W miłym gwarze i hałasie cała rodzina nadciągała wolniutko do
stołu. Przynoszono dodatkowe nakrycia, brzękano dodatkowymi sztućcami,
dostawiano krzesła, żeby dla wszystkich starczyło miejsca przy stole. Truchtem
przebiegła przez pokój Pyzunia, krzycząc: – A gdzie sianko, a gdzie sianko?! –
i pojawiła się w chwilę potem z garścią suchych traw, które złożyła na serwetce
pośrodku stołu (omal nie wylewając zawartości wazy z kompotem). Na sianku
umieściła paczkę opłatków, a tu właśnie nadeszły z kuchni obie mamy, zdejmując
fartuszki i meldując, że wszystko gotowe.
Patrycja […] wetknęła do magnetofonu kasetę z kolędami w wykonaniu
zespołu „Mazowsze”. […] Kiedy gwar już umilkł, wstał ojciec
Borejko, chrząknął uroczyście i długo grzechocząc zapałkami wykrzesał wreszcie
płomyk, niezbędny do zapalenia świecy na stole. Następnie stwierdzono, że
potrzebne w tym właśnie momencie Pismo Święte gdzieś się zapodziało i odbyło
się krótkie śledztwo w tej sprawie. Biblię odnaleziono na fotelu, ojciec
brzęknął widelcem w talerz i poprosił o ciszę. Jak zwykle w Wigilię u Borejków
głos miało dziecko. […] Zgaszono światło, zapalono świeczki na choince.
[…] Pyza otworzyła książkę na stronicy
założonej wstążeczką.
– Narodzenie Jezusa – przeczytała głosem zasapanym z przejęcia. –
W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta...
Elka zupełnie niespodziewanie poczuła, że ma łzy w oczach. Nie
rozumiała, dlaczego. Zwykły wieczór wigilijny. Zwykła rodzina. […] Mama Borejko
też miała łzy w oczach.
Jak co roku w tej właśnie chwili. Oto cała jej rodzina zgromadziła
się wokół stołu, wszyscy zdrowi, wszyscy – wciąż jeszcze razem.
Jak długo?... Świeca płonęła chybotliwie, oświetlając kochane
twarze, pachniało choinką i pomarańczami, a cienki, przejęty głosik, jak co
roku, od tylu już lat – niezależnie od tego, które z dzieci właśnie wybrano do
czytania – ciągnął odpowiedzialnie, zacinając się – jak zwykle – zawsze w tym
samym miejscu: –Udał się także Józef z Gali - galili - galali - galilei, z
miasta Nazaret...
Dziękuję - przemknęło przez głowę mamie Borejko. - Dziękuję. Za to
całe szczęśliwe życie.
Małgorzata
Musierowicz, Noelka, Wydawnictwo Akapit Press, Łódź 2007.
Wesołych Świąt! (:
OdpowiedzUsuńZdrowia, zdrowia, zdrowia i jeszcze raz ... zdrowia. Reszta przyjdzie sama. Wszystkiego dobrego po wsze czasy :D
OdpowiedzUsuńRadosnych Świąt! A w Nowym Roku spełnienia marzeń! I dużo, dużo zdrowia :-)
OdpowiedzUsuń