Jak tylko usłyszałam
ich na Liście Przebojów Programu Trzeciego już wiedziałam, że jest to miłość od
pierwszego usłyszenia. Podbili moje serce prostą i melodyjną „Grażką",
którą do tej pory sobie pod noskiem nucę, a minęło kilka miesięcy odkąd ją
usłyszałam.
Domowe Melodie to
zespół nietypowy. Nie ma swojej strony internetowej, płyty nie dostaniecie w
sklepach muzycznych, można ją jedynie zakupić przez fb, na którym zespół ma
swój profil.
Pomysłodawczynią projektu
jest Justyna Chowaniak, która wyznaje na fb, że: Domowe melodie to projekt kilkunastu własnoręcznie nabazgranych i
skomponowanych piosenek. W domu. Razem z płaczem, spalonym garnkiem, gorączką i
dziurawą skarpetą. Nagrywam. Rejestruję ulotny fragment mojego życia..Po drodze
pojawili się moi muzykanci najlepsi-Staszek i Kuba.I tak sobie klepiemy domowe
bity.
A ja sobie tak
słucham tych wyklepanych bitów i orbituję, bo teksty są cudne, melodie łatwo
wpadają w uszka. Ciekawa byłam jak to wszystko będzie żreć na koncercie.
I się w końcu
doczekałam.
Wrocławski klub
Eter. Wchodzę na salę, a tam pełno krzeseł, puf, kanapy, wszyscy siedzą. Panuje
półmrok, na scenie białe pianino i prowizoryczna perkusja. Świeczki,
lampioniki. Klimatycznie.
I wyszło ich troje,
w piżamkach, a raczej w takich pajacykach co to się dzieciom zakłada. Justyna
na boso, a chłopaki w porozwiązywanych buciorkach.
I się zaczęło, smutnawo i
lirycznie od „Okruszka", a później kołysali nas „Tatą", „Lasem"
i moją ukochaną „Północą". Nie mogło oczywiście zabraknąć kultowych „Zbyszka"
i „Grażki". Do tego jeszcze „Tak
dali" i „Buła", co sobie poniżej możecie posłuchać:
Było kołysankowo i
czadowo. Justyna ma niesamowity głos, mocny o bardzo wyrazistej barwie. Zespól
na scenie tworzy zgraną piżamkową ekipę. Świetnie się rozumieją, rozmawiają ze
sobą poprzez muzykę, bawią się aranżacjami i do tego wszystkiego wciągają
publikę.
Uśmiałam się na tym
koncercie, wzruszyłam, pokiwałam bioderkami. Dobry to był wieczór.
Ależ Ci zazdroszczę! Ja już dwa razy się nie załapałam na koncert, bo zabrakło biletów! A Domowe Melodie po prostu kocham. Nie ma dnia, żebym sobie Grażki pod nosem nie śpiewała, albo Zbyszka, albo całej reszty :D
OdpowiedzUsuńO jeju jeju mam nadzieję, że i mi będzie kiedyś dane!
OdpowiedzUsuńBędzie, a jak nie w Zielonej to przecież do Wro macie niedaleko :)
UsuńKupowałam na abilet bilet na Indios Bravos i na bocznym pasku wyświetliły koncerty w lubuskiem i jakżesz się ucieszyłam kiedy zobaczyłam Domowe melodie! Moja radość trwała jednak krótko, bo zaraz dostrzegłam, że to w Gorzowie. Dejm, szit, faket. Ale jak zbierzemy ekipę to może pojedziemy. W końcu Gorzów tak blisko. 6.12 więc jeszcze jest chwilka na decyzje:)
OdpowiedzUsuńSię nawet nie zastanawiajcie!
Usuń