Autorka:
Katarzyna Berenika Miszczuk
Tytuł:
Szeptucha
Wydawnictwo:
W.A.B.
Rok
wydania: 2016
Na
samym początku, jeszcze przed prologiem przeczytałam takie oto zaproszenie: Drogi Czytelniku, czy kiedykolwiek
zastanawiałeś się, co by było, gdyby Mieszko I nie przyjął chrztu? Czy nadal
wierzylibyśmy w pogańskich bogów? Jak dzisiaj wyglądałoby nasze państwo?
Zapraszam Cię na magiczną podróż do
innej rzeczywistości...
Katarzyna Berenika Miszczuk
Oczywiście
zaproszenie przyjęłam, gdyż słowiańskie wierzenia i tematyka szeptuch pasjonuje
mnie od momentu, gdy przeczytałam „Boginie z Žitkovej” Katheřiny Tučkovej.
Myślałam, że książka Katarzyny Bereniki Miszczak będzie podobna. O bogowie,
jakże się myliłam!
XXI
wiek, Królestwem Polskim rządzi Mieszko XII. Nie jest źle – bezrobocie prawie
zerowe, biedy nie ma, a nasz kraj jest jednym z najpotężniejszych mocarstw w
Europie. Królowi udało się nawet podpisać pakt o nieagresji z Mocarstwem
Rosyjskim (przyznać muszę, że autorka ma niesamowicie rozwiniętą wyobraźnię, co
udowadnia nie tylko opisując polityczną sytuację Królestwa, ale również
przedstawiając perypetie głównej bohaterki).
Gosława
Brzózka właśnie skończyła medyczne studia i teraz musi udać się na roczny staż
do szeptuchy, by mogła w przyszłości pracować jako lekarka. Goście na samą myśl
o opuszczeniu Warszawy i udaniu się do rodzinnych Bielin- rodzinnej wsi, która
położona jest pod Łysą Górą – robi się słabo. Nic dziwnego, bohaterka jest
typową mieszczką z manią na punkcie higieny oraz z rozwiniętą fobią na punkcie
kleszczy, robali, zarazków, bakterii i innego ustrojstwa. I idź tu teraz z tymi
wszystkimi przypadłościami do jakiejś starej baby, która wierzy w czary ( w XXI
wieku!) i w bogów, na pewno mieszka w chacie bez kanalizacji, w ciemnym lesie,
gdzie jeszcze na dodatek pełno dzikiego zwierza. Masakra! Zresztą, o jakich
bogach my mówimy? Przecież oni nie istnieją i są tylko pozostałością po starych
słowiańskich zabobonach.
Z
takimi myślami Gosia trafia do szeptuchy. I tu całe moje wyobrażenie o
guślarkach runęło w gruzach. Jarogniewa, w skrócie – Baba Jaga- to prawdziwa
biznes woman. Zgrabiona, mówiąca gwarą, z obowiązkową chustką kwiecistą na
głowie i czarnym kocurem z uszczerbionym uchem w chałupie. A chałupa
jednoizbowa, coś tam na piecyku pyrka- jak u prawdziwej wiedźmy. Ale, gdy tylko
drzwi za klientami się zamkną, Baba Jaga zrzuca chustkę, prostuje plecy i
zaczyna mówić normalnym językiem. Chałupa okazuje się tylko miejscem pracy,
natomiast prawdziwy dom – eeee, to już inna sprawa. Willa po drugiej stronie
ulicy zadowoliłaby najbardziej wybrednego mieszczucha.
Może
nie będzie tak źle – myśli sobie Gosia- nauczy się tego, co potrzeba, odbębni
staż i wróci do Warszawy, by zacząć wymarzoną pracę jako lekarka. I pewnie by
tak było, gdyby nie fakt, że według przepowiedni, nasza bohaterka jest widzącą
i tylko ona jedna może zerwać kwiat paproci, który zakwita raz na dwanaście
tysięcy trzysta czterdzieści pięć pełni księżyca, czyli mniej więcej raz na
tysiąc lat. A o kwiat walczą bogowie, których zdaniem Gosi nie ma oraz Mieszko-
tajemniczy przystojniak, na którego widok ślinianki Gosławy pracują szybciej, a
serce uderza mocniej. Komu przypadnie kwiat paproci?
Powieść
Katarzyny Bereniki Miszczuk to wariacka podróż w świat słowiańskich legend, z
którymi autorka sobie nieźle pogrywa. Pisarka sili się na humor językowy, co
jej średnio wychodzi, za to jeżeli chodzi o humor sytuacyjny to muszę przyznać,
że na tym polu radzi sobie rewelacyjnie. Do tego jeszcze świetnie dozuje
napięcie, bo „Szeptucha” łączy w sobie nie tylko elementy powieści fantasy, w
której zło walczy z dobrem, a strony książki zapełnione są utopcami i innymi
upirami, ale również pojawiają się wątki zapożyczone z horrorów, gdzie
polowanie na wąpierze żądne krwi może wpędzić do grobu.
Książka
ma również charakter edukacyjny, z niej dowiecie się jak zwalczać parchy
naturalnymi sposobami, co zrobić, gdy krowa daje za mało mleka, jak zmusić męża
do utrzymywania porządku oraz co może zwalczyć wszelkie bolaki.
Jednym
słowem- pomieszanie z poplątaniem. Humor, wartka akcja, bohaterowie, których
nie sposób nie polubić, świetnie skreślony obraz polskiej wsi, w której nadal
wielbi się bogów i rady szeptuchy stawia się ponad zalecenia lekarzy.
Można
tę powieść włożyć między czytadła, ale te z wyższej półki, bo pod poszewką
świetnie opowiedzianej historii kryje się pytanie o nasze przywiązanie do
tradycji, do korzeni. Miszczuk umiejętnie zderza ze sobą dwie rzeczywistości:
świat, który gna do przodu i wymyśla coraz to nowe rozwiązania ułatwiające
życie, gdzie wszystko, co naturalne można zastąpić techniką oraz ten, w którym
żyje się wolniej, kultywuje stare tradycje, mające zapewnić przychylność bogów.
Który z nich jest nam bliższy?
KLIKNIJ W ZDJĘCIE |
Książka ma premierę 03.02.2016 roku.
A wiesz, że chętnie przeczytam :) To zdecydowanie moje tematy :)I jakoś temat szeptuch jest mi bliski, bo dawno temu, kiedy jeszcze nie wierzyła w siebie zupełnie (bo teraz pracuję nad tym, żeby było coraz lepiej) miałam pomysł na, ba nawet zaczęłam pisać, powieść o szeptusze właśnie. Ale to było jeszcze przed tym, nim w tak wielu książkach zaczęła się pojawiać ta postać :)Teraz mi żal, że nie uwierzyłam w swój pomysł :P Ale mam nauczkę ;)
OdpowiedzUsuńUla, co Ty, przecież to nic straconego, przecież możesz jeszcze sobie pisać, a nawet myślę,że powinnaś uwierzyć w siebie i się zabrać do roboty :) Trzymam kciuki.
Usuń