Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

sobota, 27 sierpnia 2011

Magiczne miejsca

Na swoim blogu Klaudyna umieszcza co piątek jakiś ranking. W tym tygodniu TOP 10 dotyczy miejsc z literatury, które chcielibyśmy odwiedzić. Przyznam się bez bicia, że ja to raczej stacjonarny człowiek jestem, podróże literackie wraz z bohaterami w zupełności zaspokajają moje potrzeby poznawcze, ale bywa tak, że czasami jakieś miejsce mnie "woła". 
Dziesięciu marzeń lokalizacyjnych nie mam, ale są dwa miejsca, w które chętnie bym się udała. Jedno już udało mi się odwiedzić.

BARDO ŚLĄSKIE
Olga Tokarczuk w swym zbiorze "Gra na wielu bębenkach" umieściła opowiadanie o bardzkiej szopce. Opis był na tyle magiczny i sugestywny, ze niewiele się zastanawiając, zgarnęłam moje przyjaciółki i wyruszyłyśmy na wyprawę, co by skonfrontować fikcję literacką z rzeczywistością pozatekstową. Szopka rzeczywiście w Bardzie istnieje, ale cała Tokarczukowa magia została zastąpiona przaśnym folklorem i ... bardzo mi się to podobało. Szopka opowiada historię świata, która wydarzyła się na przestrzeni wieków. Stąd wśród lalek są i pastuszkowie, którzy odwiedzili Świętą Rodzinę, jak i księża, biskupi, wieśniacy, uprawiający rolę. Mamy tu też zdobycze cywilizacyjne- statki, samoloty, koparki. Są też zwierzęta- od dinozaurów po mityczne smoki. Cały spektakl trwa ok. 15 min. i oprawiony jest dość oryginalnymi dźwiękami, z których najbardziej wpada w ucho "przerażający" ryk smoka. A teraz zapraszam Was do zwiedzania:





Na koniec podróży dodam jeszcze wątek kulinarny- otóż, w swoim opowiadaniu Olga Tokarczuk wspomina o potrawie, która jest specjalnością Barda. To pstrąg w migdałach. I powiem Wam moi mili, że pstrąg w migdałach również wypłynął spomiędzy kart książki. Prezentował się dość dostojnie, w oczach miał koperek, a cały posypany był migdałami. Podawany z frytkami smakował naprawdę wybornie.
STUMILOWY LAS 
No nie mówcie, że nie chcielibyście przespacerować się po Stumilowym Lesie. Niekoniecznie chciałabym spotkać Krzysia, ale chętnie pobrykałabym sobie z tygrysem, posłuchała mądrości sowy ( ale w przyswajalnych ilościach), z Prosiaczkiem poszukałabym żołędzi, a Kłapouchemu przyniosłabym trochę ostu, żeby się mu pyszczek rozchmurzył. No i oczywiście uściskałabym małego poczciwego misia. Tylko musiałbym pamiętać też o małym Co Nie Co.

KRAINA CZARÓW
Podobno jest sposób, by się tam dostać. Wystarczy pobiec za białym królikiem i przez jego norę wlecieć do świata magii, gdzie po zjedzeniu ciasteczka zmienia się nasza perspektywa (w zależności od tego czy malejemy, czy rośniemy). To tutaj poszłabym na podwieczorek do szalonego Kapelusznika i oczywiście nie omieszkałabym podrapać za uchem czarodziejskiego sierściucha. Zapewne kilka filozoficznych rad od Pana Gąsienicy ułatwiłoby mi życie po powrocie do rzeczywistości. Jeżeli w ogóle bym wróciła...

A Wy macie jakieś swoje krainy literackie, w które się chcecie zapuścić?





