Autorka: Aleksandra
Łojek
Tytuł: Belfast. 99
ścian pokoju
Wydawnictwo: Czarne
Seria: Reportaż
Rok wydania: 2015
Belfast po jakim
oprowadza nas Aleksandra Łojek, jest miastem poszatkowanym, podzielonym
murami-ścianami pokoju, które chronią przed konfliktami między republikanami a
lojalistami. Ale istnieją również niewidzialne granice, których człowiek z
zewnątrz nie zauważa, dlatego ważne jest, by wiedzieć z kim się zadawać, by nie
powiedzieć czegoś w nieodpowiednim miejscu.
Klasa średnia żyje
na terenach neutralnych, nimi nie zajmuje się reporterka, jej bohaterami są
ludzie kotłujący się w dzielnicach, w których poziom przestępczości wśród
młodzieży jest bardzo wysoki, a dilerka narkotykami stanowi podstawę
utrzymania.
Belfast widziany
oczami Łojek to miasto paradoksów i podziałów, gdzie mordercy mijają się na ulicach z
rodzinami swoich ofiar. Tu nie możesz czuć się bezpiecznie, za chwilę ktoś może podrzucić bombę albo
zastrzelić twojego towarzysza, bo jest katolikiem. Albo protestantem. Historie
ludzi, które zebrała Aleksandra Łojek są pełne krwi, nienawiści, ludzkiego
mięsa. Nie jest to Belfast turystyczny, jest to Belfast tętniący resentymentami,
przerażający.
Bohaterowie książki
to ludzie, którzy pamiętają czasy The Troubles (Kłopotów)- konfliktu o podłożu
etniczno-politycznym mającego miejsce w Irlandii Północnej w latach 1968-1998,
a którego zarzewiem było powstanie Irlandii Północnej. Przyczyną wybuchu sporu
był status Irlandii Północnej jako prowincji Wielkiej Brytanii. Katoliccy
Irlandczycy chcieli ją połączyć z Republiką Irlandii, a protestanccy
Brytyjczycy chcieli zachować status quo. Nie o religię jednak chodziło, a o
terytorium. Konflikt zakończył się w 1998 roku wprowadzeniem porozumienia
wielkopiątkowego, na mocy którego otworzono wiezienia i wypuszczono osoby
odpowiedzialne za mordy w czasie trwania sporu. To tak w telegraficznym
skrócie.
Łojek dotarła do
przedstawicieli obu stron konfliktu m.in. do kobiety, która straciła trzech
synów (zostali zamordowani), ale sama wcześniej jako commanding officer w
jednostce IRA wysyłała synów innych matek na śmierć, zadając im wcześniej
nieludzki tortury.
Wstrząsająca
historia Alistaira, który w wieku siedemnastu lat wstąpił do UVF (paramilitarna
organizacja założona przez protestantów, dokonywała ataków terrorystycznych na
katolickich republikanach) i dostał zlecenie na zabicie katolika prowokuje do
refleksji na temat granic ludzkiego fanatyzmu i bezduszności. Alistair robotę
wykonał na oczach jedenastoletniego brata ofiary, nie zabił go tylko dlatego, że
nie wiedział, że to był jego brat - Gdybym
wiedział, też by zginął- mówi Alistar. Jego głos jest ciepły, miękki. Poszedł
do więzienia na szesnaście lat, tam się nawrócił i na wolność wyszedł jako inny
człowiek. Z mordercy stał się terapeutą, umożliwia ofiarom różnych tragedii
opowiadanie o swoich traumach i uczy je jak dalej żyć i zrozumieć ich katów.
Łojek pyta go więc, czy może spać po tym, jak strzelił bezbronnemu człowiekowi
w twarz? Co sprawiło, że sam poddał się terapii? Czytam te wyznania i nie
potrafię ocenić tego człowieka. Tak jak wielu innych bohaterów tej książki.
Reporterka dociera
do członków organizacji paramilitarnych, naświetla zasady, których bezwzględnie
trzeba przestrzegać, by nie naruszyć granic bezpieczeństwa, rozmawia z
policjantami, opisuje młodzież i jest to obraz przerażający. Gówniarze
wąchający klej, umawiający się na ustawki, rzucający w policję cegłówkami,
ćpający, z nudów włóczą się po ulicach,
wywodzą się z patologicznych rodzin, gdzie alkohol pije się jak wodę. Bez perspektyw,
bez przyszłości.
Najbardziej dla
mnie wstrząsającym tekstem był reportaż o Rzeźnikach. W głowie mi się nie
mieści, że człowiek jest zdolny, tylko dla samej swej przyjemności, zadawać ból
drugiemu człowiekowi i to w tak zwierzęcy sposób. Nie polecam tego tekstu
wrażliwym osobom.
Nie podoba mi się
Belfast, po którym oprowadziła mnie Aleksandra Łojek. Nie dlatego, że książka
jest zła, bo jeżeli chodzi o styl, o konstrukcję to muszę przyznać, że to
wyższa półka. Łojek wie jak zestawić ze sobą historie tak, by szarpało
emocjonalnie. Oddaje głos swoim
bohaterom, ale nie usuwa się w cień, dzieli się z czytelnikami swoimi
wątpliwościami. Nie ocenia, próbuje zrozumieć.
Brytyjczycy i
Irlandczycy, których opisuje Łojek to ludzie będący w samym centrum konfliktu,
ale pominięci przez ogólnoświatowe media. Łojek wyciąga ich z marginesu: O konflikcie palestyńsko-izraelskim czy w
Rwandzie napisano bardzo dużo w wielu językach. O ludziach Irlandii Północnej -
nie- wyznaje autorka we wprowadzeniu. Jest to więc również świadectwo,
które ma pokazać inny Belfast, ten, na którego ulice lepiej nie wychodzić bez
broni schowanej za pazuchą.
Książka bierze udział w Wyzwaniu 2015 - W tytule jest nazwa miasta.
Książka bierze udział w Wyzwaniu 2015 - W tytule jest nazwa miasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.