Warszawskie Targi
Książki to miejsce poza przestrzenią i czasem, to taki mój mały raj, który
odwiedzam raz w roku w maju. Nie jadę tam, by się obkupić, jadę tam, by się
naładować, porozmawiać z ludźmi, spotkać się z przyjaciółmi, zdobyć dedykacje
ulubionych autorów i autorek.
Tegoroczne Targi
były wyjątkowe: debiut prozatorki mojej przyjaciółki Kasi Hordyniec,
podpisywanie książek przez Jerzego Pilcha i uściśnięcie dłoni, która czochrała antarktycznego
słonia należącej do Mikołaja Golachowskiego i wisienka na torcie - spotkanie z
Jaume Cabré w Trójkowym studiu im. Agnieszki Osieckiej. Poza tym spotkania z
blogerami, których nie jestem w stanie teraz wymienić, ale kilku z nich zostało
uwiecznionych na zdjęciach.
To co, chcecie zobaczyć, co się dzieje w raju?
W raju czyta się bajki dzieciom, tym dużym i tym małym, a wśród czytających są takie cudowne osoby jak Artur Barciś, który z chęcią wpisał mi dedykację do książki. Aktor chciał napisać, że dedykacja jest dla Magdy, ale delikatnie mu zasugerowałam, że to dwa odrębne imiona i Magdalena jest zdecydowanie ładniejsze, ale za to zdecydowanie dłuższe- podsumował Barciś.
Po wysłuchaniu bajek należy się czymś posilić i czegoś napić, więc udałam się na stoisko Węgier - tegorocznego gościa honorowego - a tam pokaz gotowania domowego jedzonka przyrządzanego w węgierskich kuchniach.
Wiecie, że ambrozja ma smak wiśni? Ja się o tym przekonałam, odwiedzając stoisko Czwartej Strony, na którym Piotr Sternal ugościł nas i napoił owym niebiańskim napojem. Uhhh, ale mi się zrobiło po nim gorąco ;)
Od lewej: Paulina Surniak z „Miasta książek", Monika Długa z „God save the book", Piotr Sternal, Ania Rychlicka-Karbowska z „Myśli i słowa wiatrem niesione" |
fot. AnnRK, Jerzy Pilch |
Mikołaj Golachowski...mhmmmm. Wyczochrana fotka z moją miłością (literacką, oczywiście). Jeżeli nie czytaliście jeszcze „Czochrałem antarktycznego słonia" to jak najprędzej proszę nabyć tę książkę. To absolutny hit dekady. A jak ją już przeczytacie i zakochacie się w autorze (nie macie szans, ma żonę i uroczą córeczkę), to pognacie do księgarni po jego kolejne książki „Pupy, ogonki i kuperki" i najnowszą „Gęby, dzioby i nochale".
Z Olgą Rudnicką się tak zagadałam (przesympatyczna kobitka), że zapomniałam pstryknąć sobie z nią fotki, ale dedykacja jest, więc książkę mogę już pożyczyć Maminkowi.
A teraz kolej na rudzielce dwa:
Zośka Papużanka |
i na trzy:
fot. Janusz Fila, Kasia Hordyniec, Lena i ja |
Kasia bała się, że nikt do niej nie przyjdzie na podpisywanie książki (jasssssne...) i Marta Kurczyk z „Do ostatniej pestki" obiecała jej, że przebierze swojego narzeczonego Wacława w spódnicę i będzie robił sztuczny tłum. Ja, widząc Wacława jedynie od tyłu myślałam, że to franciszkanin, ale zdziwiłam się, bo co franciszkanin robiłby w kolejce do pisarki, która wydała romans z dość mocnymi erotycznymi wątkami. A to był po prostu, jak się okazało, nikt inny, jak Wacław.
fot. Janusz Fila, Kasia i Wacław |
A jak już przy Wacławie i Kasi jestem, to teraz pokażę Wam, kogo spotkałam i z kim spędziłam dwa cudowne wieczory na pogaduchach i śmiechach (Kasia, Twoja opowieść o podżeraniu Miłoszowi miętówek i o tym jak na widok Siesickiej krzyknęłaś: To pani żyje?! Uwielbiam Cię kobito!)
Natalia z „Kroniki kota nakręcacza", Ania, Marta z „Do ostatniej pestki" |
Ania, Natalia z „Recenzje Natalii" |
Ania, Weronika z „Literaturomanii" |
Madzia Paź z „Uzależniona od czytania", Ania, Klaudyna z „Kreatywy"- bardzo się cieszę, że po tylu latach udało nam się spotkać |
A na koniec zdjęcie z absolutnym idolem wszystkich blogerów i blogerek:
fot. Marta Kurczyk, Pan Miś |
Wiecie, jak to jest na Targach, wszystkie ciekawe wydarzenia oraz wszyscy nasi ukochani autorzy podpisują książki w jednym czasie, ale w różnych miejscach. Na szczęście ma się zaprzyjaźnione osoby w wydawnictwach i można im podrzucić książki. I tak dzięki Bartkowi Sadulskiemu z Książkowych Klimatów mam dedykację oooo takie:
Dziękuję wszystkim za spotkania i rozmowy. Naładowałam się na kilka miesięcy i ...Wiecie, że półtora miesiąca temu miałam dość poważny zabieg, nie mogłam po nim dojść do siebie, leżałam cały czas w łóżku, kręciło mi się w głowie, nic mi się nie chciało, nawet się zastanawiałam, czy jechać na Targi, bo nie czułam się za dobrze, ale pojechałam i wszystko wróciło do normy. Nabrałam wiatru w skrzydła, wstałam z łóżka i znowu świat wokół nabiera kolorów.
A najbardziej chciałam podziękować tym, którzy wieczorami sprawili,że poczułam się jak wśród swoich: Kasi Hordyniec, Ani (kochana, wiem,że się na Ciebie darłam za te ciągłe pstrykanie, ale wiesz,że Cię uwielbiam i dziękuję za wspólne zlatywanie stoisk), Marcie i Wacławowi, Madzi Paź (super, że się odważyłaś zostawić dzieciaki i przyjechać do nas), Jankowi (fajnie, że dojechałeś do nas tramwajem i pamiętam-będzie na mnie, jak Ci się nie spodoba Golachowski.Ale co ja mówię-nie ma takiej opcji!), Agnieszce Kolano (brawo za odwagę, masz pozatargowy autograf Olgi Tokarczuk) i jej mężowi Andrzejowi.
Kasiu z „Mojej pasieki", Tobie dziękuję za zaufanie i rozmowę. Pamiętaj, jesteś silną kobietą!
Cieszę się, że w przelocie udało mi się wyściskać Wiktorię z „Przeczytaj mnie", Taterkę, Ulę z „Pełnego zlewu" i Madzię Żabską z „Manii czytania".
Kochani, widzimy się za rok.
"uściśnięcie dłoni, która czochrała antarktycznego słonia" :D
OdpowiedzUsuńEch, wiele razy już dostałam po uszach za te zdjęcia, ale później nagle się okazuje, że dzięki nim kilka osób ma całkiem fajną pamiątkę. Tak więc... krzycz ile wlezie. I tak będę pstrykać. :D
I nie widzimy się za rok, tylko - mam nadzieję - w środę. :D
pstrykaj ile wlezie :) Uwielbiam Cię :)
UsuńNo ba, pewnie,że się w środę widzimy, przecież jakiś obiadek trzeba zjeść :)
Nie mogę uwierzyć, że to już tydzień.
OdpowiedzUsuńnooo, ja też
Usuń