Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

środa, 23 grudnia 2015

Życzenia



W miłym gwarze i hałasie cała rodzina nadciągała wolniutko do stołu. Przynoszono dodatkowe nakrycia, brzękano dodatkowymi sztućcami, dostawiano krzesła, żeby dla wszystkich starczyło miejsca przy stole. Truchtem przebiegła przez pokój Pyzunia, krzycząc: – A gdzie sianko, a gdzie sianko?! – i pojawiła się w chwilę potem z garścią suchych traw, które złożyła na serwetce pośrodku stołu (omal nie wylewając zawartości wazy z kompotem). Na sianku umieściła paczkę opłatków, a tu właśnie nadeszły z kuchni obie mamy, zdejmując fartuszki i meldując, że wszystko gotowe.

Patrycja […] wetknęła do magnetofonu kasetę z kolędami w wykonaniu zespołu „Mazowsze”. […] Kiedy gwar już umilkł, wstał ojciec Borejko, chrząknął uroczyście i długo grzechocząc zapałkami wykrzesał wreszcie płomyk, niezbędny do zapalenia świecy na stole. Następnie stwierdzono, że potrzebne w tym właśnie momencie Pismo Święte gdzieś się zapodziało i odbyło się krótkie śledztwo w tej sprawie. Biblię odnaleziono na fotelu, ojciec brzęknął widelcem w talerz i poprosił o ciszę. Jak zwykle w Wigilię u Borejków głos miało dziecko. […] Zgaszono światło, zapalono świeczki na choince. […] Pyza otworzyła książkę na stronicy założonej wstążeczką.
– Narodzenie Jezusa – przeczytała głosem zasapanym z przejęcia. – W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta...

Elka zupełnie niespodziewanie poczuła, że ma łzy w oczach. Nie rozumiała, dlaczego. Zwykły wieczór wigilijny. Zwykła rodzina. […] Mama Borejko też miała łzy w oczach.

Jak co roku w tej właśnie chwili. Oto cała jej rodzina zgromadziła się wokół stołu, wszyscy zdrowi, wszyscy – wciąż jeszcze razem.
Jak długo?... Świeca płonęła chybotliwie, oświetlając kochane twarze, pachniało choinką i pomarańczami, a cienki, przejęty głosik, jak co roku, od tylu już lat – niezależnie od tego, które z dzieci właśnie wybrano do czytania – ciągnął odpowiedzialnie, zacinając się – jak zwykle – zawsze w tym samym miejscu: –Udał się także Józef z Gali - galili - galali - galilei, z miasta Nazaret...
Dziękuję - przemknęło przez głowę mamie Borejko. - Dziękuję. Za to całe szczęśliwe życie.

Małgorzata Musierowicz, Noelka, Wydawnictwo Akapit Press, Łódź 2007.
 
KLIKNIJ W ZDJĘCIE

3 komentarze:

  1. Zdrowia, zdrowia, zdrowia i jeszcze raz ... zdrowia. Reszta przyjdzie sama. Wszystkiego dobrego po wsze czasy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Radosnych Świąt! A w Nowym Roku spełnienia marzeń! I dużo, dużo zdrowia :-)

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.