Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

sobota, 21 grudnia 2013

Czy jesteś typowym molem książkowym?



Na stronie „Huffington Post” ukazała się lista cech typowego mola książkowego. Postanowiłam sprawdzić czy wpisuję się w ramy gatunku. To co, bawimy się?

Nigdy nie wychodzisz z domu bez książki.
„Nigdy" to za duże słowo. Fakt, że czasami noszę w torebce coś co aktualnie czytam, ale niekoniecznie musi to być książka, może to być również gazeta czy też czasopismo.

Tak naprawdę, zdarzało ci się pojawić w restauracji, kinie lub barze z książką pod pachą.
Ależ oczywiście!

Wizja przeprowadzki jest skrajnie stresująca, choćby dlatego, że nie możesz sobie wyobrazić sortowania, pakowania i przenoszenia pudeł z ciężkimi tomami.
To akurat dobrze znam z autopsji i jest to niezaprzeczalny fakt.

Powodem tego stresu może być niechęć do pozbywania się egzemplarzy, które są dla ciebie z jakiś powodów cenne, masz zresztą naturę chomika.
Przed przeprowadzką rzeczywiście miałam naturę chomika, ale zmiana miejsca zamieszkania skutecznie mnie z tego syndromu wyleczyła. Nie gromadzę książek. Jeżeli książka mi się podobała, a mimo to wiem, że już raczej do niej nie wrócę, to się jej pozbywam, niech inni też się nią nacieszą.

W zasadzie wolisz kupić znajomym książkę w prezencie, niż pożyczyć im swój ukochany egzemplarz, ponieważ nie ma nic gorszego niż powyginany grzbiet i ośle rogi, o ile, oczywiście, w ogóle jeszcze zobaczysz swoją książkę!
Nieprawda. Uwielbiam pożyczać swoje książki, bo uważam, że wtedy książka „żyje", gdy jest czytana, a na półce czasami może jej się przykrzyć. Ośle rogi i powyginany grzbiet raczej się nie zdarzają po oddaniu pożyczonych egzemplarzy, bo mocno uczulam, że jestem na tym punkcie przewrażliwiona. Ale każda z moich książek ma swoją zakładkę, więc przy pożyczaniu zawsze zwracam uwagę, by z niej korzystano.

Niechęć do pożyczania nie powstrzymuje cię jednak przed namiętnym namawianiem wszystkich dookoła do przeczytania twoich ulubionych książek.
Niechęć do pożyczania, jak już wyżej wspomniałam, to nie mój przypadek, ale zachęcanie innych do przeczytania moich ulubionych książek to dla mnie typowe.

Niektórzy ludzie mają ulubione drużyny sportowe, inni mają ulubione przekłady.
Mam swoje ulubione przekłady. I cytaty. I postaci.

Tak naprawdę, gdyby istniała seria kart z pisarzami, miałbyś pełen komplet.
Nieprawda, nie zbieram takich gadżetów, no chyba że miały by być to zakładki do książek.

Biografie pisarzy i ich opisy w Wikipedii są dla ciebie jak plotkarskie strony, chociaż prawdopodobnie interesujesz się ich życiem dlatego, że w głębi duszy marzysz o napisaniu Wielkiej Powieści.
Interesują mnie biografie pisarzy, ale po nie sięgam do książek, a nie do Wikipedii. A o napisaniu Wielkiej Powieści nie marzę.

Kiepskie adaptacje filmowe mogą ci zrujnować lato.

No bez przesady.

Natrafienie na literówkę w książce jest równie nieprzyjemne jak dźwięk drapania paznokciem o tablicę.
To fakt, nie lubię, gdy w książce pojawiają sie błędy nie wyłapane przez korektę.

Zapomnijcie o świeżo upieczonych ciasteczkach – twoim ulubionym zapachem jest woń starych książek.
Nieee, no ciasteczko, to ciasteczko, nie można o nim zapominać, ale fakt, że uwielbiam wąchać książki. Czasami w księgarni się zapominam i wciskam nosa miedzy okładki.

Masz zdecydowane poglądy w temacie książek papierowych i elektronicznych, ale niezależnie od tego, po której stronie się opowiadasz, rozpaczałeś, kiedy w twoim mieście zamknęli znaną księgarnię i byłeś członkiem komitetu powitalnego na otwarciu nowej, niezależnej księgarenki.

