Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

niedziela, 5 lipca 2015

Maeve Binchy "Mała Frankie"



Autorka: Maeve Binchy
Tytuł: Mała Frankie
Przekład: Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2015




Chcecie bajki, oto bajka, w której występują dobre wróżki i złe czarownice, ale jak to w bajkach bywa dobro nad złem zwycięża, a w nas pozostaje nadzieja na to, że ten świat, choć czasami bywa nieprzychylny, jednak nie jest taki straszny, gdy wokół siebie mamy przyjaciół.

Emily jest już dojrzałą kobietą. Gdy rezygnuje z pracy, bierze swoje wszystkie oszczędności i postanawia opuścić Nowy Jork, by odwiedzić swoją rodzinę w Dublinie.

Lynchowie, krewni Emily, mieszkają przy ul. Świętego Jarlata. Tu również mieszka Declan- przesympatyczny młody doktor z rodziną i jeszcze kilkoro uroczych ludzi. Tworzą oni bardzo zgraną sąsiedzką brać. Jednak za drzwiami domu Lynchów sytuacja nie jest zbyt ciekawa. Charles został wyrzucony z pracy, jego syn, Noel, jest alkoholikiem i leniem bez ambicji. Do tego pojawia się Stella, która jest śmiertelnie chora i twierdzi, że nosi pod sercem dziecko Noela.
To jest oś konstrukcyjna „Małej Frankie" wokół której narastają kolejne wątki.

Nie ma co ukrywać, Stella umiera i Noel zostaje rzucony na głęboką wodę, musi w bardzo krótkim czasie dorosnąć, by zająć się swoim dzieckiem. Rzuca alkohol, wyprowadza się od rodziców i próbuje ogarnąć nową rzeczywistość. Idzie mu raz lepiej, raz gorzej, ale dzięki pomocy przyjaciół, udaje mu się poradzić sobie z przeviwnościami, a w szczególności z jednym problemem- Moirą, pracownicą opieki społecznej, która się na niego uwzięła.

Emily jest niewątpliwie dobrym duchem tej opowieści, to ona motywuje wszystkich bohaterów do zmiany swojego życia. Dzięki kuzynce Charles nie poddaje się i znajduje nową pracę, która mu daje mnóstwo radości, do tego wraz z żoną organizują zbiórkę pieniędzy na postawienie pomnika św. Jarlata. Emily też nie próżnuje, nie przyjechała do rodziny na wakacje, co chwilę jest w ruchu, zakłada sklepik z odzieżą używaną, pomaga przy ogródkach, poznaje mieszkańców z dzielnicy i ze wszystkimi nawiązuje dobre relacje. Jest bardzo otwarta i przypomina dobrą wróżkę.

Złą czarownicą jest Moira, ale gdy się jej bliżej przyjrzymy, zauważymy, że to kobieta, która przez samotność całe swoje życie poświęca pracy i jest w tym naprawdę dobra. Mam do niej ambiwalentny stosunek, z jednej strony ją rozumiem, jest rzetelna, chce dobra swoich podopiecznych, ale z drugiej strony wydaje mi się, że zazdrości Noelowi, który nie dość, że został sam z niemowlakiem, to jeszcze musi walczyć z nałogiem więc w jej oczach nie jest dobrym rodzicem.

Postaci, które stworzyła Maeve Binchy nie są jednowymiarowe. Każda z nich w momencie przybycia Emily musi podjąć jakąś ważną życiową decyzję, przez to poznajemy ich dylematy i obserwujemy jak się zachowują w różnych sytuacjach: Noel, który próbuje wyjść z nałogu, Lisa, która się ślepo zakochała i nie zauważa, że jej partner bezczelnie ją wykorzystuje, Declan, który dostaje propozycję życiowego awansu, Moira, która musi wybierać między zawodową uczciwością a szczęściem swojej matki.

„Mała Frankie” nie jest literaturą z najwyższej półki, można ją traktować jako powieść psychologiczną, ale z dopiskiem – „literatura popularna”. Nie znajdziecie tu pogłębionych portretów psychologicznych, niektóre wątki ocierają się o banalne schematy, ale to chyba właśnie o to autorce chodziło, ob przecież z tym co znane jest nam łatwiej się identyfikować.

 Maeve Binchy napisała opowieść „ku pokrzepieniu serc”, by dać czytelnikom nadzieję na to, że nawet, gdy stajemy przed trudnymi życiowymi wyborami, to zawsze mamy gdzieś obok Anioła Stróża, który nas otuli swoimi skrzydłami.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.