Autorka:Elizabeth L.
Silver
Tytuł: Przed
egzekucją
Przekład: Xenia
Wiśniewska
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2013
Noa P. Singleton ma
35 lat. Jest zbrodniarką. Oskarżona o podwójne morderstwo od dziesięciu lat
czeka na karę śmierci. Dzień X ma nadejść 7. 11.2012 roku.
Największą zmianą, jaką odczuwasz, kiedy zamykają cię
w więzieniu, nie jest inne jedzenie, ograniczenie przestrzeni życiowej do kilku
metrów kwadratowych czy brak prywatności w dni nieparzyste, gdy przysługuje ci
prysznic. Nie jest nią nawet utrata przyjaciół i rodziny. Zmiana ta polega na
wewnętrznej akceptacji faktu, że w końcu stałaś się osobą, którą zawsze miałaś
być. Kiedy tu wchodzisz, dostajesz nowy numer, nowe miejsce zamieszkania, nową
garderobę (...) żaden ślad twojej dawnej osobowości nie przekracza więziennej
bramy (...) A do tego masz mnóstwo
czasu na myślenie, zwłaszcza gdy jesteś odosobniona w celi śmierci.
Noa zaczyna
spisywać swoje przemyślenia oraz przywołuje w pamięci wydarzenia, które
doprowadziły do wykonania wyroku na młodej Sarze. Powieść ma charakter
wspomnieniowego quazi-dziennika, w narrację wplecione są również listy Marlene,
matki Sarah.
Z kart powieści
dowiadujemy się, że nasza bohaterka to nałogowa kłamczucha. Jej ojciec jest
kryminalistą, matka zerwała z nim przez to kontakty, ale po 23. latach budzą
się w nim uczucia rodzicielskie i z sukcesem udaje mu się odnaleźć córkę. Prosi
o szansę na odbudowanie więzi, Noa się zgadza. I tu pojawia się Sarah.
Jest jeszcze
przyjaciółka z lat dzieciństwa, Pershephona. A w zasadzie jej nie ma, bo
została zamordowana. Przypadek?
Mnóstwo w tych
wspomnieniach niedopowiedzeń, białych plam, ale w miarę rozwijania się akcji,
puzzle kryminalnej układanki zaczynają się układać i zaskakiwać.
Okazuje się, że
Marlene, po dziesięciu latach zmienia poglądy na karę śmierci i zakłada
fundację Matki przeciwko Okrucieństwu, której celem jest dążenie do uzyskania
ułaskawienia dla osób skazanych wyrokiem na śmierć. Ale co naprawdę kieruje
Marlene?
Noa podczas swojego
procesu nie wypowiada ani słowa, z pokorą przyjmuje wyrok, a każdą apelację i
próbę zmienienia decyzji sądu traktuje z dystansem.
Jest kobietą
pogodzoną ze swoim losem, choć tylko ona i Marlene wiedzą co się wydarzyło
naprawdę.
Powiem szczerze, że
fabuła powieści Elizabeth L. Silver jest dość intrygująca, jednak autorka
powinna popracować nad rytmem narracji i odpowiednim rozmieszczeniem wątków.
Połowa książki to wspomnienia głównej bohaterki, które lekko zwalniają narrację
i nudzą. Dopiero w momencie, gdy zostają wprowadzone postaci ojca i Oliviera-młodego
prawnika, który zaczyna węszyć, akcja nabiera tempa, a przeciętni dotychczas
bohaterowie zyskują nieco charakteru.
Najbardziej wyrazistą
postacią jest Marlene. Wyrachowana, szantażystka, dobrze wie czego chce i
zawsze potrafi to osiągnąć. Jej intrygi, chłodne podejście do innych, strach
przed przyznaniem się do prawdy sprawiają, że w czytelniku rośnie chęć
wykrzyczenia przed sądem całej prawdy o tej (i tu mi się na usta cisną same
niecenzuralne słowa, ale oszczędzę Wam „mięsa", gdyż kulturalna ze mnie
osóbka).
„Przed
egzekucją" jest powieścią nierówną, ma swoje lepsze fragmenty i pod koniec
rzeczywiście wciąga, ale czy jednak warto brnąć przez pierwsze dwieście stron,
by przez kolejne sto mieć lekko zróżowione policzki z ciekawości? Sami musicie
osądzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.