Autor: Zachary
Karabaszliew
Tytuł: 18 %
szarości
Przekład: Hanna
Karpińska
Wydawnictwo:
Książkowe Klimaty
Seria: Bułgarskie
Klimaty
Rok wydania: 2015
Od pewnego czasu moje życie dzieli się na dwie części:
p r z e d i p o. Ta druga obejmuje dziewięć dni
samotności. Samotności najdotkliwszej zwłaszcza o tej porze między dniem a
nocą, która jeszcze nie jest wieczorem, a już nie jest dniem. Wtedy czuję się
bardziej samotny. Wszyscy odprężają się po pracy, a mnie aż ściska z powodu jej
nieobecności. Sam jak yeti-wędruję wśród swoich myśli i nie ma schronienia... (str. 15)*
Nie jest łatwo
zagłuszyć ból po odejściu ukochanej osoby. Zack po dziewięciu dniach samotności
wsiada w samochód i jedzie do Meksyku, by utopić smutek w „brudnym
martinii" oraz niezobowiązującym seksie z jakąś poderwaną panienką.
Zapewne skończyłoby się na kacu i wzięciu urlopu z pracy, ale Zack ma za dobre
serce, chce pomóc kopanemu przez dwóch bandziorów mężczyźnie. Zbiegiem
niefortunnych zdarzeń, nasz bohater ląduje za kierownicą vana, a tam odkrywa -
o zgrozo! - nie, nie zwłoki, choć takie jest pierwsze skojarzenie na widok pękatego
worka. Okazuje się, że bohater zwinął wraz z samochodem bandziorów całkiem
potężnych rozmiarów worek marihuany. Co tu teraz zrobić z takim towarem? No
trzeba go sprzedać. Dzięki swoim znajomościom Zack znajduje klienta, ale musi z
niewygodną niespodzianką przejechać niemalże całe Stany Zjednoczone, by dotrzeć
do swego przyjaciela do Nowego Jorku.
Znowu wsiada w
samochód, zostawia za sobą wszystko, a droga, którą przebywa staje się
projektorem wspomnień.
Na okładce wydawca
informuje, że gdyby Jack Kerouac przyjechał
do Stanów Zjednoczonych z pokomunistycznej Bułgarii, znał Nietzschego, historię
malarstwa i uwielbiał fotografować, napisałby „18 % szarości". Coś w
tym jest, na pewno słynną książką „W drodze" amerykańskiego autora z
powieścią Karabaszliewa łączy motyw
podróży, podczas której następuje weryfikacja życia bohatera oraz obraz
ówczesnego środowiska. Zack, jadąc, nie tylko ucieka w przeszłość, by odgrzebać
historię swojej miłości, ale również oddaje się filozoficznym rozważaniom na
temat pojęcia czasowości, istoty sztuki, roli przypadku i fatum.
Bułgarski pisarz
wprowadza do powieści trzy perspektywy: pierwsza z nich to teraźniejszość. W
monologu Zack opowiada na bieżąco o tym, co spotyka go podczas wyprawy. Na tym
poziomie wraz z bohaterem przemierzamy kolejne stany i przypatrujemy się
rzeczywistości stacji benzynowych, małych knajpek, pokoi hotelowych. Te
rozdziały skrzą się dowcipem, choć bohaterowi zapewne w niektórych sytuacjach
nie jest do śmiechu. Karabaszliew stawia na drodze Zacka oryginalne postaci-
dziewiętnastoletnią samobójczynię, która, moim zdaniem, ma zadatki na
schizofreniczkę, stewarda, który kiedyś na Alasce prowadził audycję „Godzina
jasności", Molly, sprzedawczynię z prowincjonalnej wioski, która pomaga mu
gonić złodziei.
Zack ma talent do
przyciągania nie tylko freaków, ale również do prowokowania absurdalnych sytuacji.
Zawsze musi się w coś w pakować, jak nie worek z marihuaną, to oskarżenie o
zasilanie szeregów szajki przemytników narkotykowych, zasranie toalety po
pożarciu półtora kilo niemytych czereśni, wtargnięcie do łóżka obcemu facetowi.
To tylko kropelka w oceanie tarapat w jakie zostaje wplątany.
Zabawne perypetie przeplatane
są retrospekcjami. Tu zostaje wprowadzona druga perspektywa związana ze
wspomnieniami, w których zawarta jest historia związku Zacka i Stelli. Obserwujemy
jak dwoje bliskich sobie ludzi oddala się od siebie, choć zdawać by się mogło,
że są dwiema połówkami pomarańczy. Ona artystka, malarka zdobywająca sławę i
on, niespełniony muzyk punkowy, pisarz, fotograf. Emigrują i chcą zdobywać
świat. Typowa historia - studia, biedowanie, hipisowska rzeczywistość i wiara w
to, że jakoś to będzie, skoro mamy siebie. Szczerze przyznam, że drażniły mnie
te fragmenty. Schematyczne i nieco cukierkowe. W przeciwieństwie do krótkich
dialogów, stanowiących sesję fotograficzną, które Karabaszliew wprowadza jako
trzecią perspektywę. To właśnie w tych rozmowach, jak w soczewce skupia się
całe napięcie między kochankami. Paradoksalnie, w tych najkrótszych formach
odbija się relacja istniejąca między Stellą a Zackeim. To właśnie te fragmenty
stanowią owe 18 % szarości, które mają być punktem zaczepienia i określenia
odpowiedniego kąta do ustawienia czytelniczego światłomierza interpretacyjnego.
Powieść
bułgarskiego pisarza jest nierówna, są fragmenty, które zaskakują i bawią, ale
zdarzają sie rozdziały naszpikowane drażniącymi schematami. W powieści drogi
istotna jest przemiana bohatera, tutaj przemiany nie ma, w przypadku Zacka
podróż miała zastąpić psychoterapię. Zakończenie tej historii jest jednak mocno
zawoalowane i tu mi właśnie zgrzyta, bo nie komponuje się z konwencją.
* cytaty z
nawiasami pochodzą z książki Zacharego Karabaszliewa, 18 % szarości.
KLIKNIJ W ZDJĘCIE |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.