Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

poniedziałek, 29 listopada 2010

Przygody człowieka koncertowego

Wieczór w Kultowej. Wieczór Ze Strachami na Lachy i z Hurtem. Magiczny wieczór.
Spotkałyśmy się z Adą i Justyną- dziewczynami, które poznałam na facebooku przez profil Grabaża. Z
Adą już wcześniej sobie poklikałam, a Justynę poznałam w sumie dzień przed koncertem. Razem poszłyśmy, razem szalałyśmy pod sceną, ale tego, co się stało podczas utworu „Cafe sztok” nie zapomnę długo. Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu. Podczas koncertu w Katowicach, publiczność na „Cafe sztok” usiadła na płycie. Zespół był w szoku.



Motyw powtórzył się kilka dni temu w Poznaniu. Pomyślałam sobie, że Wrocław nie może być gorszy, choć do końca nie wierzyłam w to, że nam się uda. Strachy grali świetnie, dawno już nie widziałam, żeby tak ich rozpierała energia, w powietrzu aż iskrzyło. Po „Raisie” chłopaki zeszli ze sceny. Ale publiczność podniosła protest, że jak to tak bez bisów i w ogóle. No to wyszli. Światła przygasły, a Grabaż poprosił, żeby zrobić taki szeptany kawiarniany klimat, bo będą grali „Cafe sztok”. Wtedy z Justyną obróciłyśmy się (obie stałyśmy pod barierkami) i zaczęłyśmy nawoływać wszystkich, żeby usiedli. Wiecie, jak ciężko jest usiąść w takim tłumie? A wiecie jakie to robi wrażenie, gdy cała sala (no, prawie cała) siada? Aż mnie w serduchu ścisnęło- inne zespoły mogą pozazdrościć Strachom tak zintegrowanej i żywiołowo reagującej publiczności. To było niesamowite. To się stanie koncertową tradycją.
Straciłam poczucie czasu, dałam się ponieść niesamowitym aranżacjom „Komu bije dzwon” i „Idzie na burze, idzie na deszcz”, odpadłam przy „Ten wiatrak, ta łąka”, szalałam na „Żyję w kraju...”, wydzierałam się na „Czarnym chlebie”, zamyśliłam się na „Moralnym salcie” i „Radiu Dalmacji”.
A po koncercie...a po koncercie udało mi się wydębić od Rzufika-technicznego Strachów- songową listę. I oczywiście są na niej podpisy wszystkich Strachów, Vahana Bego (ten, co projektuje okładki zespołowi), technicznych- Rzufia i Ziomala. Wyściskałam Longina...w sumie to wyściskałam wszystkich z zespołu, wlazłam za kulisy, wyciągnęłam kilka ciekawostek od Kozaka, a później...a później też było zajebiście :)
(Lo, powiedz mi, ile Ty właściwie masz lat? ;))
Rockoteka, rozmowy przy piwie z Adą- Ada jest fajowa. Takie to nieduże, a tyle energii ma w sobie i otwartości. Choć mi powiedziała, że ona raczej nie jest otwarta (a widzisz, widzisz, to wszystko przez Strachy, muzyka otwiera ludzi). Świetnie się bawiłam, świetnych ludzi poznałam i po raz kolejny utwierdziłam sie w przekonaniu, że Kultowa to rewelacyjna knajpa. Klimat, ludzie, muzyka- tam mam swoje miejsce :)
Na koniec należy wspomnieć o szatniarzach- dwóch chłopaków. Młodych. Wyluzowani. Mają swój zespół. Grają hip-hop. Zaprosili mnie na koncert. I dostałam bonusa. Czapkę. Taką wełnianą. Damską. No i luz :)
(Trochę niewyraźne zdjęcie- Maciek z Hurtu i Ada, i ja na przylepkę)

1 komentarz:

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.