Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

środa, 15 października 2014

Spotkanie z pieszczochem losu

W Salonie Angelusa do piątku będziemy się spotykać z pisarzami, którzy zdobyli lub byli nominowani do Literackiej Nagrody Europy Środkowej „Angelus".

Wczorajszy wieczór to było spotkanie dwóch osobowości - profesora Stanisława Beresia, który zęby zjadł na rozmowach z pisarzami oraz Mariusza Szczygła, którego chyba przedstawiać nie muszę.

Zaczęło się od górki.

Bo jak to jest- zazwyczaj ludzie czasami mają w życiu pod górkę, ale patrząc na życiorys Mariusza Szczygła można odnieść wrażenie, że jest on pieszczochem losu - wczesny debiut, mnóstwo świetnych publikacji, prowadzenie księgarni i Instytutu Reportażu - no życie jak w Madrycie! Jak on to robi?
Jest we mnie taka potrzeba, że muszę z entuzjazmem podzielić się z innymi tym, co zobaczyłem lub usłyszałem. Wszystko co robię, robię z hajem, a entuzjazm mnie dodatkowo napędza. Mój rozmówca widzi, że autentycznie interesuje mnie wszystko, co jest z nim związane. Jak wchodzę do mieszkania mojego bohatera i widzę żyrandol, to muszę zapytać o te kryształki, o jego historię, nie mija chwila i już wspólnie liczymy żarówki. I zanim dojdę do głównego tematu odwiedzin, mija czasem pół godziny, ale ten człowiek wtedy wie, że mnie naprawdę ciekawi wszystko.
- Co więc robić, by nie mieć pod górkę?- spytał zaintrygowany prowadzący.
- Do „pod górkę" należy dorzucić entuzjazm i wtedy wszystko wychodzi odparł z przekonaniem gość.
- Syzyf też miał pod górkę.
- Tak, ale nie wykazywał się entuzjazmem.

Były też pytania o diagnozę polskiego społeczeństwa i anegdotki zza kulis prowadzonego przez Szczygła w latach 90. programu „Na każdy temat". Spotykał tam reporter wiele ciekawych osobliwych bohaterów, to było wzbogacające doświadczenie. Reporter wspominał pewien odcinek, w którym zaproszona kobieta miała śpiewać rosyjską piosenkę w wersji operowej (jak dobrze zrozumiałam)- no totalne nudziarstwo. Co więc zrobić, by przyciągnąć widzów? Reżyser wpadł na pomysł, że na pasku w dole ekranu zostanie wyświetlona informacja o leczniczych właściwościach głosu tej kobiety. Na pisano również, że po wysłuchaniu utworu mogą ustąpić dolegliwości depresyjne albo nerwicowe. Po emisji odcinka do redakcji zaczęły napływać listy, rozdzwoniły się telefony z podziękowaniami za cudowne ozdrowienia. Podobno nawet jedna para, która od dwóch lat nie mogła zajść w ciążę, po wysłuchaniu cudownego głosu piosenkarki, doczekała się dziecka.
To wydarzenie uświadomiło reporterowi, jaką siłę mają media, jak można manipulować ludźmi. I odszedł. W końcu zarobił na mieszkanie i już nie musiał zarabiać na życie prowadzeniem tok - show, bo tak naprawdę to: Jestem stworzony do pisania, a jak już nie będzie gazet, to będę pisał na płotach.

Mariusz Szczygieł zaraża radością życia. Niepoprawny z niego optymista: Gdybym nagle wylądował na Marszałkowskiej bez pieniędzy, bez dachu nad głową i bez ubrania, to ja tak bardzo chcę, że już po tygodniu bym się odbił i nawet mógłbym innym pieniądze na procent pożyczać! Bo mi się po prostu chce. To tylko kwestia otwarcia się na innych, zwrócenia do drugiego człowieka, porozmawiania.

A skoro już dzielimy sie doświadczeniem życiowym, to może słów kilka o tym, jak się odnaleźć w dzisiejszym natłoku informacji, którymi jesteśmy bombardowani, jak oddzielić przysłowiowe ziarno od plew?
Trzeba mieć swoich zaufanych publicystów i dziennikarzy i iść tylko ich tropami. To jest mój sposób.

Półtorej godziny minęło jak z bicza strzelił. Nim się człowiek obejrzał, a tu już trzeba było się zbierać. Wyszłam ze spotkania z naładowanymi pozytywną energią akumulatorkami. Są bowiem ludzie, którzy zarażają optymizmem, Mariusz Szczygieł na pewno do nich należy.



7 komentarzy:

  1. Nie miałam nigdy okazji słyszeć Mariusza Szczygła na żywo, ale to, co widziałam w telewizji i słyszałam w radiu w pełni pokrywa się z tym, co o nim napisałaś. Ale nie wszyscy pisarze potrafią tak pięknie i porywająco mówić. Choćby pani Tulli - w ostatniej Xięgarni to aż współczułam prowadzącym, jak musieli się gimnastykować, żeby od niej pół zdania wyciągnąć. A przecież zalicza się ją do czołówki polskich pisarek współczesnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Szczygieł jest reporterem z powołania, on MUSI umieć nawiązać kontakt z drugim człowiekiem, ale to nawet nie o to chodzi, on jest niesamowitym optymistą i jak się go słucha, patrzy na niego, to taki nastrój się udziela i od razu człowiekowi się lżej na duszy robi. A jeżeli chodzi o Madzię Tulli, to aż się zdziwiłam, bo byłam na kilku spotkaniach i odniosłam wrażenie, że to może nieco skryta kobieta, ale ma dużo do powiedzenia. czasami prowadzący nie radzą sobie z gośćmi, a czasami gość ma gorszy dzień.

      Usuń
    2. Fakt, umiejętność rozmowy jest niezbędna w przypadku reportera, ale nawet w tym gronie Szczygieł wydaje mi się jednym z wyjątkowych, gdy chodzi o nawiązywanie dobrego kontaktu z rozmówcą/słuchaczem.

      To chyba ja miałam gorszy dzień, skoro pierwszy raz trafiłam na rozmowę pani Tulli akurat wtedy, gdy była tak małomówna :)

      Usuń
  2. Tulli jest wspaniała do wewnątrz a Szczygieł wspaniały na zewnątrz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) trafne :) a o podpis mogę prosić, bo anonimowych wpisów nie lubimy :)

      Usuń
  3. Szczygieł jest świetny i w reportażu i na żywo. Przez spotkanie z nim od razu przeczytałam "Zrób sobie raj" i tylko zachciało mi się więcej! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nioooo, ja wszystko łyknęłam i chcę więcej! O, a teraz mi się przypomniało,że na spotkaniu mówił, że pracuje nad nową książką o porywaniu samolotów i to nie będzie czeskie

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.