Lubię słuchać muzyki etnicznej, ludowej ze słowiańskimi korzeniami. Kiedyś na parapetówie u znajomego usłyszałam piosnkę „ Koło Jana”, śpiewaną tradycyjnie w Noc Kupały- słowiańskie święto zakochanych. Zespół- „Orkiestra św. Mikołaja” od razu mnie porwał, a później była Kapela ze wsi Warszawa i od niedawna Żywiołak.
Dziwny to rodzaj muzyki, coś jakby folk, ale z ostrzejszym brzmieniem. Sami muzycy określają swoją twórczość jako „polską muzykę neoludową”.
„Słowo Żywiołak ma jednoznacznie oddać energię wykonywanej przez nas muzyki....
„Żywiołak” to wytwór naszych słowiańskich wyobraźni.
„Żywiołak” to muzyka żywiołów....” (cytat pochodzi ze strony zespołu).
„Żywiołak” to wytwór naszych słowiańskich wyobraźni.
„Żywiołak” to muzyka żywiołów....” (cytat pochodzi ze strony zespołu).
W tych trzech zdaniach została zawarta cała prawda o kapeli i jej muzyce. Fakt, ten żywioł słychać na płytach, ale dopiero na koncertach znajduje on prawdziwe ujście, porywając nie tylko samych muzyków, ale również i publiczność, o czym miałam okazję się przekonać wczoraj.
Koncert zaczął się o 20:00, ale poszłyśmy z Adą wcześniej, żeby sobie zająć miejsca. Siedzimy, rozmawiamy, a tu przysiada się do nas mężczyzna w średnim (mocno) wieku, z sympatyczną twarzą (skojarzył mi się z takim dobrotliwym krasnalem) i się włącza do dyskusji, bo akurat rozmawiałyśmy o koncercie Czesława Śpiewa i Lao Che, na którym byłam w zeszłym tygodniu (TU sobie poczytajcie jeśli taka Wasza chęć). Miło nam się gawędziło, ale w chwilę potem „krasnalek” się zdematerializował.
Rozpoczął się koncert. Nigdy wcześniej nie widziałam ich na żywo, a i też nie zaglądałam na stronę, więc nie miałam pojęcia ile jest osób w zespole i jak wyglądają. Ja się patrzę, a tu przy mikrofonie staje „krasnal”! Aż no popatrz! Ignorancja czasem potrafi wbić w posadzkę ;). A wracając do koncertu-żywiołowy? Energetyczny? Czadowy? Mistyczny? Wariacki? Freakowy? Tak, to było ześwirowane do granic pozytywnego absurdu szaleństwo. Dwie wokalistki- Iza i Ania dały się ponieść ludowemu hard core'owi. Wariowały na scenie nie gorzej niż publiczność pod sceną. A do tego jeszcze „krasnalek” vel. Robert Jaworski wydobywał ze skrzypiec i jakiegoś dziwnego instrumentu takie dźwięki, że miałam wrażenie, że jestem na jakiejś słowiańskiej średniowiecznej balandze.
Uwielbiam takie koncerty, gdy energia publiczności łączy się z energią zespołu i wtedy pękają wszystkie bariery. Dosłownie. Szalony skrzypek zachęcił, by ktoś z tłumu wlazł na scenę, bo wolne mikrofony, więc można by sobie razem odśpiewać „Żywiołaka”. Długo prosić nie trzeba było, zaraz znalazł się śmiałek i dali chłopaki czadu! śmiałek , śmiałkiem, ale na scenie co jakiś czas pojawiała się niejaka „Buła”- dziewczyna z tamburynem i szalała z zespołem, choć kapela jej w ogóle nie znała. Zero barier + zero ochroniarzy + ludowa muzyka = żywiołakowy pozytywny haj. Oj działo się działo.
"krasnal" vel. Robert Jaworski z dziwnym instrumentem
i ze skrzypkami
Żywioły dwa: Ania i Iza
Odważny śpiewak
DZIWNY INSTRUMENT to bardzo popularna LIRA KORBOWA, a SKRZYPKI to ALTÓWKA.
OdpowiedzUsuńUtwór Orkiestry św. Mikołaja nazywa się KOŁO JANA a nie W KOŁO JANA jak np. W KOŁO MACIEJU hehehe
pozdrawiam serdecznie!
U mnie grają 27 marca:) Już nie mogę się doczekać na "od nocy do ranka czekam na kochanka ...na mojego Janka lalala" Ostatnio jak byłam na ich koncercie wybawiłam się za wsze czasy.
OdpowiedzUsuńAnonimowy=> Ależ oczywiście, ze utwór nazywa się "Koło Jana" literówka się wkradła, już poprawiam :) A co do instrumentów- dzięki, ja jestem zupełnym laikiem muzycznym, a jeszcze mnie zastanowił fakt, że ten basista na basie nie miał tej całej szyjki z pokrętłami :)
OdpowiedzUsuńkolmanka=> ooojjj, zazdroszczę, to było naprawdę energetyczne przeżycie. U mnie w rodzinnym mieście będą grali w czerwcu :)
Chcesz poprawki? Chcesz więcej? Chcesz inaczej? Chcesz masakry? Zapraszam w imieniu swoim, Percivala i Roberta 'krasnoludka' Jaworskiego 8 kwietnia knajpę obok - Liverpool na koncert z trasy FOLK'em ALL TOUR. Zagra Percival Schuttenbach, Vecordia i Roberto Delira & Kompany - drugi projekt krasnoludka :)
OdpowiedzUsuńMadzia "śmiałka" zwą Fenrir i nie był to jego debiut na żywiołakowej scenie.
OdpowiedzUsuńChciałam też napisać, że ten dziwny instrument Roberta to lira korbowa, ale Anonimowy mnie wyprzedził.
Ja się zastanawiam, co to za instrument, na którym grała Iza, ten co mi się kojarzył z muchomorkiem ;-D
oj Żywiołak to jeden z moich ulubionych zespołów:) takiej energii już dawno nie widziałam i nie słyszałam na polskiej scenie muzycznej! A nawet trochę za nimi pojeździłam /POLECAM!/ bo grają na prawdę w fajnych miejscach..Tarnów czy zlot Słowian;) A kiedyś Żywiołak grał przed Lao Che w Palladium, wieczór marzenie dwa, tak cudownie energetyczne zespoły! A ostatnio na koncercie Czesława i Lao widziałam 3/4 zespołu Żywiołak... szkoda że na widowni;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aneta
Percival=> ach, ja bardzo chętnie, ale akurat 08.04. zaczyna się Port Wrocław i pewnie tam spędzę całe trzy dni :)
OdpowiedzUsuńAda=> mi się to kojarzy z jakimś indyjskim czymś albo z lampą Alladyna ;)
Aneta=> właśnie o tym koncercie rozmawiałam z Panem robertem, jak się do nas przysiadł :)
OdpowiedzUsuń