13 komentarzy:

  1. Kobieto!
    Mogę Cię czytać i czytać. Aż żal, że tekst taki krótki.
    Pierwsze miejsce, które przyszło mi do głowy to Gdańsk Pawła Huelle, czyli opcja bardzo realistyczna, bo już tymi ścieżkami dreptałam, ale Gdańska nigdy za wiele:) Kolejna podróż musiała by być nie tylko podróżą geograficzną, ale i w czasie. Może przedwojenna Warszawa z Dygata i włoska Istria z "Podróży" tegoż samego autora. Jak mi coś jeszcze przyjdzie do głowy to wrócę tu:)
    Bardo też mnie zafrapowało podczas czytania Tokarczuk:)

    OdpowiedzUsuń
  2. OJ Stumilowy Las to z chęcią mój mąż by zwiedził. Jak był mały to porównywał swoją osobowość do postaci prosiaczka:) haha. Przypomniało mi się właśnie teraz, idę mu podokuczać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, też ze mnie taki stacjonarny typ, ale podane przez Ciebie miejsca bym odwiedziła ;) Szczególnie Krainę Czarów, gdzie "było smaszno a jaszmije smukwijne świdrokrętnie wśród zegwników wężały" - piszę z pamięci, więc coś mogło się pokręcić, ale o zgrozo Dżabbersmoka znam na pamięć w kilku wersjach nawet ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do Krainy Czarów to uderzyłaś w mój słaby punkt...absolutnie kocham tę książkę i film Tima Burtona...jeżeli chodzi zaś o literackie podróże, to mnie bardzo kusi wyruszyć kiedyś w podróż taką jak bohaterka (autentyczna) książki "Moja Afryka",marzy mi się to!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Stumilowy Las jak najbardziej, ale NIGDY Krainę Czarów z Alicji! Wg mnie to zbyt przerażające miejsce z powodu swojej nielogiczności. Jeśli wczytać się w tę historie, to przecież widać, że swtorzenia ją zamieszkujące [poza kilkoma wyjątkami] wcale nie są przyjaźnie nastawione, a cała przygoda Alicji wielokrotnie o mały włos nie skończyła się tragicznie.

    Ja na pewno chciałabym zawitać na Wyspę św. Edwarda, czyli na Zielone Wzgórze, Jezioro Lśniących Wód i generalnie Avonlea. Taki sentyment z dzieciństwa. A kolejne miejsca związane z twórczością Montgomery, to lasy opisywane w "Błękitnym Zamku".
    Potem koniecznie do Świata Dysku - zwłaszcza mam nadzieję, że udałoby mi się skoczyć na piwko ze Śmiercią i posłuchać, jak mówi Dużymi Literami.
    W ogóle - na pewno jest tego mnóstwo, ale jako że nigdy się nad tym nie zastanawiałam, to będzie na razie tyle :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No i olśniło mnie: oczywiście Willa Śmiesznotka, czyli rozpadająca się rezydencja Fizi Pończoszanki oraz Dolina Muminków :)

    OdpowiedzUsuń
  7. papryczka=> a ja mogę czytać Ciebie bez końca :) A do Barda chyba niebawem znów się wybiore. Tam mamy upatrzone takie gospodarstwo agroturystyczne, gospodarze wyglądają jak para hobbotów, mają magiczną kuchnę, pełno kotów i psów i konia Kubusia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. kolmanka=> oooj, nie dokuczaj mu za bardzo, prosiaczki to strachliwe stworzonka ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. niedopisanie=> jeej, ale mi przypomniałaś te cudne językowe wygibasy :) "A czy ta suknia jest w pańskiej languście? " :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Patrycja=> książkę też uwielbiam, a film Burtona- cóż, mam do niego troche bardziej oziębły stosunek. Powodzenia życzę w spełnieniu marzenia !

    OdpowiedzUsuń
  11. Drago=> a mi właśnie ta nielogiczność jak najbardziej odpowiada i pociąga. Wiem,że stwory zamieszkujące Krainę Czarów są niebezpieczne, ale nic by mnie nie powstrzymało od herbatki u Kapeluszsnika i tego porąbanego zająca :)
    Aaaa, zapomniałam- Dolina Muminków- też bym chętnie tam zawitała!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ej, przypomniałaś mi o Stumilowym Lesie! Ależ ja bym się chętnie tam z Tobą wybrała! Głównie, aby wyściskać Kłapouchego - kocham go, kocham!

    OdpowiedzUsuń
  13. Futbolowa- mmm, ja to bym se miodziku spróbowała :)

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.