Autor: Michał
Rusinek
Tytuł: Nic
zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2016
„Nic
zwyczajnego" nie jest biografią Wisławy Szymborskiej. To wspomnienia
z szesnastu lat, które Michał Rusinek
spędził u boku poetki jako jej sekretarz.
A wszystko zaczęło
się od dzwoniącego telefonu i przeciętego kabla: Wyjaśniła nam, że gniazdko telefoniczne jest za regałem i nie ma jak
wyjąć z niego wtyczki. Numer był wprawdzie zastrzeżony, ale wszyscy go znali;
telefon dzwonił podobno nawet w nocy, bo niektórzy sądzili, że jest numerem
faksu w jakimś biurze czy sekretariacie. Wówczas uprzejmie poprosiłem o
nożyczki. Przeciąłem kabel. Telefon przestał dzwonić. Szymborska krzyknęła:
„Genialne!". I zostałem przyjęty do pracy (str. 19)*.
Rusinek rozpoczyna
swoją opowieść od roku 1996, w którym nastąpił sądny dzień nazywany przez Szymborską
„tragedią sztokholmską" (tak poetka określała fakt otrzymania Nobla). Telefony
się urywają, trzeba zorganizować mnóstwo rzeczy, przyjmować gratulacje,
przygotować kreację, porozsyłać zaproszenia, wszystko podopinać na ostatni
guzik. Rusinek opowiada o tamtych dniach w anegdotyczny sposób. Jest dowcipnie,
jest zwięźle, jest ciekawie.
Nie można odmówić
sekretarzowi poczucia humoru. Zastanawiam się tylko, czy jest to jego cecha
wrodzona, czy też nabyta. Wszakże obcowanie przez szesnaście lat z noblistką,
która słynęła z ciepłego ironicznego podejścia do człowieka i świata, mogło
wpłynąć na młodego, nieukształtowanego jeszcze humanistę, bo przecież wiadomo,
że z kim przestajesz, takim się stajesz.
Rusinek wydobywa ze
swej pamięci urocze incydenty, zachowania, wydarzenia. Opowiada o słynnych
loteryjkach, o relacjach Szymborskiej z Miłoszem, o podróżach, procesie
tworzenia, przeprowadzce, tworzeniu kolaży, preferencjach kulinarnych poetki (uśmiałam
się na historii z kubełkiem skrzydełek z KFC) oraz o nietypowych zleceniach
(zakup kamiennej owcy i postawienie jej w ogrodzie u zaprzyjaźnionego
małżeństwa), wspólnych „szuraniach papierami", a wszystko to bogato
zilustrowane fotografiami, na które patrzy się z rozczuleniem.
Joanna Szczęsna i
Anna Bikont w „Pamiątkowych rupieciach" budują portret Szymborskiej,
dogłębnie analizując teksty Pisarki, gdyż obie biografistki uważały, że to
właśnie w tekstach jest najwięcej ukrytych informacji o życiu noblistki.
Dziennikarki wykonały ogrom pracy i stworzyły rzetelną i pełnowymiarową
książkę, w której przedstawiły nie tylko fakty, które powinna zawierać
klasyczna biografia (rodzice poznali się tu i tu, przyszła na świat tam,
chodziła do takich szkół itd.), ale również pokusiły się o interpretację
najważniejszych tekstów Szymborskiej.
U Rusinka jest
inaczej. „Nic zwyczajnego" to zbiór anegdot przeplatany refleksjami autora
dotyczącymi charakterystycznych cech twórczości noblistki. Sekretarz w
porywający, zwięzły i dowcipny sposób pisze o purnonsensie i innych figurach
stylistycznych wykorzystywanych przez poetkę.
Jest też o tym, co
go drażniło u Szymborskiej. Wspomnienie zajmuje niecałe pół strony, bo przecież
nie można się spodziewać obiektywnego portretu, gdy piszemy o kimś, z kim łączy
nas przyjacielska relacja. Portret poetki, który maluje dla czytelnika Rusinek
jest utrzymany w jasnych i żywych barwach. Widzimy na nim kobietę, która jest
otwarta na świat i wszelkie stworzenie, zdystansowaną do siebie, uwielbiającą
kicz, niezwykle skromną, niekiedy naiwną (zwłaszcza w obliczu nowinek
technicznych), ale stąpającą twardo po ziemi. Nic zwyczajnego. W rzeczy samej.
*cytaty oznaczone
numerem strony w nawiasie pochodzą z książki Michała Rusinka „Nic zwyczajnego.
O Wisławie Szymborskiej".
KLIKNIJ W ZDJĘCIE |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.