Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

wtorek, 21 października 2014

Józef Tischner "Dzienniki 1944-1949. Niewielkie pomieszanie klepek"



 


Autor: Józef Tischner
Tytuł: Dzienniki 1944-1949. Niewielkie pomieszanie klepek
Opracowanie: Marian Tischner, Wojciech Bonowicz
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2014






Rodzina ks. Józefa Tischnera długo zastanawiała się nad wydaniem jego szkolnych zapisków. We wstępie do dzienników Marian Tischner wyjaśnia, że traktowaliśmy te zapiski jako osobiste zwierzenia, których nie wypadało podglądać. Jednak po siedemdziesięciu latach kartki zaczęły blaknąć, a chęć ocalenia zapisków zmusiła Mariana Tischnera do ich przepisania. Zaczął się zatem wgłębiać w życie chłopięce swego brata i uświadomił sobie, że należy je udostępnić szerszej publiczności. Przy redakcji dzienników pomógł Wojciech Bonowicz, wybitny znawca i autor biografii ks. Tischnera.

Zapiski obejmują lata 1944-1949 i rozpoczyna je krótki życiorys trzynastoletniego wówczas Józia. Chłopiec w lapidarnych, nieco pokracznych zdaniach opisuje swoje pierwsze miłości, szkolne perypetie, opowiada o mieszkaniu w bursie, wspomina swoich kolegów i koleżanki z klasy oraz nauczycieli i wychowawców. Ważne i ciekawe jest to, że poznajemy słynnego filozofa niejako in flagranti, ponieważ notatki nie mają charakteru retrospektywnego, nie są wspomnieniami, tylko na bieżąco spisywanymi relacjami z przeżytego dnia.

W miarę upływu lat możemy zaobserwować jak ewoluowały poglądy młodego przyszłego księdza, co wpłynęło na jego wybory ścieżek życiowych, czytamy o pierwszych fascynacjach, o lekturach, które go ukształtowały, o dziewczynach. W tych dziennikach możemy wyróżnić kilka tematycznych poziomów: refleksje na różne tematy (kobiety, Bóg, sytuacja polityczna, własna tożsamość), życie szkolne i towarzyskie (wspomina tutaj o harcerstwie, udzielaniu się w Dokształcającym Kole Religijnym), pierwsze wprawki literackie.

Dzienniki młodego Tischnera to nie tylko gratka dla miłośników jego twórczości, to również dokument rejestrujący sytuację polityczną. Jest to też panoramiczny obraz powojennego Podhala. Trzynastoletni Józio od początku interesuje się wydarzeniami z kraju i świata, odnotowuje wybór Bieruta na prezydenta, wspomina o akcjach UPA, śmierci Masaryka, stworzeniu przez Rosję bomby atomowej. W tym wszystkim próbuje się odnaleźć, szuka własnej drogi: Pracuję nad znalezieniem celu życia i już go mam! Służyć Bogu! Ojczyźnie dla dobra ludzi! Więc mam żyć dla bliźnich i dla nich się poświecić! -pisze szesnastoletni ksiądz.

Sytuacje, które opisuje w swym dzienniku odsłaniają ówczesną obyczajowość- to całowanie przez chusteczki, ojciec na prywatkach w formie przyzwoitki, spowiadanie się ze straszliwego grzechu posiadania dziewczyny wzbudza w nas wesołość. Podobnie jest z fragmentami, w których Józio obgaduje swoich kolegów, pisząc: Tkacz. Syn nauczyciela. Dziwak jakich mało. O mały pozór się złości, choć nie gniewa. Klnie przy tym jak cholera. Mówię z nim po francusku. Jest małym czarnym, rzadko się strzyże, nie lubi bab. Uczy się dobrze, choć nie ma wymowy (...) Karkoszka. Orawiak. Kreatura, jakich nie ma. W bursie wesoły, w szkole cichy i nie bardzo „stoi" (...)
Łaciak. Fajny chłopak. uczy się kupę. Orawiak, poraniony w czasie wojny granatem. Nie gniewa się o nic. „Cnotliwy", choć „podbujany". Uczeń mierny.
Podbujany, hecny, masny, fajny, psiakrew, cholera - pełno w tych zapiskach kolokwializmów, stylistycznych kwiatków, gramatycznych potknięć, ale czego można się spodziewać po trzynastolatku. Dopiero w późniejszych latach zaczynamy dostrzegać dbałość o formę, o język i o jasne formułowanie myśli.
„Dziennik 1944-1949. Niewielkie pomieszanie klepek" to dokument intrygujący, uzupełniony zdjęciami z archiwum rodzinnego.  Niektóre fragmenty zaskakują (np. opisywanie relacji z rodzicami). Poznajemy w nich zwykłego chłopaka, dla którego problemem jest zbliżający się sprawdzian z łaciny i zdobycie pieniędzy na kolejne książki, ostatnie strony jednak są zapisem rodzącej się świadomości o powołaniu duchowym.

2 komentarze:

  1. Śledzeniu rozwoju intelektualnego człowieka jest fascynujące, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z tak wielką osobowością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, powiedzmy, że intelektualnych rzeczy tam zbyt wiele nie ma, bo on ma wtedy 13-18 lat, ale są smaczki, zapomniałam np. napisać, że wywoływał duchy :)

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.