-Co to za ryba?
-Dorsz
-A nie miruna? Tak wygląda podobnie.
-Nie, to jest dorsz. I do tego ma imię. Sebastian. Leży tu od miesiąca i nikt go nie che.
Cóż było zrobić? Zlitowałam się nad biedną rybą i zabrałam do domu.
Sebastian prezentował się dość nietypowo jak na rybę. Łba nie miał, płetw też, no tak jakby już ktoś przypieczętował jego patelniany los.
Zapoznałam go zatem z cukinią, popływał sobie w jajku, umorusał się w płatkach kukurydzianych i wskoczył na gorący olej.
Skutek tego taki, że teraz prawdopodobnie przybywa w rybim niebie.
Rozumiem, że Sebastian był mrożony, ale mimo wszystko po usłyszeniu, że coś leży miesiąc, to chyba bym spasowała...
OdpowiedzUsuńnieee, no przecież Pan Sprzedawca sobie żartował, miesiąc na pewno nie leżał, a nawet gdyby, to jak na miesięczny zezwłok był całkiem smaczny :)
UsuńDość makabryczna historia (przez żołądek do nieba?) :)
OdpowiedzUsuńPadłam-przez żołądek do nieba :) Świetne!!! :) No wiesz, jedni jeżdżą windą do nieba inni wolą jelitami ;)
UsuńŻywot Sebastiana to druga część Żywotu Mateusza?:) Historia godna uwiecznienia. Oj godna:)
OdpowiedzUsuń:) ciekawe ile podobnych historii będzie z karpiami, Jenda, Trójkowa, już jest :)
Usuń"no tak jakby już ktoś przypieczętował jego patelniany los" - swietnie ujete Magdo :) ha ha.
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie, to nie jestem do konca przekonany czy on tak sam "popływał sobie w jajku, umorusał się w płatkach kukurydzianych i wskoczył na gorący olej". Wyczuwam w tym pomoc osoby trzeciej. Jezli jednak skutek tego jest taki jaki napisalas, to mi to wystarcza do koncowego spokoju ducha. :).
Milo of Weston ;)
nieee, no jakie trzecie osoby, na własne oczy widziałam jak się w jajku tapla :)
Usuń