Kiergegaard miał swój własny, osobliwy sposób picia
kawy: z zachwytem przechylał torebkę cukru i wypełniał nim filiżankę aż po
brzegi. Następnie zalewał go niezwykle mocną czarną kawą, która powoli topiła
białą piramidkę. Gdy tylko proces ten dobiegał końca, stymulujący syrop znikał
w żołądku magistra, gdzie mieszał się z sherry, wytwarzając dodatkową energię,
przenikającą do jego wrzącego i pulsującego mózgu, który i tak przez cały dzień
był na tyle produktywny, że nawet w półmroku Levin dostrzegał dygot i drżenie
przepracowanych palców mistrza, gdy ten sięgał po uszko filiżanki.
Mason Currey, Codzienne rytuały. Jak pracują wielkie
umysły, przeł. Agata Napiórska, Wydawnictwo: W.A.B, Warszawa 2015, str.
Fuuuj...
OdpowiedzUsuńteż bym nie tknęła czegoś takiego ;)
OdpowiedzUsuń