Piątkowy wieczór, 21.10. jest przykładem na to, że marzenia się spełniają. Pamiętam, jak po przeczytaniu "Szelmostw niegrzecznej dziewczynki" Mario Vargasa Llosy, mówiłam, że pojechałabym na spotkanie z autorem na drugi koniec Polski. Na szczęście nie musiałam tak daleko jechać. Dzięki staraniom Wydawnictwa Znak, noblista odwiedził Polskę. Wejściówki na spotkanie rozeszły się w przeciągu 6 minut. Mi się udało zdobyć akredytację dziennikarską, dlatego zapraszam Was do przeczytania relacji z warszawskiego spotkania z Mario Vargasem Llosą na stronę e-czaskultury. W tym miejscu chciałabym również podziękować Panu Michałowi Jakubikowi z Wydawnictwa Znak za pomoc w spełnieniu jednego z moich największych marzeń. A tymczasem, zapraszam do obejrzenia fotorelacji:
bardzo fajna relacja :) na zdjęcia miałaś lepsze miejsce niż ja ;) szkoda, że nie miałam jak do Ciebie podejść :(
OdpowiedzUsuńZazdroszczę spotkania i wpisu w książce :) Ale autor ma minkę, nie wiem czy to taki wyraz twarzy, że kąciki ust idą w dól czy to złość :) Czekam na relacje z książki
OdpowiedzUsuńAch, cóż mogę rzec oprócz zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńGratuluję! Cieszę się, że się cieszysz :-)
OdpowiedzUsuńMoje plany czytelnicze się poprzesuwały, ale teraz to już choćby nie wiem co...Listopad z Llosą! Nawet ładnie to hasło brzmi ;-) Za "karę" za tę zwłokę przeczytam hurtem 3 jego książki, a co, jak szaleć, to szaleć ;-)
Pozdrawiam.
Ach, jaka szkoda, że nie mogłam się tam wybrać. Zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńEdith=> dzięki. Szkoda, szkoda, nie widziałam u Ciebie na blogu informacji o tym,że się wybierasz na to spotkanie, bo wtedy mogłybyśmy się umówić :(
OdpowiedzUsuńjussi=>to nie jest złość :) Pan Llosa siedział z taką poważną miną,ale były momenty, gdy się szczerze uśmiechał :)
OdpowiedzUsuńAgnesto=> REWELACYJNE hasło. Popieram :))) A co hurtem przeczytałaś? Ja jak się uporam z recenzyjnym stosem, to muszę w końcu sięgnąć po jego najważniejsze dzieło "Rozmowy w Katedrze".
OdpowiedzUsuńFutbolowa=> ale za to byłaś na targach w Katowicach :) Też tam chciałam jechać, ale to chyba w przyszłym roku :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę spotkania i autografu i cieszę się razem z Tobą :)
OdpowiedzUsuńAneta=> dzięki :)
OdpowiedzUsuńHurtem do dopiero przeczytam, ale raczej powinnam użyć zwrotu "po kolei". Przeczytam "Szelmostwa...", "Marzenie...", "Pantaleona..." , bo akurat mam. A za sobą już mam "Miasto i psy"i "Ciotkę Julię...". Podobało mi się.
OdpowiedzUsuńŚwietna relacja :) Okrutnie Ci zazdroszczę, ale (z braku laku) miło tak sobie pooglądać na zdjęciach ukochanego pisarza.
OdpowiedzUsuńObsesyjna Biblioteczka – Agnieszka
Dzięki, to był w ogóle magiczny weekend, bo jeszcze zaliczyłam spotkanie z Bengstonem, którego wtedy odkryłam i miałam okazję zwiedzić mieszkanie ks. Twardowskiego. Sama sobie zazdroszczę ;)
UsuńPrawidłowo :) Oby jak najdłużej pozostawały nam wspomnienia.
Usuń