Dziś swoje 90. urodziny obchodzi Tadeusz Różewicz. I co tu takiemu
nobliwemu i doświadczonemu życiem człowiekowi życzyć? Sto lat już chyba raczej
nie wypada zaśpiewać. Zdrowia, to na pewno, choć Poeta całkiem dziarsko się
trzyma. Spokoju? To na pewno. I apetytu na życie, by go nie tracił. Muzy obok
pięknej, choć w tym wieku i z takim dorobkiem Pan Tadeusz zapewne ma już swoją
osobistą Natchniuzę, która pojawia się w odpowiednim momencie bez kapryszenia i
zbędnej kokieterii.
A ja poszperałam w starych tekstach i znalazłam recenzję, którą niegdyś
pisałam. Byłam na spotkaniu, o którym mowa w tekście, to było trzy lata temu.
Pan Tadeusz był trochę zmęczony, siedział taki samisueńki, a wokół pełno ludzi,
którzy koniecznie chcieli mieć podpis Poety. Krąg coraz bardziej się
zacieśniał, a wydawca nawet się nie zainteresował, żeby nalać Panu Tadeuszowi szklankę
wody. Ale poczucia humoru odmówić autorowi nie można. Podeszłam do stolika i
zapytałam: „Panie Tadeuszu, może ja Panu szklaneczkę wody naleję?”
Różewicz popatrzył na mnie,
uśmiechnął się i rozmarzonym głosem powiedział: ” Wody? Z Panią to ja bym się
szampana chętnie napił” .
Cóż więcej dodać – zapraszam do przeczytania recenzji tomiku „Kup kota
w worku”. Ja to kupuję, a Wy?
„Pomysły na utwory biorą się z historii literatury i z tradycji
literackiej”- takie
słowa wypowiedział Różewicz na spotkaniu promującym książkę „Kup kota w worku”.
Przewrotny klasyk przekopał więc
skarbiec literackich zasobów, wrzucając do własnego worka kilku autorów. Jego
książka to zbiór parodii, których ostrze skierowane jest nie przeciw pisarzom,
lecz mierzy prosto w leksykę oraz składnię.
Zbiór tekstów autora „ Kartoteki” to rozmowa z formą,
przekomarzanie się ze stylami, przekorna zabawa z popularnymi konwencjami.
Materia, z której Różewicz utkał swój literacki wór jest mocno zagęszczona.
Poeta proponuje czytelnikowi kilka wzorów, stąd też w książce znajdziemy, obok
wierszy, również prozę satyryczną, poemat, monologi, fragmenty powieści pisanej
metodą strumienia świadomości, a nawet zalążki dramatu.
Ten oryginalny tomik to nie worek, to tak naprawdę puszka
Pandory, po otwarciu której wysypują się spomiędzy stronic problemy naszej
cywilizacji. Różewicz ze szczególnym upodobaniem analizuje zjawisko amerykanizacji
języka polskiego: „otóż właśnie
zachwaszczono tak nasz język angielskim narzeczem jak loch ness który jest
poczciwą gorgoną mówimy masłoską a nie słowackim czy też bogurodzicą bo chcą
być na topie…studenci”. Autor „ Nożyka profesora” swą ironiczną krytykę ubrał
zgrabnie w formę opowiadania pisanego przez młodą, początkującą literatkę. W
tym fragmencie pt. „przyj dziewczę przyj” Różewicz dworuje sobie z techniki strumienia
świadomości (albo raczej podświadomości), przywołując przy okazji kolejny
istotny problem, a mianowicie, brak świadomości kulturowej przeszłości. Pisarz
oskarża współczesną młodzież o to, że wszystko traktuje zabawowo: „wyssali z nas duszę rozum/przez rok cały
rok okrągły/obowiązuje strój karnawałowy”. Sprawcą tego jest wielki Sponsor
Mecenas, a jego podwładni- sponsorzy kultury wysokiej „ z niskiej półki/ wrzucają do cylindra/ albo „dają w łapę”(podaj
łapę)”.
Oprócz problemów współczesności klasyk zastanawia się nad
kondycją poezji i poety. To typowa tematyka dla twórczości Różewicza i ktoś
mógłby zarzucić pisarzowi, że wciąż prześwietla ten sam temat, ale autor „Matki
odchodzi” mówi otwarcie do czytelnika: „zaczynam
od początku/zaczynam jeszcze raz/zaczynam od końca”. Powtarzanie aż do
znudzenia tego samego jest sposobem na to, by problemy rzeczywistości się nie
zdeaktualizowały.
