Dziwny to był koncert. Połączenie starego z nowym. Strachy zagrali obowiązkową „Piłę tango”, Raissę” i „Żyję w kraju” i „Radio Dalmaciję”. Oczywiście było „Moralne salto” i „Czarny chleb i czarna kawa”- utwory, które są stałymi punktami na set liście, ale Grabaż tym razem zrobił fanom niespodziankę. Zagrali stare utwory, których nie słyszałam nigdy na koncercie- „Paint it black” i „Nim wstanie dzień”. Było też moje ukochane „A my nie chcemy”. Ale jakoś ten koncert gdzieś mi przez palce przeleciał. Chłopaki byli w świetnej formie, jak zwykle, ale ja chyba nie byłam w formie. Ale za to po koncercie...Ech, kulisy, kulisy :).:
Justyna i Maniek i ja
Lo, Justyna i Ada i ja
Drabina wariatów (Justyna, ja i Kozak)
Najlepsza ekipa koncertowa :)
Ja wiem czemu Ci przeleciał buahahhaha....i to nie koniecznie przez palce.
OdpowiedzUsuńJa słyszałam "paint in black" kilkakrotnie:) widocznie za mało koncertów masz na swoim koncie:P
OdpowiedzUsuńAnonimowy=> ja też wiem, to Twoja wina! ;P
OdpowiedzUsuńfiga=> być może chodzę na koncerty od 2004 roku dopiero
Trzeba było jak ja, tylko trochę ;-) To by koncert nie przeleciał ;-D Ale było genialnie!
OdpowiedzUsuńAda=> nie, nie ,nie, trzeba było nie pić przed tylko po ;)
OdpowiedzUsuń