Dwie piękne,
inteligentne kobiety i jeden mężczyzna nieco onieśmielony obecnością swoich
gości. Hanna Krall- bohaterka wieczoru, Anna Polony- zaproszony gość i Jacek
Antczak- prowadzący. Wieczór zapowiadał się intrygująco i tak też było.
W ramach Bruno
Schulz Festiwal ostanie spotkanie autorskie. Czekałam na nie z
niecierpliwością.
Hanna Krall,
legenda reportażu, pod jej okiem szkolili się m.in. Wojciech Tochman i Mariusz
Szczygieł.
Anna Polony,
znakomita aktorka, grała m.in. w Dekalogu
Krzysztofa Kieślowskiego.
Jacek Antczak,
wrocławski dziennikarz, w 2007 roku wydał książkę Reporterka. Rozmowy z Hanną Krall.
Wieczór poświęcony był
Białej Marii. Prowadzący wywoływał z
książki postać. Hanna Krall opowiadała jak do niej dotarła. Anna Polony czytała
fragmenty dotyczące bohatera, o którym mówiono.
Zasłuchiwałam się w
stonowany głos aktorki. Wyglądała przepięknie, białowłosa dama z czarnymi
kolczykami w uszach. Jej interpretacje, bardzo sugestywne, wciągały od razu w
świat opisany przez Hannę Krall.
Skąd w tych
krótkich trzech nowelach wzięła się Halina i Warszyc, a Estera-Żydówka?
Dlaczego Biała Maria? W pierwszym
wydaniu są trzy części, niedawno ukazało się czwarte, rozszerzone o rozdział
dotyczący Tadeusza Różewicza.
Różewicz miał
dwadzieścia jeden lat, gdy został zaprzysiężony w Armii Krajowej. Walczył z
bronią w ręku w oddziałach leśnych. Jego dowódca poznał się na talencie poety:
- Kajet macie? -spytał młodego żołnierza.
- Mamy.
- Ołówek macie?
- Mamy.
- To tydzień macie, by wrócić tu z wierszami.
W ten oto sposób
powstały Echa leśne - wspominał
Różewicz, gdy reporterka go odwiedziła.
Wieczór wypełniły
cztery historie, czterech bohaterów, ale prowadzący był dociekliwy, bo w
książkach Hanny Krall nie tylko ludzie są ważni na równych prawach funkcjonują
w jej reportażach przedmioty.
Niektóre przedmioty w moich tekstach są dosłowne, są
tym, czym naprawdę są, ale pojawiają się również takie rzeczy, które mają
nadwyżkę, stają się przez to metaforami tak jak np. fotel z reportażu o babci,
czy też serwis Rosenthala w <<Białej Marii>>.
A później było
podpisywanie książek i zdjęcia. Jak widać na załączonym obrazku, emocje wyszły
mi na policzki.
To musiało być wspaniałe przeżycie, z całych sił zazdroszczę. Krall i Polony to niezwykłe połączenie, obydwie panie bardzo podziwiam i lubię. Świetne pamiątkowe zdjęcie i dedykacja.
OdpowiedzUsuńDla samej Polony bym poszła.;) Kocham tę kobietę!:)
OdpowiedzUsuńJa przez całe spotkanie miałam ciary. Zresztą, dostałam z emocji wypieków na policzkach i siedziałam taka czerwona jak raczek :)
OdpowiedzUsuń