Są dwie kategorie takich książek:
1. książki, przy których płaczę
ze smutku
2. książki, które bawią do łez.
Do pierwszej kategorii zaliczam „Poczwarkę” Doroty Terakowskiej i „Oskara
i Panią Różę” Erica Emmanuela- Schmitta.
Są to piękne opowieści o śmierci. Wzruszające tym bardziej, że bohaterami są
dzieci.
Do drugiej kategorii zaliczam „Lesia” Joanny Chmielewskiej, „Masakrę
profana” Jarka Stawireja i „Śmierć czeskiego psa” Janusza Rudnickiego. Beż
ściemy, czytałam i płakałam ze śmiechu. Stawireja uwielbiam za jego absurdalne
poczucie humoru rodem z Monty Pythona, a Rudnicki...no cóż –sytuacje, w jakie
pakuje swoich bohaterów są dość nietypowe. Polecam.
Zastanawiam się nad swoimi typami. Twoje ciekawe, nie wszystkie czytałam, od niektórych świadomie uciekam, bo temat śmierci mnie boli
OdpowiedzUsuńKasiu, to weż pod uwagę tylko drugą kategorię :)
UsuńZe śmiechu mi się chyba płakać nie zdarzyło, ale ze smutku to oczywiście przy "Kamieniach..." wielokrotnie, jak umierali Alek, Rudy i Zośka. Do tego "Chłopcy z placu broni" i śmierć Nemeczka. No i przy 9 tomie Sagi o Ludziach Lodu, nie pamiętam dlaczego.
OdpowiedzUsuń„Oskara i Panią Różę” czytałam i tez płakałam, a "Poczwarkę" czytam aktualnie.. Nie wiem co mogłabym dodać, ale jestem tego samego zdania.
OdpowiedzUsuń