Nie mam zdecydowanych poglądów. Lubię książki papierowe, ale nie próbowałam czytać elektronicznych, więc nie wiem, czy mi by odpowiadał taki sposób czytania. Lubię dotyk papieru, uwielbiam zapach farby drukarskiej, elektroniczny zapis mi tego nie da, ale może dałby coś innego?
Wzdrygasz się wchodząc do księgarni na lotnisku – te kiepskie wydania! Okropne tłumaczenia! (Oczywiście, nie powstrzymuje cię to przed kupnem książki do samolotu!)
Eee tam, bez przesady. Książek do samolotu nie kupuje, bo po pierwsze nie latam samolotami, a jak już wybieram się w podróż, to zawsze mam zapas swoich książek.

Spakowanie się w podróż bywa problemem – jakim cudem masz zmieścić swoje lektury w bagaż podręczny?
No tu przyznaję- zawsze mam problem :)

Bliskość biblioteki i księgarni to ważne czynniki przy kupnie mieszkania.

Nieeee, ale gdyby biblioteka była pod nosem, nie obraziłabym się.

Wśród twoich najukochańszych wspomnień dziecinnych jest wspólne czytanie książek z rodzicami.
Z Babcią. I opowieści wymyślane przez Dziadzia.

Niektórzy ratują bezdomne zwierzęta, ty ratujesz bezdomne książki. Natknięcie się na cudowną książkę na wyprzedaży czy też zabłąkaną w lumpeksie powoduje, że musisz ją kupić, nieważne, że masz już jeden egzemplarz.

Zdarza się.

Jedną z twoich fantazji jest natknięcie się na miłość swojego życia w księgarni.
Nie narzekałabym :)

Zawsze osądzasz potencjalnych partnerów na podstawie ich biblioteczki. „Atlas zbuntowany” to poważniejszy sygnał ostrzegawczy niż złe maniery.

Nie, ale lubię przeglądać czyjeś regały z książkami, bo to jakie książki wybieramy, wiele o nas mówi.

4 komentarze:

  1. Jak tak czytałam te stwierdzenia to połowa do mnie nie pasuje... A i tak jestem molem książkowym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie do większości z nas te zagadnienia pasują :) Ale nie wszystkie tu umieściłam, bo niektóre były tendencyjne aż do bólu. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Pierwsze i drugie nie wyobrażam sobie inaczej. Kupując torbę obieram podstawowe kryterium książka się musi zmieścić w niej. Na wyjazdy wybieram jedną chudszą żeby mogła ze mną wędrować. Zawsze jest problem z wyborem lektur na wyjazd właśnie. W domu wydaję mi się, że na pewno dany tytuł będę chciała przeczytać. Do Hiszpanii zabrałam dwie a i tak te trzy, które przeczytałam były z półki znajomych. Nie lubię rozstawać się z książkami. Jestem jeszcze na etapie zbierania. Od niedawna dopiero kupuje więc to jeszcze nie jest czas swobodnego rozstawania się z książkami. Chętnie pożyczam. Literówki zauważam ale póki jest to incydentalne nie wkurzam się. Jeśli jest muk dużo to wtedy tak irytuje się. Zapach mnie nie kręci ale okładka, to jak książka leży w dłoni, jaka jest w dotyku już tak. Niektóre książki przytulam. Drażnią mnie kiepskie okładki i wydania ale nie kupuje. Po co?!
    Preferuje książki papierowe. Może kiedyś zdanie mi się odmieni. Bliskość biblioteki wskazana. Księgarni już niekoniecznie. Tak mam wspomnienie czytania w dzieciństwie i potem wspólnego na głos tacie. Albo dzielenie się fragmentami. Ratowanie książek tak na pewno nie przeszłabym obojętnie obok porzuconej bidulki. Tak kiedyś miałam taką fantazję żeby spotkać miłość życia w księgarni. Kilka lat temu zanim poznałam męża miałam takie kryterium doboru i nie wyobrażałam sobie, że mogłabym być z kimś kto nie czyta. Na szczęście z tego się wyrasta. Ważniejsze cechy są w człowieku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Papryczko ♥ I tak sobie powiem, że cieszę się, że prowadzę tego bloga, bo dzięki niemu poznaję takie cudne frikowe Papryczki, co mają do mnie zbliżone zachowania :)))))

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.