Oglądałam wczoraj film dokumentalny o Agnieszce Osieckiej. Ujęło mnie jedno wspomnienie. Osiecka opowiadała, jak podczas pobytu na stypendium w Los Angeles spotkała Krzysztofa Komedę, który zapytał poetkę, czy ma zamiar wracać do kraju, czy też pozostać w L.A. Pani Agnieszka odpowiedziała, że nie wie, na co Komeda odparł: „Ale Ty jesteś częścią pejzażu polskiego!”. Osiecka zaczęła się zastanawiać, czy to prawda, czy czuje się jak część polskiego pejzażu. Nie, nie czuje się. Była w wielu miejscach, wiele widziała, wiele rzeczy j a zachwyciło i wcale nie jest pewna, czy ta brzoza za oknem albo poziomka jest najpiękniejsza na świecie. Ale zdradziła, że jest inny pejzaż, w który ona sięwpisuje i jest to gramatyka języka polskiego. Zawsze, gdy zamyka oczy widzi mapę języka polskiego- tu wiszące rzeczowniki, tam czasowniki, gdzieś indziej przysłówki i zaimki, części mowy i części zdania, z których może tworzyć, układać różne konfiguracje. To, czego nie potrafi przekazać w słowach uważa za niebezpieczne, tego się boi. Piękny hołd językowi polskiemu złożyła tak jak potrafiła najlepiej, pisząc piosenkę:
W filmie ujęła mnie czymś jeszcze- swoją niewiarygodną wiarą i miłością do ludzi. Było w niej tyle ciekawości, Krystyna Janda wspomina, jak Osiecka powiedziała, że woli usłyszeć dwa zdania od żywego człowieka, niż przeczytać jakąś mądrą książkę. Książka może poczekać, mądrości zapisane zawsze można jeszcze przeczytać, ale kontaktu z drugim człowiekiem nic nie zastąpi, więc trzeba jak najwięcej przebywać wśród ludzi, słuchać ich historii, bo każda z nich wzbogaca. Na biurku Osieckiej było mnóstwo fotografii, bo wtedy czuła, że jej znajomi są blisko i zawsze się może do nich przytulić. Rozczuliłam się.
No nie mogę się powtrzymać od komentarza:) Napisałaś o Agnieszce dzień przed rocznicą ja w swoim blogu (na który zapraszam serdecznie)dzień po:) I też oglądałam dokument rozmowy Magdy Umer o zmierzchu i o świcie:)
OdpowiedzUsuń