Autorzy: John-Paul Flintoff, Harriet Green
Tytuł: Misja:
rodzinka
Przekład: Ewa
Elżbieta Nowakowska
Ilustracje: Sarah
Jane Coleman
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2015
Mój Tatko kochany w
przyszłym roku będzie miał okrągły jubileusz. A ponieważ jest osobą, która lubi
się grzebać w rodzinnej historii, pomyślałam, że świetnym prezentem na urodziny
będzie odtworzenie drzewa genealogicznego naszej rodziny i spisanie kilku
rodowych historii. I jak myślicie, co zrobiłam, gdy Wydawnictwo Literackie
wydało książkę „Misja: rodzinka"? Wkopałam się po sam czubek głowy...
Na okładce
zachęcająca i wpisująca się w mój pomysł prezentowy uwaga: dla każdego, kto chce odkryć historię swojej rodziny i nie wie od czego
zacząć. Myślę sobie - super - powyklejam zdjęciami, pospisuję wspomnienia,
coś tam narysuję, nie muszę kupować do tego specjalnej kroniki, bo wszystko mam
w pięknie wydanej książce, wystarczy tylko pouzupełniać, to na pewno będzie
dziecinnie proste. Mam na to rok.
Otwieram zadowolona
książkę, a tam... Mamma mia! Same zadania bojowe. Jak już stworzenie drzewa
genealogicznego, które jest oczywistym elementem takiej publikacji, nie powinno
mi przysporzyć trudności, to już następne propozycje zapełnienia stron tej
wariackiej książki wciągają w cały projekt nie tylko mnie, ale też i innych z
rodu! Pomysł świetny, nie tylko, żeby poznać swoje korzenie, ale też i poglądy,
gusta i kreatywność całej familii. Problem pojawia się w momencie, gdy autorzy
proponują, by wciągnąć do zabawy nie tylko najbliższą rodzinę, ale też i te
dalszą. A jeżeli kuzyn taty jest lepideptorologiem i ugania się za motylami w
Afryce? No cóż...trzeba będzie stronę zostawić pustą...
Zaczyna się od
prostego uzupełnienia zdania: rodzina jest ważna, bo..., a później jest coraz
ciekawiej. A to trzeba wyciągnąć od najbliższych menu, w którym jest ich
ulubiona zupa, danie główne i deser, następnie autorzy proponują, by spisać
jakąś ciekawą historię rodzinną, ale, by nie było za nudno należy z niej
stworzyć artykuł prasowy. To jeszcze nic takiego, problemy zaczynają się, gdy
trzeba zbierać kwiaty, zioła, rysować podobizny i pamiątki rodzinne, prowadzić
przez cztery tygodnie (sic!) rejestr kontaktów z członkami rodziny (i na to
przeznaczono tylko 2 strony! Na szczęście na końcu książki jest miejsce na
notatki).
Uzbroić się trzeba nie tylko w cierpliwość, ale też i upierdliwość (ta jest niezbędna do gnębienia bliskich o pomoc w realizacji kolejnych zadań), a poza tym należy uzupełnić lub też nabyć potrzebne do pracy akcesoria: klej, farby, kredki, długopisy, ołówki, kolorowy papier, gazety, nożyczki, klejącą taśmę, wstążeczki, mogą być też cekiny, spinacze i wszystko, co jest potrzebne do artystycznej pracy twórczej.
Mnóstwo w książce
miejsca na bazgroły, są ramki do wklejania zdjęć (książka została wydana na
kredowym, grubym papierze, więc nie musimy się obawiać, że strony pofalują się
od kleju albo długopis będzie przebijał na drugiej stronie), a propozycje
podane przez autorów do zapisywania wspomnień są oryginalne i zmuszają
wyobraźnię do zbudzenia się z zimowego letargu. I tak na przykład, by opisać
zwierzęta, które pojawiały się w rodzinie mamy stworzyć ich nekrologi, a do
opisania najbardziej zagorzałego sporu należy wystawić świadectwo pojednania
wydane przez Urząd Rozsądzania Sporów.
Myślałam, że sama
podołam zadaniu, ale nie taki jest zamysł tej oryginalnej publikacji. To
świetna książka nie tylko dla tych, którzy lubią słuchać opowieści rodzinnych,
ale również dla osób, które potrafią wykazać się kreatywnością. Nie trzeba mieć
zdolności plastycznych, bo przecież nie o estetykę chodzi, tylko o to, by się
zintegrować, poznać lepiej, bo jak to na spotkaniu autorskim podkreślała
Małgorzata Gutowska-Adamczyk, najważniejsza w życiu jest rodzina i czas
poświęcany bliskim. Teraz zaś jest czas szczególny, bo zbliżają się święta i
warto podjąć się „misji rodzinka", mając przy sobie rodzinę zgromadzoną
przy wigilijnym stole.
KLIKNIJ W ZDJĘCIE |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.