Autorka: Weronika
Wierzchowska
Tytuł: Szukaj mnie
Wydawnictwo:
Prószyński i Sk-a
Rok wydania: 2014
Julia jest
singielką. Taką stereotypową. Pracuje w korporacji na bezpiecznej posadzie. Nie
rzuca się nikomu w oczy. Ma kota, którego rozpieszcza do granic
możliwości. W wolnych chwilach spotyka
się ze swoimi przyjaciółkami - charakterną, jak na góralkę przystało, Anią i
spokojniejszą Olą, która na życie zarabia jako tłumaczka.
Wszystko toczyłoby
się pewnie dalej swoim niespiesznym torem, dziewczyny spotykałyby się na winku,
ploteczkach i poddawały się innym przyjemnościom, gdyby nie umarła ciotka
Julii-Aurelia.
Wprawdzie nasza
bohaterka nie znała dobrze zmarłej krewnej, ale ta zostawiła Julii spadek -
stertę pożółkłych papierzysk, zmurszałe nieco pamiątki i pamiętnik praprababki
Józi, a raczej kilka pierwszych stron. Jest też list, w którym Aurelia
zaprasza spadkobierczynię do gry pt. „Chcesz poznać dalsze losy praprababki,
to kolejne rozdziały dziennika".
I się zaczyna
śledztwo. Julia odkrywa rodzinne tajemnice, dowiaduje się o romansie praprababki
z rosyjskim księciem Fiodorem, poszukuje oryginalnej broszy, swoistego amuletu Józi,
udaje się w podróż na początek wieku XX i z coraz większym zapałem daje się
wciągnąć w pozagrobowe intrygi ciotki.
Przy okazji spotyka
na swej drodze byłego funkcjonariusza SB, który wręcza jej kolejne fragmenty pamiętnika, roztrzepanego nieco notariusza, grającego na trąbce utwory Milesa
Davisa, niezwykle sympatycznego dyrektora Domu Dziecka, pełną entuzjazmu, z
iście artystyczną duszą historyczkę sztuki, w wszystkie te postaci pomagają
naszej bohaterce zdobyć kolejne rozdziały diariusza.
Jest też czarny
charakter, jak to w bajkach bywa. Tak, bo opowieść Moniki Wierzchowskiej czyta
się jak bajkę o biednej dziewczynie, która poznała księcia z bajki, ale los ma
swoje meandryczne ścieżki, które nie zawsze prowadzą nas tam gdzie byśmy
chcieli. Fragmenty retrospektywne, bezpośrednio przytoczone strony dziennika
Józi próbują zatrzymać czas. Autorka wspomina ważne wydarzenia historyczne,
lekko je zarysowując w tle, zaprasza nas do zanurzenia się w świecie
konwenansów i dorożek. Szkoda tylko, że pisarka nie pokusiła się o stylizację
językową, to dodałoby kolorytu.
„Szukaj mnie"
nie jest książką wybitną ani zaskakującą, ale chyba autorka nie miała takich
ambicji. Powieść Weroniki Wierzchowskiej to lekkie czytadło z wciągającą fabułą i
uroczymi postaciami. W sam raz na długą podróż pociągiem lub na zimny jesienny
wieczór.
O, a wiesz, że pierwsze słyszę o tej książce... jakoś ostatnio chyba wypadłam z obiegu :P coraz częściej czytam o jakiejś książce i łapię się na tym, że nie zarejestrowałam jej pojawienia się... nie dobrze, oj nie dobrze...
OdpowiedzUsuńaaa, bo to jest ten lekki obieg, na pewno nie ten z wyższej półki. Czasami lubię sobie przeczytać jakieś czytadełko, taką historię, która daje na chwilę wytchnienie, ale też nie jestem na bieżąco z literaturą tzw. kobiecą. Chyba bym musiała mieć drugie życie, by to wszystko ogarniać :) Nawet wolę nie myśleć, czego nie rejestruję:)
UsuńNiedługo planuję ją poznać.
OdpowiedzUsuńksiążka na jeden wieczór, przyjemna taka :)
Usuń