Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

sobota, 14 grudnia 2013

Marcin Kącki "Maestro. Historia milczenia"



 



Autor: Marcin Kącki
Tytuł: Maestro. Historia milczenia
Wydawnictwo: Agora S.A.
Rok wydania: 2013





Za kulisami

Wszystko zaczęło się od telefonu do redakcji po publikacji informacji o zatrzymaniu dwóch bibliotekarzy z chóru Polskie Słowiki oskarżonych o molestowanie seksualne nieletnich.  Z Marcinem Kąckim skontaktował się wówczas jeden z chórzystów (w książce reporter nazywa go M.) i wykrzyczał do słuchawki, że artykuł zawiera same bzdury. To był rok 2003. 

Kącki jest specjalistą od reportażu kryminalnego, poszedł za tropem i po tygodniu miał notes zapełniony opowieściami innych wykorzystywanych chłopców. W jednym z wywiadów reporter wspomina: Kiedy miałem zebrany materiał, poszedłem do Kroloppa i usłyszałem od niego coś, co zwaliło mnie z nóg. Kiedy zapytałem go o M., przytoczyłem szczegóły jego opowieści, usłyszałem: „Jeśli to prawda, to po co dał mi do chóru swojego syna?". Później Kroloppa aresztowano, skazano, ale we mnie pozostała masa pytań, na które wtedy, w 2003 roku, nie byłem w stanie odpowiedzieć (...). Po dziesięciu latach dziennikarz powrócił do tematu, chciał zrozumieć dlaczego wszyscy milczeli, choć dobrze wiedzieli, co się za kulisami w chórze dzieje.

Reporter dotarł do dorosłych już śpiewaków, rozmawiał z ich rodzicami, prześwietlił również instytucje, które wówczas sprawowały nadzór nad Polskimi Słowikami, nawiązał kontakt z osobami, które znały Kroloppa, z dziennikarzami, krytykami muzycznymi, kochankami, byłymi pracownikami szkoły, która połączona była z zespołem. 

Grono rozmówców jest imponujące, reporter odwiedził urzędy, agencje PRL-owskie, redakcje, a nawet dotarł do pracowników SB. Dziennikarz zdobył dokumenty, które były przez wiele lat utajnione, pozyskał zdjęcia nigdzie niepublikowane, a obciążające wielkiego Maestro. Po raz kolejny Kącki wykonał kawał dobrej reporterskiej roboty i podtrzymał poziom, jaki zaprezentował w swojej poprzedniej książce - „Lepperiadzie". 

Dziennikarz próbuje zrozumieć tę całą zmowę milczenia, to, że cały Poznań przez czterdzieści lat trwał w letargu. Wszyscy wiedzieli o polowaniu Kroloppa na młodych chłopców, ale nikt oficjalnie na piśmie tego nie zgłaszał, więc urzędnicy nie mieli podstaw do działania. Szokujące jest to, że rodzice, mimo niepokojących sygnałów, nadal oddawali swoje pociechy pod opiekę dyrygenta. 
W książce tłumaczeń jest wiele. To były lata 60. 70. 80., czasy szarej komuny, gdzie na półkach sklepowych nie było nic, a śpiewanie w Polskich Słowikach otwierało okno na świat. Chór koncertował po całym świecie, chłopcy za jeden występ dostawali wynagrodzenie równe dwóm wypłatom ich rodziców, poza tym przywozili zza granicy modną odzież, dobre jedzenie. Chórzyści nie mówili rodzicom o dziwnych grach, zdjęciach, a sadzanie na kolanach, sprawdzanie, czy mają majtki pod piżamą, głaskanie, wspólne kąpiele i nocowanie u dyrektora, zabawy w rozbieranie były brane jako normalne zachowanie. 

W książce jest wiele wstrząsających scen, ale nie tylko z wyznań „Maestro" się składa. Kącki przedstawia drogę, jaką przebył Krolopp, by stanąć na czele chóru, opisuje jego stosunki z Kurczewskim- założycielem Polskich Słowików. Reporter ukazuje również konflikt, który przez lata toczył się między Stefanem Stuligroszem- założycielem Poznańskich Słowików, które często były mylone z chórem Kroloppa. 

Na tle tych rozmów powstaje portret Kroloppa, człowieka, który wydaje się ,że nie do końca jest świadomy popełnionego przestępstwa. Wprawdzie Kącki przytacza wypowiedzi osób, które wierzą w niewinność Maestra, ale wymowa książki jest jednoznaczna, Krolopp jest w niej przedstawiony jako Jago - Szekspirowski bohater, który w jednej ze scen mówi o sobie: Wierzę w okrutnego Boga/który stworzył mnie na swój obraz/ i którego wzywam z nienawiścią./Zostałem zrodzony z garści atomów/ jako demon./Ponieważ jestem człowiekiem, /czuję we mnie elementarne zło,/ i wierzę, że wszelkie zło,/ które czynię i które jest we mnie,/jest po prostu moim przeznaczeniem.

O sprawie Kroloppa było głośno, ale dopiero książka Kąckiego oddaje całą złożoność problemu. Jest to lektura trudna i wprawiająca w osłupienie, nawet po jej skończeniu nie potrafię sobie wytłumaczyć postaw niektórych bohaterów. Reporter po raz kolejny rozjątrzył rany, które przez dziesięć lat zdążyły się nieco zabliźnić i zrobił to z chirurgiczną precyzją.

2 komentarze:

  1. Uwielbiam literaturę faktu, ale akurat tę książkę raczej sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mocna książka, tak jak poprzednia książka Kąckiego, ale warto zaryzykować

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.