Różewicz jawi się w tych tekstach jako zadziorny i przekorny
poeta. Jego podmiot liryczny doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jest
sławny, ale w żaden sposób nie chce się wpasować w stereotypowe postrzeganie
„modnego pisarza”, co niekiedy jednak budzi w nim pewien niepokój: „czasem niepokoję się tym/że jestem taki
zwyczajny (…) zaczynam/ myśleć że chyba to nie jest/normalne kiedy ‘poeta’ nie
jest/’zjawiskiem’. Zaraz jednak stwierdza z przekąsem: „już czas wykreować siebie/poetyckiego malowniczego szalonego/(trochę)
schizofrenika trochę kochającego/inaczej”. Pozostawia nas z pytaniami, co
tak naprawdę dziś jest ważne- pisarz, jego blask, legenda? Czy też wartość
dzieła jest mierzona ekscentrycznymi wybrykami twórcy?
Na różnorodność gatunkową nakłada się ogromna rozpiętość
tematyczna. Problematyka oscyluje pomiędzy powagą, a frywolnością. Fragmenty
pisane w konwencji buffo mieszają się tu z zapiskami w konwencji serio, a
granica między patosem i niskim tonem jest czasami bardzo płynna. Poza tym
autor uraczył swych czytelników rarytasami w postaci rysunków własnego
autorstwa.
Swoim najnowszym zbiorem tekstów Różewicz udowadnia, że
kupując kota w worku nie zawsze jesteśmy narażeni na nabycie towaru, z którego
nie będziemy zadowoleni.
Tadeusz Różewicz, Kup kota w worku. Work in progress, Biuro Literackie, Wrocław 2008.
Dzisiejszy dzień, to jeszcze jeden powód do świętowania.
„Znacznie większe znaczenie
niż miłość miała dla mnie wolność, uczucie wolności. „Wolność dawała mi
szczęście”. Mam na myśli to najbardziej euforyczne, zatykające uczucie
szczęścia, które łapie Cię nagle za gardło i masz ochotę fikać koziołki albo
strasznie głośno wrzeszczę, albo bardzo cichutko i łachotliwie ‘ chichotać
wewnętrznie’. Takie szczęście łapie mnie czasami, gdy wychodzę nagle na szeroką
łąkę albo wypływam daleko na jezioro.”
Gdyby żyła kończyłaby dziś 75 lat. Agnieszka Osiecka –
autorka ponad dwóch tysięcy piosenek, reżyserka teatralna, dziennikarka,
prozaiczka i poetka, kobieta która ukochała sobie język polski. Mam nadzieję,
że tam, gdzie teraz przebywa są przepiękne łąki i jeziora, po których może
pływać i drzeć się z radości w niebogłosy (hmmm...a w niebie można się drzeć w
niebogłosy?). Jest tyle tekstów, tyle piosenek, które uwielbiam. Nie będę ich
tu wymieniać, bo nie ma sensu, ale choć jedną, jedniusieńką piosenką się z Wami
podzielę. Niech będzie tematycznie, dziś niedziela, więc zapraszam do
posłuchania Anny Szałapak.
Bardzo dobra recenzja "Kup kota w worku", powinnam to kiedyś jeszcze raz przeczytać. Zazdroszczę spotkania, zawsze chciałam zamienić parę słów z panem Tadeuszem, ale sądząc po moich ostatnich geograficznych zmianach życiowych, to już nie będzie pewnie możliwe. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńpani Katarzyna=> dziękuję za komplement :) Pisałam ten tekst 3 lata temu i go wygrzebałam teraz :) A swoją drogą- może i nie spotkasz już T. Różewicza,ale na pewno uda Ci się spotkać z innymi ciekawymi pisarzami- pełno ich na całym świecie :) A gdzieś teraz jest?
OdpowiedzUsuńW USA, czyli: Równie dobrze mogłabym mieszkać na księżycu z dostępem do Internetu ;D Choć trzeba przyznać, że na księżycu nie byłoby pewnie tylu smaków śmietanek do kawy.
OdpowiedzUsuńNooo jak miło:) Dzisiaj pan Różewicz miał swój dzień na Kulturze, w ogóle w całym tygodniu będzie o nim dużo, a we wtorek Teatr Tv "Duszyczka", a w poniedziałek także Teatr tv "Moja córeczka" z Zapasiewiczem. Więc żałuj kobieto, że nie masz telewizora. Żałuj! A ja będę żałowała, że nie mogę nic nagrać i się z Tobą podzielić!
OdpowiedzUsuńA grajmy panu na harfie KOCHAM! A drzeć się w niebogłosy można się drzeć szczególnie w niebie:) To mi się wydaje nad wyraz logiczne hihi
Różewicza szanuję, ale nie czytuję. Osiecką uwielbiam, jej piosenek może nie śpiewam wniebogłosy, ale słucham z radością.
OdpowiedzUsuń;-)
U Ciebie widzę obszerniej na ten temat, ale nastroje dziś podobne mamy... do tego jeszcze obejrzałam filmik o Audrey Hepburn i pięknie dzień zakończyłam :)
OdpowiedzUsuń