Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

poniedziałek, 8 listopada 2010

Na peryferiach



Miron Białoszewski był nazywany „poetą rupieci i peryferii”. Dostrzegał w rzeczach codziennych, niecodzienne metafory. Prozę dnia zwyczajnego potrafił przekuć w poezję, tworząc przy tym swój niepowtarzalny język. Michał Olszewski nie jest poetą, ale łączą go z Białoszewskim zapewne co najmniej dwie rzeczy- fascynacja miejscami, które mieszczą się „kawał w bok od szosy głównej” oraz umiejętność wyszukiwania lingwistycznych kuriozów, które plenią się jak Polska długa i szeroka na murach  i szyldach.

„Zapiski na biletach” to zbiór kilkudziesięciu mini-reportaży, tekstów krótkich, opisujących polskie zakamarki, o których nie pamiętają przewodniki. Olszewski jeździ po kraju i zbiera okruchy świata „ nie próbując na siłę sklejać ich w całość. Wrzucam do poszczególnych szuflad swoje skarby, a potem wyciągam na sznurki, mantry z tego powstają chaotyczne albo różańce, litanie klepane z miłością i odrazą jednocześnie”. Nic dziwnego- kraj nad Wisłą, jaki wyłania się zza okien pociągu, którym podróżuje reporter, nie jest pomalowany na żółto i na niebiesko, są za to różne odcienie szarości. Olszewski zabiera nas na dworce kolejowe, których specyficzną cechą jest zapach, a raczej smród.  Podróżnego obowiązuje tu podstawowe przykazanie- niczego nie dotykać, bo nigdy nie wiesz, jaka zaraza siedzi na poręczach, ścianach czy też ławkach. Ze schematu wyłamuje się dworzec w Białymstoku, jego nieoczywista sterylność budzi jednak w autorze ambiwalentne uczucia. Wraz z autorem kupujemy bilet na podróż po Górnym Śląsku, zaglądamy do polskich „pipidówek”- Alwerni, Trzebini, ale też oglądamy Oświęcim z zupełnie innej perspektywy. Po chwili wsiadamy do pociągu i zatrzymujemy się na Mazurach, by potem powrócić na północ kraju. I tak krążymy wte i wewte wraz z autorem, a poza kolorytem lokalnym otrzymujemy również analizę turystycznej mentalności. Zaglądamy do barów, w których na ścianach wiszą sztuczne rośliny, golonka podawana jest na plastikowych talerzach, a stoły pokrywa cerata. Taka jest nasza codzienność, plastikowa i kiczowata, ale reporter nie deprecjonuje takiej rzeczywistości, wręcz przeciwnie, czasami w tekście czuć nutkę nostalgii, gdy to wspomina, że dawnymi czasy co tydzień słychać było huk trzepanych dywanów, a chłopcy grali w „świnkę”, a dziewczyny w gumki.
Olszewski jawi się jako świetny obserwator, nie tylko zagląda na peryferia, ale również bacznie przygląda się podróżującym. Bo w pociągu można spotkać różne typy turystyczne, a jeżeli będziemy mieli szczęście, być może uda nam się spotkać wymierający już gatunek „sensatów”. Bo pociąg, jak wiadomo, jest nie tylko środkiem transportu, ale również miejscem, w którym wymieniania się poglądy, dyskutuje, nawiązuje nowe znajomości, zyskuje kontakty oraz rozwija swoje kulinarne preferencje. Do tej analizy turystycznej subkultury należy jeszcze dodać językowe kurioza, które reporter z upodobaniem śledzi i kolekcjonuje.  Stąd w tej podróżniczej narracji znajdujemy oryginalne szyldy, napisy z murów i toalet, które w bezpośredni sposób charakteryzują naszą polską mentalność.
Te lingwistyczne perełki łączą się z ironicznym językiem reportera, z jego umiejętnością wyszukiwania niecodziennych i dowcipnych porównań oraz metafor. Olszewski skupia się na detalach, opisuje zapachy, kolory, a do swych zapisków dołącza czarno-białe fotografie. Bez wątpienia ełcki dziennikarz stworzył oryginalny przewodnik po polskich drogach, zapomnianych miasteczkach, dworcach, barach, zapewniając czytelnikom niecodzienną podróż zapomnianymi szlakami.
Michał Olszewski, Zapiski na biletach, W.A.B., Warszawa 2010.

4 komentarze:

  1. Madziu - odnośnie tego autora ,Biletów nie czytałam ale jak tylko wpadną mi w ręce zagłebię się w lekturze i jeszcze polecę Ci tego autora Chwalcie łąki umajone - niedawno czytałam - recenzja na moim blogu .Czesław jest przeuroczy - tylko głaskać i pieścić - pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Malineczko, przeczytałam Twoją recenzję z "Chwalcie łąki umajone" i jestem wręcz przekonana, że "Zapiski" dostarczą Ci podobnej satysfakcji czytelniczej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mniam... Z mojego punktu widzenia lepszej rekomendacji, niż porównanie z "Donosami rzeczywistości" Białoszewskiego, nie mogłabyś zamieścić. Pędzę do księgarni... :)
    Dragonella.

    OdpowiedzUsuń
  4. :) tylko się nie przewróć po drodze ;P

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.