieliła jej życie na czas przed tragedią i czas
po niej: Staram się nie wracać do tamtych
wypadków. Dlatego że każda myśl o momencie granicznym między dawnym i obecnym
życiem wywołuje we mnie ból, którego nie mogę wytrzymać. Wariuję, bo nie mogę
zrozumieć tego, co się stało (...) Nie rozmawiam o tamtych chwilach. Nie
oglądam się za siebie. Rzeczywistość jest tu i teraz (str. 9)*.
Pod koniec 1999
roku aktorka miała męczący sen, rzadko zapamiętuje sny, przeczuwała, że się coś
wydarzy. 27.02.2000 roku wskutek powikłań po grypie nagle odszedł jej mąż -
Jacek Janczarski, a kilka miesięcy później jej sześcioletnia córka Ola
zakrztusiła się tabletką. Diagnoza - syndrom appaliczny i spastyczność. Od tego
momentu życie zupełnie się przewartościowało, rozpoczęła się walka o Olę, ale
też o siebie.
Śpiączka to potworna klatka. Rozmiar cierpienia kogoś
w śpiączce, kto zachował lub odzyskał świadomość, jest niewyobrażalny. Wszystkie
informacje docierają do środka, a żadna nie wydobędzie się na zewnątrz.
Człowiek jest w potrzasku, schwytany przez własne ciało, nagle zbuntowane i
obce. Ból nie do wytrzymania (str.
186). Również dla bliskich.
Błaszczyk opowiada
Krystynie Strączek opowiada o swoich lękach i nadziejach,o tym, jak chwyta się
każdej metody, drąży, uczy się, szuka lekarzy, oraz o wspaniałych ludziach, z
którymi zetknął ją los. W tych wypowiedziach nie ma jednego tonu, czasami czuć
powiew radości i ogromnej wiary w cud, by za chwilę wyczuć w nich zmęczenie i
brak sił. Sinusoida emocjonalna. Również dla czytelnika.
Ta książka to nie
tylko opowieść o chorobie i śmierci, to portret kobiety, która została mocno
doświadczona przez życie, ale też nie ugięła się i potrafiła znaleźć siłę w
sytuacji, w której innym opadłyby już ręce.
„Wejść tam nie
można" to również historia wielkiej pasji, miłości do sztuki, która w
pewnym momencie staje się terapią. Błaszczyk przepięknie opowiada o tym, jak
rozumie aktorstwo, czym jest dla niej recital, piosenka. Sztuka łączy się tu z
życiem i pomaga przetrwać.
Książka jest
podzielona na dwie części. Pierwsza to rozmowy, które przeprowadziła Krystyna
Strączek niedługo po tragedii. Znajdują się tu opowieści osób ważnych dla Ewy
Błaszczyk, które pomogły jej przejść przez ten trudny okres. Swoimi
wspomnieniami dzielą się m.in. ks. Wojciech Drozdowicz, Jerzy Satanowski, Wiesław Saniewski, dr Ewa Karkowska, Ryszard
Peryt. Zdarzają się humorystyczne anegdotki np. o Stanisławie Barei i Kieślowskim.
Ewa Błaszczyk wspomina również o swojej przyjaźni z Agnieszką Osiecką.
Druga część została
spisana dziesięć lat później i dotyczy teraźniejszości oraz działalności
związanej z budową kliniki.
To bardzo
konfesyjna i wstrząsająca proza pozbawiona jednak krzykliwych cech
ekshibicjonizmu. Ewa Błaszczyk zaprosiła do swojego świata, bo chce pomóc nie
tylko sobie, ale przede wszystkim innym. Chce pokazać, jak wygląda
rzeczywistość osób w śpiączce, udowodnić, że trzeba mieć zawsze nadzieję, ale
jednocześnie nie można odrywać się od ziemi.
Straciłam poczucie bezpieczeństwa, bo wpisała się we
mnie śmierć. To piętno, z którym muszę żyć. Nawet jeśli wszystko się odmieni i
nadejdą pomyślne czasy, nie będę spokojna. Nie będę taka jak dawniej. A w mojej
sytuacji rozpaczliwie potrzebuję czegokolwiek, co zapewniłoby mi poczucie
bezpieczeństwa (str. 210).
*cytaty z
oznaczonym numerem strony pochodzą z książki Ewy Błaszczyk i Krystyny Strączek
„Wejść tam nie można".
KLIKNIJ W ZDJĘCIE |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.