Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

wtorek, 22 lutego 2011

Czapka łączy ludzi


Zimno wszędzie, mroźno wszędzie, co to będzie, co to będzie? Ano, jak tak dalej pójdzie, to choróbsko będzie, bo ja nieprzystosowana do takich temperatur. Co z tego, że po pracy lezę prościutko do domku, opatulona po sam czubek głowy, śmigam w mojej zajączkowej czapeczce. O, a propo czapeczki...Bo już dawno miałam o niej napisać, ale jakoś tak czasu brakowało na takie pierdy, ale właśnie dziś nadejszła wiekopomna chwila i...Wiem, wiem, pisać o czapce- no kto to widział? Dziwny temat (ale nie dziwniejszy niż temat reportażu Rolina, dotyczący zdziczałych psów- recenzja poniżej). Otóż, czapa jest trochę, hmmm, nietypowa. Zresztą, co ja będę ją opisywać, sami sobie popatrzcie.
Jako model podczapkowy posłużył mi mój Miś Edi.
A jeśli o czapkę chodzi...Ma na imię Malwina- tak, są na świecie ludzie, którzy nadają imiona wszystkiemu, co się porusza lub i się nie porusza, a co! Ale wracając do Malwiny... Spodobała mi się od pierwszego przymierzenia. Cieplutka, włochata i do tego ten kolor! Wiedziałam, że już jest mi pisana. A akurat zbliżały się święta Bożego Narodzenia, więc niewiele myśląc, napisałam list do św. Mikołaja, by mi Malwinkę pod choinką zostawił. A ponieważ dziecko było grzeczne przez cały boży roczek, to Malwinkę dostało. I od tej pory się z nią nie rozstaje. A ludzie...No tak, ludzie się do mnie uśmiechają. Ile już miałam sympatycznych sytuacji przez Malwinkę! I Edziu doszłam do wniosku, że czapka łączy ludzi. To fakt. Przykład? Idę sobie  ulicą z Malwiną na głowie, a tu Starsza Pani się zatrzymuje: „Jak piękna czapka, jaka kolorowa. Bo wie pani, w dzisiejszych czasach wszystko takie nijakie i szare, ludzie się nie uśmiechają, a pani z tą czapką, tyle kolorów na ulicę wnosi” No i jak tu nie fruwać po takim komplemencie? Zaczepia mnie wiele osób, mówiąc, że fajowa czapa, że słodka, że rozkoszna, przystają , zagadują, a mi się na duszy raźniej robi, że jednak nie jesteśmy tacy zamknięci, tacy nieśmiali i jednak do tego drugiego człowieka potrafimy się zwrócić z dobrym słowem. Ale wiecie, co jest najfajniejsze? Ludzie się uśmiechają. Poważnie! Wszyscy, których mijam! A wiecie co robię? Kolekcjonuję sobie takie uśmiechy i w taki zimowy wieczór, jak wyciągam je ze wspomnień, to troszku cieplej się robi. 
A Czesio też znalazł swój koci sposób na zimno- można i tak :)


4 komentarze:

  1. Zazdroszczę Ci tej czapki! Od dziecka mam słabość do "głupich" nakryć głowy. I chociaż aktualnie paraduję w czymś bardziej konserwatywny (choć nie do końca), to jednak daleko mi do Twojej Malwinki (a tak swoją drogą to świetny pomysł takie nadawanie imion wyjątkowym przedmiotom). Przyznam się jeszcze, że lubię kolorowe skarpetki. Kupuję je w Anglii, bo w naszym kraju nie dostanę nigdzie męskich skarpet w żywych, intensywnych kolorach (jaskrawa zieleń, fiolet, czerwień, pomarańczowy itd). Niestety nie wzbudza to uśmiechu, ale zdziwienie, a nawet niesmak i zgorszenie. W najlepszym wypadku obojętność. No, cóż...

    OdpowiedzUsuń
  2. Eee tam Snoopy, trzeba żyć kolorowo :) heheh, też noszę wariackie skarpetki, może kiedyś umieszczę zdjęcia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znajomy mój dziecięciu rocznemu zakłada czapeczkę-owieczkę i nieodmiennie powtarza: gadaj Olek, aż zbaraniejesz (reklamowo) Dodam tylko, że Olek jest panienką - Oleńką.
    Kicham, bo czapki noszę, tyle że w torebce. A w zasadzie to przez kota kicham, nie chciał wrócić do domu, musiałam zatem przez śnieg w kapciach, z gołymi nogami i z krótkim rękawkiem przy kilkunastostopniowym mrozie po niego biec. Zazwyczaj przychodzi na zawołanie :-(

    OdpowiedzUsuń
  4. monotema=> na zdrówko! ;)

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.